Mikołaj Marczyk: W mistrzostwach Europy mogę spełniać marzenia

Mikołaj Marczyk: W mistrzostwach Europy mogę spełniać marzenia

Mikołaj Marczyk: W mistrzostwach Europy mogę spełniać marzenia

Mikołaj Marczyk: W mistrzostwach Europy mogę spełniać marzenia

Dzięki wsparciu nowego partnera strategicznego – PKN ORLEN – aktualni mistrzowie Polski, Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk w tym sezonie startować będą w Rajdowych Mistrzostwach Europy. Sam kierowca twierdzi, że jest to bardzo rozwojowy cykl, w którym od dawna chciał startować.

Jak „Miko” podchodzi do nowych wyzwań i jak radzi sobie z przygotowaniami w trudnym okresie pandemii koronawirusa?

fot. Jan Porawski | Załoga Marczyk/Gospodarczyk wystartuje w pełnym sezonie ERC1 Junior.

WRC: Kiedy rozpoczęły się twoje rozmowy z PKN ORLEN na temat ewentualnej współpracy?
Mikołaj Marczyk: Rozmowy rozpoczęliśmy w ubiegłym roku, natomiast już wcześniej, w sezonie 2018 miałem świadomość tego, że w ramach mojego rozwoju sportowego, będę potrzebował dodatkowego wsparcia. Cieszę się, że zainteresowałem swoimi sportowymi aktywnościami PKN ORLEN, ponieważ jest to nasza polska firma. Wsparcie, które otrzymuję u progu startów w mistrzostwach Europy czuję jako wsparcie narodowe.

Jak ważny jest dla ciebie tak duży partner, jak PKN ORLEN?
Żebym mógł spełniać marzenia i cały czas się rozwijać, muszę mieć ze sobą partnerów, którzy będą mi to umożliwiali. Wsparcie PKN ORLEN jest dla mnie bardzo ważne. Na rynku jest niewiele firm, które promują swoją markę poprzez sport motorowy i równocześnie ze względu na skalę swojej działalności mogą pozwolić sobie na promocję w rajdach samochodowych na poziomie mistrzostw Europy. Cieszy mnie rozwój całego ORLEN Team, który cały czas się rozrasta, a formuła wspierania wielu sportów – w tym motorowych – uznana jest za właściwą. Dzięki temu wszyscy możemy się rozwijać w swoich dyscyplinach, czego efektem mogą być dobre wyniki, które przekładają się na zwiększenie rozpoznawalności i pozytywnego wizerunku marki PKN ORLEN i Polski.

fot. Jan Porawski | Mikołaj Marczyk dołączył w tym sezonie do wielkiej biało-czerwonej drużyny ORLEN Team.

Czy jest jakiś długoterminowy plan na tę współpracę?
Na ten moment skupiamy się na sezonie 2020. Ja w swojej dotychczasowej karierze pracuję według konkretnego schematu, w którym staram się skupiać na najbliższych wyzwaniach sportowych. Oczywiście zazwyczaj są konkretne cele, w zespole Skoda Polska Motorsport też je mieliśmy. Nie mówiłem o tym wprost, ponieważ nie było to konieczne do osiągnięcia właściwego wyniku, natomiast wiedziałem, że zespół przygotował mi optymalne warunki do tego, żeby zdobyć mistrzostwo Polski, co poniekąd było celem. Teraz rozpoczynam nowe wyzwanie w ORLEN Team i skupiamy się wyłącznie na celach, które wyznaczyliśmy sobie na nowy sezon. Wydaje mi się, że muszę pokazać tutaj swój potencjał. Nie tylko wyniki są ważne. W pierwszym niepełnym sezonie będzie o nie niezwykle ciężko. Muszę udowodnić swoją wartość medialną, rozpoznawalność, wiarygodność – muszę być odpowiednim ambasadorem dla PKN ORLEN.

