Odpowiedzialny za hiszpańską rundę WRC, Aman Barfull powiedział Pipo Lopezowi z dziennika „AS”, że kwestią nie do przeskoczenia wydają się finanse, o które organizatorzy nie zabiegali na wiosnę 2020 r. – To praktycznie niemożliwe w przypadku naszego rajdu, aby załatać tę lukę – ocenił Barfull. – Po pierwsze, nie mamy budżetu. Sponsorzy już ulokowali swoje środki w innych miejscach i nie ma już czasu na ich przekierowanie – dodał.
Zdaniem dyrektora Rajdu Katalonii może się zdarzyć tak, że nikt nie wskoczy na miejsce Chile. Na takie rozwiązanie mogą naciskać zwłaszcza zespoły fabryczne, które z trudem zgodziły się na terminarz rozszerzony z 13 do 14 rund. Ponadto jest to wyzwanie logistyczne. Pierwotny termin Copec Rally Chile (16-19 kwietnia) został dostosowany tak, aby teamy mogły pozostać w Ameryce Południowej, transportując sprzęt na zaplanowany niedługo potem Rajd Argentyny (30 kwietnia – 3 maja).
Teoretycznie można by spróbować przesunąć datę 4. rundy WRC na nieco wcześniejszy termin, ale taki, który umożliwiłby swobodny powrót ekip i ich wyposażenia z dalekiej wyprawy na Rajd Meksyku (12-15 marca). Byłaby to może szansa dla Rajdu Korsyki, który co roku mocno walczył o utrzymanie się w kalendarzu WRC. To ostatecznie się nie udało. Trzeba jednak pamiętać, że organizacja rundy mistrzostw świata wymaga wielomiesięcznych przygotowań, co w przypadku jeszcze wcześniejszej daty mogłoby wyeliminować każdego. Dodatkowo Tour de Corse nie jest marzeniem zespołów fabrycznych ze względu na wymagającą logistykę imprezy rozgrywanej na śródziemnomorskiej wyspie.
Nie ma co się także łudzić, że to okazja dla Rajdu Polski. Choć wszyscy o tym marzą, należy pamiętać, że przede wszystkim organizatorzy nie mają obecnie środków finansowych, które umożliwiłyby podpisanie kontraktu z promotorem WRC. Szutrowa impreza na Mazurach w 2020 r. trzeci raz z rzędu będzie częścią Rajdowych Mistrzostw Europy w dniach 26-28 czerwca.