Igor Szmidt Igor Szmidt 20.12.2019

Volkswagen pionierem elektrycznego motorsportu. Otwierają się także drzwi dla prywatnych zespołów

Volkswagen pionierem elektrycznego motorsportu. Otwierają się także drzwi dla prywatnych zespołów

Volkswagen pionierem elektrycznego motorsportu. Otwierają się także drzwi dla prywatnych zespołów

Volkswagen pionierem elektrycznego motorsportu. Otwierają się także drzwi dla prywatnych zespołów

W trakcie tegorocznego Rajdu Barbórka kibice mieli okazję poznać z bliska nowy elektryczny samochód rallycrossowy austriackiego zespołu STARD. Będzie on stanowił podstawę Projektu E ruszającego w towarzystwie Rallycrossowych Mistrzostw Świata już w 2020 roku. 

Ogłoszony na początku tego roku Projekt E będzie w pełni elektryczną serią towarzyszącą Rallycrossowym Mistrzostwom Świata FIA. Dźwięki przypominające te wydawane przez samochodziki-zabawki sterowane radiem usłyszymy na pięciu europejskich rundach. Niech jednak nowy i niespotykany do tej pory w sportach motorowych dźwięk was nie zwiedzie – samochód przygotowany przez STARD to pełnoprawna rajdówka z krwi i kości o osiągach lepszych niż bolidy Formuły E. 

Elektryczna seria towarzysząca ma stanowić przygotowanie do całkowitego przejścia na napęd elektryczny dla najwyższej klasy Supercar World RX już w 2021 roku. Nie oszukujmy się – to właśnie w tym kierunku w najbliższych latach będzie zmierzał motorsport, czego najlepszym przykładem może być niedawne ogłoszenie koncernu Volkswagena. Oddział Volkswagen Motorsport całkowicie zrezygnował ze wszystkich projektów związanych z silnikami spalinowymi, skupiając się wyłącznie na elektromobilności. 

Projekt E przeznaczony będzie dla samochodów korzystających ze wspólnej platformy układu napędowego zaprojektowanej przez austriacki zespół STARD, będący jednym z oddziałów wiedeńskiej firmy Stohl Grup, która zajmuje się także obsługą „tradycyjnych” samochodów rallycrossowych w serialu World RX. Samochody rywalizujące w Projekt E będą korzystać z platformy REVelution, która powstała w wyniku kilkuletnich prac rozwojowych. Została zaprojektowana w taki sposób, aby w łatwy i przystępny sposób dało się ją „dopasować” do niemal każdego istniejącego już samochodu rallycrossowego lub rajdowego. 

Do celów demonstracyjnych zestaw ten został zamontowany do Forda Fiesty MK8 ST, którego STARD używa w cyklu World RX Supercar. Konwersja do innego nadwozia nie stanowi jednak najmniejszego problemu. Za kierownicą elektrycznego samochodu na ulicy Karowej zasiadł Krzysztof Hołowczyc, a my porozmawialiśmy również z Michaelem Sakowiczem, jednym z ojców sukcesu zespołu STARD, który przybliżył nam szczegóły techniczne i opowiedział o rozwoju Projektu E. 

Dwukrotnie mocniejszy od bolidu Formuły E

Podstawą Projektu E jest bardzo konkretny design platformy REVelution, która zawiera wszystkie elementy układu napędowego wymagane do dopasowania jej do istniejącego podwozia i nadwozia. Platforma może pomieścić do czterech silników elektrycznych, choć przy Projekcie E wykorzystane zostaną „tylko” trzy jednostki o mocy 150 kW każda. Jedna z nich zostanie zamontowana na przedniej osi, dwie na tylnej, co łącznie pozwoli osiągnąć moc wyjściową 450 kW (605 KM). 