Na początku marca odbyła się konferencja prasowa ORLEN Team. Byłeś zaskoczony rozmachem tego przedsięwzięcia?
Po części na bieżąco miałem świadomość tego, co się dzieje w zespole. Robert Kubica obecny jest w ORLEN Team od ponad roku, wiedziałem również jacy zawodnicy będą częścią ekipy. Jestem pod wrażeniem rozmiaru tego przedsięwzięcia i bardzo mnie to cieszy, natomiast chyba nie byłem tym zaskoczony. Kiedy wszyscy stanęliśmy na scenie, mogliśmy tak naprawdę nabrać świadomości wielkości ORLEN Team – liczby wspieranych zawodników i gałęzi sportu. PKN ORLEN – oprócz swoich fundamentalnych biznesowych gałęzi – stał się ambasadorem i mecenasem polskiego sportu.

fot. Kinga Gospodarczyk | Serwisem Skody Fabii R5 evo będzie zajmowała się stajnia Romana Kresty.

Widzieliśmy, że w trakcie konferencji rozmawiałeś z prezydentem Andrzejem Dudą. Możesz zdradzić o czym?
Głównie na temat naszej rajdówki. Przez dłuższą chwilę rozmawialiśmy o tym, jak umiejętnie wsiąść do tego samochodu i jak z niego wysiąść, bo nie jest to takie proste, szczególnie kiedy po raz pierwszy wsiada się do auta rajdowego z klatką. Dla mnie i Szymona to było miłe, że zarówno Pan Prezydent, jak i prezes PKN ORLEN Daniel Obajtek wsiedli do naszej rajdówki. Wierzę, że to oznacza, że dostała ona dobre namaszczenie na nowy sezon.

Czy brałeś w ogóle pod uwagę starty w mistrzostwach Polski, czy liczyły się dla ciebie tylko mistrzostwa Europy?
Bardzo mocno walczyłem o starty w mistrzostwa Europy. Wystartowałem w trzech rajdach ERC i oceniam, że jest to właściwy cykl dla mojego dalszego rozwoju. Szczególnie, gdy zwrócimy uwagę, że jeszcze przez trzy sezony kwalifikuję się w kategorii juniorskiej. W tej klasyfikacji można pokusić się nawet o walkę o podium na rajdach, czy o dobre wyniki na poszczególnych oesach, co pokazał nam zeszłoroczny Rajd Polski. Z drugiej strony mam świadomość tego, że jest wielu zawodników szybszych ode mnie, rajdy są dłuższe, bardziej zróżnicowane, więc to na pewno jest odpowiednie miejsce dla mnie do dalszej nauki. Oczywiście scenariusze przewidywałem różne, bo nie wiedziałem jak nasz sezon się ułoży. Nie wykluczałem startów w RSMP, natomiast dążyłem do tego, aby przenieść się do ERC. Mam przekonanie do tego, że ten najstarszy cykl rajdowy na świecie jest obecnie odpowiednim miejscem dla naszego zespołu.

fot. Kinga Gospodarczyk | „Miko” przyznał, że nawet, gdyby miał do wyboru wszystkie auta R5, i tak postawiłby na Skodę.

Czy w tym roku była możliwość kontynuacji programu Skoda Polska Motorsport?
Pomimo, że na pierwszy rzut oka tego aż tak bardzo nie widać, to nasi partnerzy strategiczni z zeszłego roku – Skoda Polska i Volkswagen Financial Services są z nami i bez nich nie moglibyśmy wystartować w tak wyjątkowym programie. Trzeba zauważyć, że mamy do dyspozycji najnowszą rajdówkę – Fabię R5 evo – a Skoda jest naszym partnerem technologicznym. Już niebawem, w połowie roku, odbędzie się premiera nowej Skody Octavii RS, m.in. w hybrydowej odmianie iV i już nie mogę się doczekać pierwszych jazd tym samochodem. Nasza relacja z marką Skoda jest dla mnie ważna – wiele im zawdzięczam, mamy dobrą energię i chęci do wspólnych działań. Jest to dla mnie niezwykle silne, ważne wsparcie, szczególnie teraz, kiedy zmieniamy cykl na trudniejszy, bardziej wymagający.

