Niedawno gościłeś na testach pana Jana Kuliga. Powiedz, dlaczego jego obecność była dla ciebie tak istotna?
To było wspaniałe wydarzenie. Tak się złożyło, że tor Podolany jest zlokalizowany sześć kilometrów od Łapanowa, od domu rodzinnego Janusza Kuliga, gdzie mieszkają pan Jan z panią Heleną. Mieliśmy okazję poznać się w zeszłym roku i mamy ze sobą kontakt. Pan Jan bardzo uprzejmie wypowiedział się na temat naszej jazdy podczas Rajdu Polski, co było dla mnie bardzo budujące. Później też pojawiła się okazja, w której mogłem gościć u nich w domu. Od tamtego momentu mamy kontakt. Podczas jednej z rozmów pan Jan zdradził mi, że ostatni raz jeździł Seatem Cordobą WRC w 2002 roku z Januszem. Stwierdziłem, że jest okazja i będzie to dla mnie wielki zaszczyt, aby przejechać się z panem Janem rajdówką i pokazać mu trochę nowszej technologii, która się zmieniła przez te dwie dekady. Faktycznie to nam się udało. Ogólnie ten dzień testowy był bardzo ważny, bo miałem osiem miesięcy przerwy na szutrze i zastanawiałem się jak to będzie. Już miałem koszmary nocne, że siedzę za kierownicą i nie wiem, jak jechać. Na Podolanach kamień spadł mi z serca, poziom jazdy był satysfakcjonujący.
Rozumiem, że nie było nawet pomysłu zmiany pilota na ten sezon?
Nie, absolutnie nie było. Tutaj wielka zasługa dyrektora Subaru Import Polska, Witolda Rogalskiego, który poznał nas z Szymonem. Szymon ma wiele doświadczenia i jest ode mnie starszy, natomiast to wciąż młody pilot i podobnie jak dla mnie, dla niego nasze starty są ważne. Podobnie jak ja, Szymon nie ma na swoim koncie wielu tytułów w klasyfikacjach generalnych i zwycięstw w najwyższych kategoriach. Razem trafiliśmy do tego rajdowego snu i zarażamy się motywacją. Szymon mocno we mnie wierzy, ja też jestem z niego dumny, bo ciężko pracuje, zawsze się rozumiemy. Oczywiście obaj popełniamy błędy, ale to jest ludzkie. Mamy świadomość tego, że obaj dajemy z siebie wszystko. Jeśli Szymon ma czegoś dopilnować, to zawsze to robi. To nie jest tak, że on przychodzi popracować na weekend na dwa dni i później go nie ma. On jest ze mną w projekcie przez cały rok, walczy ze mną, nigdy nie powie „nie”, nie odmawia, wie, że to wszystko wymaga poświęceń. Na ten moment mamy bardzo zdrową relację opartą na wzajemnym szacunku. Nie chciałbym jeździć z innym pilotem.