To bardzo podobna moc do tej, którą obecnie dysponują napędzane silnikiem spalinowym rywalizujące w najwyższej klasie World RX Supercary. Jednakże, ze względu na naturę elektrycznej jednostki, samochody „Projekt E” będą dysponowały znacznie większym momentem obrotowym (1100 Nm) i krótszym czasem przyspieszenia od 0 do 100 km/h (1,8 sekundy). Pomiędzy dwiema osiami nie ma fizycznego połączenia, co pozwala na zastosowanie oddzielnych jednostek napędowych. Skrzynia biegów to wyjątkowa jednostka zaprojektowana przez STARD. 

Baterie zostały ułożone w kształcie litery „L”, wypełniając powierzchnię podłogi pod zamontowanym tymczasowo (na pokazy na ulicy Karowej) fotelu pasażera i miejscu, gdzie normalnie znalazłaby się tylna kanapa. Czas ładowania przy zasilaniu prądem przemiennym AC wynosi 116 minut, jednak można skrócić go do zaledwie 15 minut dzięki szybkiemu ładowaniu prądem stałym DC. Pełne naładowanie pozwoli na pokonanie 10-12 okrążeń na standardowym torze rallycrossowym (około 20 km). To wynik bliski obecnym Supercarom bez generowania dużo większej wagi – samochody Projektu E będą ważyć około 1480 kg. 

Nowe możliwości dla prywatnych zespołów

– Dziś właściwie nie ma możliwości, aby małe prywatne zespoły mogły wejść do świata elektrycznego motorsportu na wysokim poziomie. Dlatego proponujemy im nasze rozwiązania – mówi Michael Sakowicz, dyrektor generalny zespołu STARD. 

Główną częścią filozofii Projektu E jest dostępna finansowo oferta dla zespołów, które mogą dzięki niej spróbować własnych sił w elektrycznym motorsporcie. Dzięki porównywalnym do World RX Supercars osiągom, za ułamek kosztów, wydaje się, że austriackiemu zespołowi udało się znaleźć złoty środek. 

STARD sprzedaje swój zestaw układów napędowych za 194 440 euro (832 912 zł), a koszt jego montażu w dowolnej karoserii pozwoli zespołom zbudować komplety samochód gotowy do startów za około 300 000 euro (1 285 095 zł). Dla porównania, obecny samochód klasy Supercar kosztuje około 500 000 euro (2 141 825 zł). Ponadto, koszty utrzymania i eksploatacji samochodu napędzanego silnikiem spalinowym jest o około 60% wyższy, niż w przypadku jego elektrycznego odpowiednika. 

– Skupienie i prace przez ostatnie lata nad naszym zestawem mają pomóc wypełnić niszę dla prywatnych klientów wyrażających zainteresowanie elektrycznym motorsportem – mówi Sakowicz. – Jest Formuła E, a teraz nadchodzi Extreme E! To bardzo interesujące i miłe dla oka serie wyścigowe, a przede wszystkim interesująca jest cena. Nasza platforma może nie jest najlżejsza, może nie być najmocniejsza, ale jak pokazuje rynek, jest zdecydowanie najbardziej niezawodna i przystępna cenowo. Nasz zestaw pasuje obecnie praktycznie do każdego samochodu rajdowego lub rallycrossowego, więc można wziąć karoserię z samochodu klasy R5 i ścigać się nim z zestawem Projekt E – dodaje. 

Dziesięć lat w biznesie

Choć wydawać by się mogło, że elektryfikacja motorsportu to zjawisko wciąż świeże, STARD i spółka matka Stohl Racing pracują nad programem elektrycznym od dziesięciu lat, dzięki czemu austriacka firma jest jedną z najbardziej doświadczonych w tym zakresie. Pierwszy projekt rozwojowy miał miejsce w 2007 roku, kiedy zbudowano samochód rajdowy zasilany sprężonym gazem ziemnym, co wyznaczyło ścieżkę poszukiwania innych alternatywnych źródeł energii. 