Skoda Fabia R5 evo to był twój jedyny wybór?
Tak. Spójrzmy obiektywnie – jeśli chodzi o bezawaryjność i skuteczność w różnego rodzaju mistrzostwach, Skoda stoi na bardzo wysokim poziomie. Samochody konkurencji w ostatnim czasie mocno się rozwinęły. Polo jest szybkie, ale ma problemy z awaryjnością, Hyundai, czy Citroen też kładą mocny nacisk na rozwój swoich samochodów, natomiast ja dobrze znam Skodę, świetnie współpracuje mi się ze stajnią rajdową Romana Kresty, mamy wsparcie z centrali i nie ma żadnych powodów ku temu, aby zmieniać auto. Tak naprawdę, jeśli miałbym do wyboru wszystkie dostępne samochody, to i tak wybrałbym Skodę.

fot. Kinga Gospodarczyk | PKN ORLEN staje się partnerem strategicznym zespołu. Marczyk w dalszym ciągu może jednak liczyć na wsparcie Skoda Polska.

No właśnie… A dlaczego akurat stajnia Romana Kresty?
Jest to związane z wieloma aspektami, których nie widać na pierwszy rzut oka. Kibice patrząc na zespół rajdowy widzą namioty, tira, oklejenie samochodu itd. To wszystko może stanowić o dobrym, bądź gorszym wizerunku, natomiast nie ma to żadnego związku z rzeczywistą jakością pracy stajni rajdowej. W naszej współpracy z Romanem dla mnie liczy się m.in. doświadczenie mechaników. W tej stajni wszyscy mechanicy pracują na pełny etat, oni codziennie mają styczność z tymi samochodami. Jeśli jesteś przy rajdówkach na co dzień, masz możliwość wielokrotnego testowania i treningu zmian części, sprawdzania elementów itd. Wtedy na rajdzie, kiedy jest serwis, taki mechanik sprawniej wymienia wszystkie elementy. Roman Kresta sam startował w rajdach, więc on też służy pomocą. Zazwyczaj jest z nami na miejscu podczas różnych wydarzeń. Dodatkowo inżynier dedykowany jest do naszego programu przez cały sezon, współpracujemy z nim na co dzień. Wszystkie raporty przedrajdowe i porajdowe są przygotowywane bardzo skrupulatnie. Roman dysponuje też hamownią badającą pracę amortyzatorów, a także odcinkami testowymi tuż obok swojej stajni… Podsumowując – jesteśmy w stanie działać na bardzo wysokim poziomie. Do tego standardu się przyzwyczaiłem i uważam, że jeśli chcę osiągać dobre wyniki, musimy stawiać na najlepszych i nie myślałem o zmianie stajni. To oczywiście nie jest tak, że zawsze jest idealnie. Musimy się dograć i rozumieć swoje potrzeby, wtedy możemy walczyć o najwyższe cele. Zdarzają się rajdy, które nie wymagają aż tak profesjonalnego podejścia i pewnie z innymi stajniami też dalibyśmy radę, ale są imprezy, gdzie dzieje się więcej, pojawiają się komplikacje i wtedy da się zauważyć różnicę. Szczególnie kiedy są jakieś bardzo wymagające warunki – mam wrażenie, że Roman ma w nich specjalizację i tutaj możemy wygenerować zawsze jakąś przewagę. Błędy się zdarzają, ale one przytrafiają się każdemu – chodzi o to, żeby popełniać ich jak najmniej i wyciągać wnioski.

fot. Kinga Gospodarczyk | Na testach w Podolanach załoga gościła Jana Kuliga. „Miko” udało się go przewieźć, co było pierwszą rajdową przejażdżką pana Jana od roku 2002, kiedy to na prawy fotel Seata Cordoby WRC wziął go Janusz Kulig.

