Publikujemy unikatowy kalendarz. Odlicza czas do... śmierci silników spalinowych

Gmina posadzi tysiąc drzew do 2025, rząd wybuduje milion mieszkań do 2030, węgla w kopalniach wystarczy do 2035… Wszyscy wszędzie wskazują jakieś daty. A jeśli się nie potwierdzą? A kto będzie pamiętał za ileś tam lat! My sprawdzamy, kiedy silniki spalinowe zostaną wyparte przez elektryczne. Ale nie są to dane wzięte z sufitu.

Publikujemy unikatowy kalendarz. Odlicza czas do… śmierci silników spalinowych
Podaj dalej

W przestrzeni medialnej funkcjonuje sporo różnych  dat odnoszących się do przyszłości silników elektrycznych i spalinowych. Niektóre są mniej, a inne bardziej wiarygodne. Załóżmy jednak, że wszystkie się sprawdzą. Oto jaka przyszłość czeka motoryzację w Polsce, Europie i na świecie w nieodległej przyszłości.

2020 – do tego roku samochody mają palić 4 l/100 km

Nie ma wątpliwości, że Unia Europejska zabija piękno motoryzacji wytycza trendy w rozwoju ekomobilności.

UE ustaliła kilka lat temu, że do 2020 r. emisja CO2/km dla samochodów osobowych ma wynosić 95 g – wynika to z dyrektywy komisji Parlamentu Europejskiego.

Dzisiaj już wiadomo, że producenci większości samochodów z silnikami spalinowymi nie będą w stanie sprostać tym rygorystycznym normom. Średnia emisja wynosi dzisiaj 130 g/km. Za przekroczenie emisji zanieczyszczeń powyżej 95 g posypią się kary (95 euro za każdy dodatkowy gram!), które zostaną wliczone w ceny nowych pojazdów.

Dlatego mówi się, że od 2020 r. ceny samochodów znacząco pójdą w górę.  A skoro tak, to naturalne że…

2022 – do tego roku ceny aut elektrycznych mogą się zrównać ze spalinowymi

Ceny aut spalinowych będą rosnąć, zaś ceny elektryków będą maleć – głównie ze względu na obniżające się koszty produkcji akumulatorów. Takie są najświeższe przewidywania ekspertów z Bloomberga, którzy jeszcze kilka miesięcy wcześniej zapowiadali, że ceny aut elektrycznych i spalinowych zrównają się „dopiero” w 2025 r.

Nie ma większego znaczenia, czy samochody elektryczne i spalinowe będą kosztować tyle samo już za 3 lata, czy może za 5 lat. Prawda jest taka, że kierowcy wybierający się do salonów sięgną po te pierwsze, przekonani o tym, że groźna Unia nie będzie się ich czepiać, a przy okazji zrobią coś pożytecznego dla środowiska.

2025 – do tego roku w Polsce będzie milion aut elektrycznych (lol)

Tak zapowiadał trzy lata temu premier Mateusz Morawiecki, prezentując założenia Planu Rozwoju Elektromobilności.

Wiosną tego roku w Polsce było zarejestrowanych 4 987 elektrycznych osobówek, więc w ciągu pięciu lat musimy kupić jeszcze tylko 995 013 elektryków, żeby osiągnąć cel szefa polskiego rządu (dane PSPA i PZPM).

https://wrc.net.pl/jak-nowe-normy-emisji-co2-wplyna-na-rozwoj-branzy-motoryzacyjnej

Ale plan rozwoju elektromobilności ma też wariant umiarkowany. Wynika z niego, że do 2025 r. będziemy mieli 300 tys. aut elektrycznych. To już nieco bardziej prawdopodobne.

Wzrost liczby aut elektrycznych oznacza też rozwój infrastruktury. W rządowym planie założono, że do 2030 r. będziemy mieli w Polsce 420 tys. punktów ładowania. Aż strach myśleć, jak te liczby będą wyglądały u naszych zachodnich sąsiadów!

2030 – pierwsza fala państw z zakazami sprzedaży aut spalinowych

W tym miejscu powinniśmy zachować szczególną ostrożność, jeśli chodzi o operowanie konkretnymi datami.

Pierwsze państwa już zapowiedziały, że od 2030 r. zakażą sprzedaży samochodów spalinowych. Ale jak wiemy, pewne w życiu są tylko śmierć i podatki, więc tutaj wiele może się jeszcze zmienić.

Fakty są jednak takie, że Szwecja, Dania, Holandia czy Niemcy już zapowiedziały, że planują zakazać sprzedaży bądź rejestracji aut spalinowych za 11 lat.

Mówi się także – co nawet bardziej zaskakujące  – że do 2030 r. od samochodów spalinowych odejdą również Chiny i Indie.

2040 – druga fala odwrotów, czyli kolejne państwa wprowadzą zakazy

Jest także spora grupa państw, która na eliminację silników spalinowych dała sobie czas do 2040 r. Wśród nich możemy wymienić Hiszpanię, Francję czy Wielką Brytanię.

535 mln euro kary za dieselgate dla kolejnej marki VW. Tym razem Porsche

Możemy więc zakładać, że za 20 lat silniki spalinowe będą zakazanym, ale też pożądanym towarem wśród ludzi, którzy lubią balansować na granicy prawa. Chyba, że do tego czasu na drogach będą już królować pojazdy autonomiczne. Wtedy każdy „analogowy” samochód będzie się wydawał czymś niesamowitym.

2050 – ostateczna śmierć silników spalinowych?

Volvo

zapowiedziało, że już od tego roku nie będzie produkować aut z silnikami spalinowymi. Volkswagen planuje wypuścić na rynek ostatnie jednostki spalinowe w 2026 r.

Dodajmy do tego rosnące ceny zakupu samochodów spalinowych i kolejne wymierzone przeciwko nim zakazy. Czy istnieje więc cokolwiek, co pozwoli dożyć silnikom spalinowym do drugiej połowy XXI wieku? No tak, pewnie gdzieś się uchowają, szczególnie w tych częściach świata, w których nadal będzie brakowało infrastruktury do ładowania. Ale będą to niszowe przypadki.

Jak widać dane są brutalne, ale całkiem wiarygodne. Mam jednak wrażenie, że dzień zmierzchu silników spalinowych znacznie łatwiej jest przewidzieć niż dzień, w którym na ulice wyjedzie pierwsze polskie auto elektryczne. To dopiero wielka niewiadoma.

Przeczytaj również