– Zaczęliśmy wtedy zastanawiać się, dlaczego by nie zbudować elektrycznego samochodu rajdowego. Nie myśleliśmy jeszcze nawet o rallycrossie. Pracujemy nad tym tematem aktywnie od 2009 roku – mówi Sakowicz. – Zebranie wszystkiego w jedną całość zajęło sporo czasu, ale musieliśmy skupić się także na zdobyciu doświadczenia i funduszy na budowę samochodów. 

Pierwszy elektryczny samochód Rallycross-wy oparty o Peugeota 207 S2000 został zaprezentowany w 2016 roku i był prekursorem projektu REVelution. Sakowicz przyznaje również, że ich zainteresowanie napędem elektrycznym początkowo nie miało nic wspólnego z ekorozwojem. Jednakże, inżynierowie Stohl dostrzegli „doskonałe cechy” elektrycznego układu napędowego i korzyści, jakie płyną z jego wykorzystania w porównaniu z konwencjonalnymi konstrukcjami spalinowymi. 

– Silnik sam w sobie jest kompaktowy, ma wysoki moment obrotowy, dużą prędkość i jest bardzo wydajny, więc dla nas było jasne, że to musi być przyszłość – powiedział. – W tamtym czasie nie mieliśmy takiego wsparcia, ale dziś, myślę że możemy powiedzieć, że to uległo już znacznym zmianom! 

„Ja to jestem stary spalinowiec V8”

Jeszcze przed rozpoczęciem Rajdu Barbórka za kierownicą elektrycznego samochodu STARD mogliśmy obejrzeć popisy Krzysztofa Hołowczyca. Rajdowy Mistrz Europy z 1997 roku zwrócił również uwagę na specyficzny dźwięk wydobywający się z elektrycznych silników samochodu STARD.

Krzysztof Hołowczyc:Zostałem zaproszony przez Manfeda Stola aby poprowadzić urządzenie z zupełnie innej bajki. Elektryczna rajdówka charakteryzuje się zupełnie innym stylem prowadzenia, nawet do takiej beczki, jak przy ulicy Karowej, trzeba podejść zupełnie inaczej. Nie mamy tutaj sprzęgła, nie można hamować i gazować jednocześnie, różnią się sekwencje pewnych czynności.

Jestem zakochanym benzynowcem, lubiącym słuchać prawdziwych dźwięków, jak zapewne powiedzieliby wszyscy starsi kibice. Dla nas to są prawdziwe dźwięki. Zaczynam się jednak przekonywać do elektryfikacji motorsportu. Wszystkie dzieciaki, które bawią się samochodzikami, znają właśnie ten dźwięk. Dla nich to jest naturalne. 

Myślę, że nie powinniśmy obrażać się na erę, która nadchodzi wielkimi krokami. Najlepszym przykładem może być Formuła E, od której wszyscy kibice odwracali się w trakcie jej pierwszego sezonu. W drugim już coś zaczęło się dziać, a teraz mamy naprawdę niezłe widowisko. W elektrycznym rallycrossie, nad którym pieczę trzymać będzie FIA, nie będzie kontroli trakcji, więc wciąż kierowca będzie miał bardzo dużo do powiedzenia. Widzę w tym sport. 

– Testowany tutaj przez nas samochód zespołu STARD jest najbardziej rozwiniętą elektryczną konstrukcją, jeśli mówimy o samochodach rallycrossowych, czy rajdowych. Manfred pokonał już ponad 1500 km testowych i cieszę się, że mogę brać również w tym udział. Taki projekt to ogromne wyzwanie, ale pamiętajmy, że przyszłość należy do elektryków. Znamienna zapowiedź Volkswagena, który kończy ze sportem spalinowym na rzecz elektrycznego powinien być sygnałem dla producentów, że trzeba iść w tym kierunku. 