Niedawno gościłeś na testach pana Jana Kuliga. Powiedz, dlaczego jego obecność była dla ciebie tak istotna?
To było wspaniałe wydarzenie. Tak się złożyło, że tor Podolany jest zlokalizowany sześć kilometrów od Łapanowa, od domu rodzinnego Janusza Kuliga, gdzie mieszkają pan Jan z panią Heleną. Mieliśmy okazję poznać się w zeszłym roku i mamy ze sobą kontakt. Pan Jan bardzo uprzejmie wypowiedział się na temat naszej jazdy podczas Rajdu Polski, co było dla mnie bardzo budujące. Później też pojawiła się okazja, w której mogłem gościć u nich w domu. Od tamtego momentu mamy kontakt. Podczas jednej z rozmów pan Jan zdradził mi, że ostatni raz jeździł Seatem Cordobą WRC w 2002 roku z Januszem. Stwierdziłem, że jest okazja i będzie to dla mnie wielki zaszczyt, aby przejechać się z panem Janem rajdówką i pokazać mu trochę nowszej technologii, która się zmieniła przez te dwie dekady. Faktycznie to nam się udało. Ogólnie ten dzień testowy był bardzo ważny, bo miałem osiem miesięcy przerwy na szutrze i zastanawiałem się jak to będzie. Już miałem koszmary nocne, że siedzę za kierownicą i nie wiem, jak jechać. Na Podolanach kamień spadł mi z serca, poziom jazdy był satysfakcjonujący.

Rozumiem, że nie było nawet pomysłu zmiany pilota na ten sezon?
Nie, absolutnie nie było. Tutaj wielka zasługa dyrektora Subaru Import Polska, Witolda Rogalskiego, który poznał nas z Szymonem. Szymon ma wiele doświadczenia i jest ode mnie starszy, natomiast to wciąż młody pilot i podobnie jak dla mnie, dla niego nasze starty są ważne. Podobnie jak ja, Szymon nie ma na swoim koncie wielu tytułów w klasyfikacjach generalnych i zwycięstw w najwyższych kategoriach. Razem trafiliśmy do tego rajdowego snu i zarażamy się motywacją. Szymon mocno we mnie wierzy, ja też jestem z niego dumny, bo ciężko pracuje, zawsze się rozumiemy. Oczywiście obaj popełniamy błędy, ale to jest ludzkie. Mamy świadomość tego, że obaj dajemy z siebie wszystko. Jeśli Szymon ma czegoś dopilnować, to zawsze to robi. To nie jest tak, że on przychodzi popracować na weekend na dwa dni i później go nie ma. On jest ze mną w projekcie przez cały rok, walczy ze mną, nigdy nie powie „nie”, nie odmawia, wie, że to wszystko wymaga poświęceń. Na ten moment mamy bardzo zdrową relację opartą na wzajemnym szacunku. Nie chciałbym jeździć z innym pilotem.

fot. Kinga Gospodarczyk | Kierowca zaznaczył, że bez wsparcia PKN ORLEN jego dalszy rozwój na arenie międzynarodowej nie byłby możliwy.

Śledziłeś wyniki Szymona w Dakarze?
Oczywiście, śledziłem cały rajd. Głównie ze względu na Szymona, ale kibicowałem wszystkim Polakom, całemu ORLEN Team. Cieszę się, że Szymon stał się już takim etatowym pilotem dakarowym, bo to jest dla niego ogromne doświadczenie i nauka. Nie wiadomo, co życie pokaże, kto wie, może za kilka, kilkanaście lat sam będę miał okazję do startu w Rajdzie Dakar i będę miał znakomitego, doświadczonego pilota.

