Próba Castelsardo powraca do mistrzostw świata po rocznej przerwie. Tym razem wprowadzone zostały do niej zmiany i to zarówno na początku, jak i w końcówce. Jest tam wąsko, test jest dosyć techniczny, w drugiej części zmienia się wręcz w swego rodzaju wspinaczkę górską z nawrotami. Trasa nadal jest wilgotna, jednak w niektórych miejscach zaczyna lekko przesychać.
Bardzo dobrze po raz kolejny poradził sobie Andreas Mikkelsen. Norweg z zespołu Hyundaia w końcu kręci takie czasy, jakich od niego oczekujemy. Nie oszukujmy się, pierwsza połowa sezonu w jego wykonaniu była dosyć słaba i to już chyba najwyższy czas, aby poukładać sobie wszystko do porządku. Co ciekawe, ostatnie kilka lat Mikkelsena na Sardynii to raczej dosyć nieciekawe wspomnienia. Jak nie wypadek, to spore problemy ze złapaniem odpowiedniego rytmu i miejsca w drugiej połowie stawki. Czyżby w tym roku miało nadejść przełamanie i pierwsze włoskie podium w WRC dla Norwega?
Na drugim miejscu, 0,8 s. za Mikkelsenem na Castelsardo uplasował się Teemu Suninen. Młody Fin kolejny raz jest krytyczny dla swoich umiejętności i cały czas podkreśla, że po prostu nie umie jeździć na pierwszym i drugim biegu i że musi się nauczyć jeździć. To dosyć brutalne słowa samokrytyki w ustach zawodnika, który o mgnienie oka przegrywa kolejne oesowe zwycięstwo w mistrzostwach świata. Ale to cecha perfekcjonisty, która wskazuje nam na to, że to może być przyszły czempion. Odcinkowe podium uzupełnił Ott Tanak. W klasyfikacji generalnej liderem jest oczywiście Mikkelsen, 15,5 s. za nim jest Neuville, 15,6 s. traci Tanak.