W przeszłości dostosowywaliśmy się już do różnych sytuacji. Gdy w rajdach pojawiły się silniki Diesla, ludzie pukali się po głowach i zastanawiali „samochody rajdowe na paliwie z maszyn rolniczych”? Tymczasem wysokoprężne silniki wygrywają, choćby na Dakarze, i wciąż stwarzają świetne widowisko. Kierunek elektryczny będzie trwał ładnych parę lat, a potem na pewno pojawią się kolejne źródła energii, jak choćby wodór, o którym już dziś bardzo dużo się mówi. Nie można usiąść w fotelu i mówić „ja to jestem porządny, V8, spalinowiec”. Jasne, będziemy odpalać te silniki i wspominać cudowne czasy, ale świat idzie do przodu.

Volkswagen z pole position wśród producentów 

Motorsport od lat stanowi pole doświadczalne dla producentów, którzy na torach wyścigowych i odcinkach specjalnych całego świata testują najnowsze technologie przed wprowadzeniem ich do cywilnych samochodów. 

Jednym z liderów w dziedzinie elektrycznego motorsportu jest obecnie Volkswagen, który ze swoim rewelacyjnym ID. R krok po kroku łamie bariery i wysyła kolejnych rekordzistów na karty historii. Niemiecki producent aktualnie dzierży rekordy na północnej pętli toru Nurburgring – Nordschleife, kultowego Goodwood Festival of Speed, najsłynniejszego wyścigu górskiego Pikes Peak, czy podjazdu pod liczącą 99 zakrętów trasę chińskiej Tianmen Mountain. 

ID. R jest sportową wizytówką przyszłej rodziny samochodów Volkswagena napędzanych energią elektryczną. Elektryczny układ napędowy modelu ID. R osiąga moc 500 kW (680 KM). Rolę magazynów energii pełnią dwa zestawy litowo-jonowych akumulatorów, skonstruowanych z wykorzystaniem doświadczeń z produkcji seryjnych aut elektrycznych Volkswagena. Zastosowana w nich technologia jest podobna do tej, jaka zostanie wykorzystana w przyszłych seryjnych modelach ID.

Dzięki swoim osiągom samochód Volkswagena dosłownie wystrzela ku przyszłości: sprint od 0 do 100 km/h trwa tutaj tylko 2,25 sekundy, co jest wynikiem lepszym od bolidów Formuły E. 

– Ten projekt pokazuje, że wdrażając wielką ofensywę w dziedzinie aut elektrycznych oraz wprowadzając na rynek modele z rodziny I. D. Volkswagen kroczy właściwą drogą – mówił Jurgen Stackmann, członek zarządu ds. Sprzedaży, Marketingu i Serwisu. – ID. R i jego udział w wielu sportowych wydarzeniach stwarzają dla Volkswagena wielką szansę, by nadać elektromobilności emocjonalny i sportowy wymiar.

Głównym celem przy opracowywaniu Volkswagena ID. R było znalezienie równowagi między wydajnością energetyczną a masą pojazdu. To nie same maksymalne osiągi były najważniejsze – jak często jest w wypadku samochodów wyścigowych. Dlatego prototyp ma w nazwie dwa znaki jakości – „R” oznaczające pojazdy wyczynowe oraz „ID” symbolizujące inteligentne technologie napędu elektrycznego produkowane przez Volkswagena. 

Podobnie jak w wypadku seryjnych modeli marki Volkswagen, także w sporcie samochodowym pojazdy z napędem elektrycznym będą grały coraz większą rolę – twierdzi Sven Smeets, dyrektor Volkswagen Motorsport. – Podczas prac nad ID. R bardzo pomogła nam współpraca w ramach samego koncernu, tym bardziej, że czasu nie było wiele. Otrzymaliśmy na przykład pomoc ze strony zakładu produkcji akumulatorów koncernu Volkswagen w Brunszwiku, pracowaliśmy też wspólnie z działem Rozwoju Technicznego w Wolfsburgu. 

Przeczytaj również