Czy uważasz, że mistrzostwa Polski sporo cię nauczyły?
Tak, chociaż główne lata mojej nauki to sezon 2017 w Subaru oraz 2018, kiedy pierwszy raz jechałem autem R5. Rok 2018 był nawet trudniejszy, bo miałem więcej zadań organizacyjnych, więcej spoczywało na mojej głowie. Uważam, że właśnie wtedy wykonałem największy postęp. W 2019 roku nie rozwinąłem się tak, jak powinienem – takie jest moje zdanie. Jeśli popatrzymy na mój indywidualny progres sportowy, to lepszym krokiem już w 2019 roku mogłyby być starty w mistrzostwach Europy, aczkolwiek to nie ma wielkiego uzasadnienia życiowego, bo działamy zespołowo – tylko wtedy stanowimy rajdową siłę. Moje możliwości w rajdach otwierają się wtedy, kiedy zadowoleni są partnerzy. Chcieliśmy wywalczyć ten tytuł. Z drugiej strony historia zna przypadki wielu zawodników, którzy bardzo szybko opuszczali mistrzostwa Polski, nie zdobywając tytułu w klasyfikacji generalnej i być może nie byli gotowi na ten krok. Ich kariery były rozproszone, brakowało kropki nad „i”. Ja w 2019 roku w wielu momentach byłem w stanie kontrolować sytuację. Przyspieszanie często kończyło się błędami. Mam świadomość, że to nie było takie zwycięstwo, jak np. Kajetana Kajetanowicza, który wygrywał rajdy po kilkadziesiąt sekund, czy nawet kilka minut. Ja nie byłem w stanie tego robić, ale po prostu skupiłem się na zadaniu. Pokazanie potencjału prędkości i nie zdobycie tytułu w wyniku błędów byłoby w mojej opinii niewłaściwym posunięciem. Nad moją przygodą z rajdami mógłby się pojawić znak zapytania. Mistrzostwa Polski nauczyły mnie 90% rzeczy, które wiem teraz o rajdach. Przede mną duże wyzwanie w postaci ERC i na pewno czeka mnie dużo zaskoczeń. Staram się dowiedzieć o tych rajdach najwięcej jak to możliwe jeszcze przed ich rozpoczęciem. Muszę wyciągać szybkie i mądre wnioski.

fot. Kinga Gospodarczyk

Rozumiem, że nie celujesz w żadne konkretne pozycje w ERC1 Junior?
Nie. Na ten moment nie jesteśmy w stanie określić jaka będzie konkurencja, jakich będziemy mieli rywali. Na pewno damy z siebie wszystko. Postaram się kończyć rajdy, być zawsze na mecie. To przełoży się na punkty, a punkty przełożą się na pozycję na koniec sezonu. Zobaczymy jak to będzie. Na pewno potrzebna jest nam szczypta rajdowego szczęścia i bezawaryjna rajdówka.

Czy na któryś rajd mistrzostw Europy czekasz szczególnie?
Każdy z tych rajdów mnie intryguje i interesuje. Oczywiście pierwsze dwa rajdy, które miały otwierać sezon, czyli Azory i Wyspy Kanaryjskie, to bardzo egzotyczne imprezy. Tam lecielibyśmy samolotem, to byłoby dla mnie coś nowego. Ale jeśli miałbym wybrać jeden rajd, to będzie to Rajd Polski. Wystartujemy w nim po raz trzeci, jest to nasza domowa impreza, a ja bardzo lubię te szutry na Mazurach. Chciałbym cieszyć naszych kibiców i być gotowym do szybkiej jazdy.

Czy masz jakieś informacje, kiedy tak naprawdę może się rozpocząć nowy sezon, czy wszystko na ten moment jest zagadką?
Na ten moment myślę, że nikt tego nie wie na 100%. Z dnia na dzień informacje się zmieniają, ale doszły mnie słuchy, że być może ruszymy pod koniec maja na Łotwie. Zobaczymy. Rajd Azorów przeniesiono na wrzesień, wszystko to wywraca schemat funkcjonowania tego sezonu, jest to rok improwizacji, nie tylko jeśli chodzi o rajdy, ale również globalnie. Sport jest dla mnie bardzo ważny, jednakże w dzisiejszej sytuacji zdrowie jest najważniejsze.

 W jakim stopniu byłeś już przygotowany na Rajd Azorów?
Wydaje mi się, że byłem dobrze przygotowany, jak na kogoś kto nigdy nie startował w tym rajdzie. Ja do samego końca nie dopuszczałem do świadomości myśli, że tego rajdu nie będzie. To nie byłoby profesjonalne podejście. Cały czas mocno się przygotowywałem, aż do terminu, w którym ogłoszono jego przesunięcie. Na tyle, na ile mogłem, byłem przygotowany. Odbyłem testy szutrowe, później pomyślałem, że trzeba się przestawić na asfalt, na Wyspy Kanaryjskie, ale znowu okazało się, że zaczniemy może w Lipawie… jak mówiłem, to jest rok improwizacji. Staram się za dużo nie myśleć – trzeba obserwować co się dzieje i podejmować właściwe i szybkie decyzje.

Jak wyglądają obecnie twoje treningi, biorąc pod uwagę sytuację pandemii koronawirusa?
Dobre pytanie. Tak naprawdę jeszcze nie odnalazłem się w tej odmienionej rzeczywistości. Z odpowiedzialnością i świadomością przyjmuję wszelkie komunikaty, które do mnie docierają. Powinniśmy unikać zgromadzeń, spędzać możliwie dużo czasu w domu i do tego staram się stosować. Moja mama jest lekarzem, więc cały czas dostaję jakościowe informacje. Nadal są możliwości treningu. Np. staram się biegać w lesie, z dala od ludzi. Dalej możemy oglądać onboardy, jeździć na symulatorze. Mam nadzieję, że za niedługo będziemy mogli normalnie wychodzić z domu i pracować. Na pewno przygotowania nie mogą słabnąć. Może to jest czas, aby spróbować wygenerować jakąś przewagę nad konkurencją – zostanie w domu nie oznacza siedzenia na kanapie i oglądania filmów.

Po twoim odejściu z RSMP kto będzie faworytem do mistrzostwa Polski?
Oczywiście trzymam bardzo mocno kciuki za Kacpra Wróblewskiego i Jakuba Wróbla, czyli moich kolegów z ORLEN Team. Ale trzymam też kciuki za ich kolegów ze stajni Rallytechnology, czyli Tomka Kasperczyka i Damiana Sytego. Wystartują oni szybkim samochodem. Prędkość Tomka jest dostateczna, aby w pierwszej części sezonu – na asfaltach – nawiązać walkę z Jarim Huttunenem. Jeśli on wystartuje rzeczywiście w RSMP, to na pewno jest faworytem. Wszystko będzie zależało od mentalnej siły Tomka – jeśli się nie podda i będzie walczył, to na asfalcie, w mojej opinii, jest w stanie walczyć z Huttunenem. Oczywiście na szutrze będzie trudno i tam stawiam na Fina. Na pewno walka nie jest zakończona przed startem sezonu – tutaj liczą się odpowiednie pakiety. Polacy ze swoją ogromną wiedzą na temat tych oesów i Jari, czyli nowy na tych rajdach, ale zarazem wybitny kierowca. Dysproporcja moim zdaniem nie jest tutaj taka duża. Im warunki będą trudniejsze, będzie to na korzyść Jariego, natomiast jeśli będzie stabilnie, to nie widzę powodu, dlaczego np. Marcin Słobodzian na odcinku Rajdu Świdnickiego miałby być wolniejszy, niż Jari. Wymieniłem czterech kierowców – Jari Huttunen, Tomasz Kasperczyk, Marcin Słobodzian i Kacper Wróblewski – stawiam, że to między nimi rozstrzygną się losy mistrzostwa.

Przeczytaj również