Rajd Meksyku - od kopciuszka po klasyk WRC

Rajd Meksyku - od kopciuszka po klasyk WRC

Rajd Meksyku - od kopciuszka po klasyk WRC

Rajd Meksyku – od kopciuszka po klasyk WRC

Rajd Meksyku, jedna z najbardziej kompaktowych imprez mistrzostw świata, zachwycał niejednego kierowcę i kibica. Widowiskowe odcinki specjalne o różnych długościach: od sprinterskich superoesów po ponad 50-kilometrowe próby sprawiały, że każdy chciał odnieść triumf w Ameryce Północnej.

Od czego się zaczęło?

Pierwszą edycję imprezy zorganizowano już w 1979 roku. Wówczas wydarzenie nosiło nazwę Rally America i odbywało się do 1985 roku. Za organizację odpowiadały dwa największe kluby w Meksyku: Club Automovilístico Francés de México (CAF) and the Rally Automovil Club (RAC).

Rozgrywanie rajdu przerwano jednak na sześć lat i impreza powróciła do kalendarzy w 1991 roku. El Paso de Cortes prowadziło miedzy dwoma największymi wulkanami Meksyku, ale maratoński charakter imprezy nie sprawdził się. W 1993 roku postanowiono zmienić format i zdecydowano się na krótsze dojazdówki. Pod różnymi nazwami wydarzenie odbywało się do 2001 roku, gdy zorganizowano ostatnią edycję Rally America.

Kuszące WRC

Rajd Meksyku pod taką nazwą jest organizowany od 2002 roku i organizatorzy nie ukrywali, że chcą dołączyć do kalendarza mistrzostw świata. Na starcie pojawiła się m.in. fabryczna załoga Peugeota: Harri Rovanpera i Risto Pietilainen, którzy nie dali szans rywalom. Na odcinkach o długości 372,11 km drugą załogę pokonali o blisko godzinę.

Rok później niesamowite emocje związane z imprezą przeżywali polscy kibice. W zażartej walce o zwycięstwo uczestniczyli Janusz Kulig i Jarosław Baran. Korzystając z Mitsubishi Lancera Evo VI zostali ostatecznie sklasyfikowani na drugim miejscu. Lepsi okazali się Marcos Ligato i Ruben Garcia, którzy mieli do dyspozycji siódmą ewolucję Lancera. Na mecie oba duety dzieliło 28 sekund. To najlepszy polski wynik w Rajdzie Meksyku, który dzięki pozytywnym ocenom już rok później dołączył do grona WRC.

Zaczynamy liczenie od nowa

W 2004 roku doszło do historycznego momentu dla imprezy. Pierwszy raz pojawiła się w kalendarzu mistrzostw świata. Organizatorzy postanowili więc wyzerować licznik edycji i zawodnicy rywalizowali na trasach 1. Corona Rally Mexico. Na nowej ziemi najlepiej poradził sobie Markko Martin pilotowany przez Michaela Parka w Fordzie Focusie WRC’03. Marka ponadto świętowała dublet dzięki załodze Duval/Prevot.

Od tego czasu rajd tylko dwa razy nie znalazł się w mistrzowskim kalendarzu. W 2009 roku, gdy FIA próbowała wprowadzić system rotacyjny oraz w 2021 ze względu na panującą na świecie sytuację.

Królowie Sebastienowie

Nie ma co ukrywać, że najlepiej na specyficznych meksykańskich trasach, gdzie moc auta nie gra tak dużego znaczenia, spisywali się wielokrotni mistrzowie świata. Na listę triumfatorów sześciokrotnie wpisywali się Sebastien Loeb i Sebastien Ogier. Ze statystycznego punktu widzenia trzeba jednak przyznać, że to młodszy z Francuzów był lepszy w Ameryce Północnej. Na podium stał dziewięć razy, podczas gdy Loeb „tylko” sześć”. W pojedynku na oesowe triumfy jest 75:56 dla obecnego kierowcy Toyoty. Ogier przewodził również stawce przez 115 odcinków, podczas gdy Loeb przez 74.

Na liście zwycięzców znajdziemy także Jari-Mattiego Latvalę, Krisa Meeke’a, Pettera Solberga i wspomnianego już Markko Martina.

Polskie akcenty

Nie tylko wspomniani Janusz Kulig i Jarosław Baran brali udział w Rajdzie Meksyku. W rajdzie rangi klasy mistrzostw świata najlepiej radził sobie Michał Kościuszko. Krakowianin za kierownicą Suzuki Swifta S1600 w 2008 roku wywalczył trzecie miejsce w stawce juniorów. Lepszy okazał się wówczas debiutujący w mistrzostwach świata… Sebastien Ogier oraz Jaan Molder. Polak wygrał wtedy dwa odcinki w swojej klasie.

Kościuszko wywalczył również podium w rundzie SWRC, które było pierwowzorem dla obecnego WRC2 i WRC3. W 2010 roku za kierownicą Forda Fiesty S2000 był trzeci. Przed nim sklasyfikowano Xeviego Ponsa i Martina Prokopa. Wówczas Kościuszko wygrał dziewięć odcinków specjalnych i przewodził stawce przez pięć prób.

W 2012 roku Kościuszko przesiadł się do Mitsubishi Lancera Evo X i ponownie wywalczył trzecie miejsce. Tym razem w PWRC. Do statystyk dołożył pięć oesowych triumfów.

Na trasach Ameryki Północnej z sukcesami rywalizowali także Hubert Ptaszek, który w 2016 roku był drugi w stawce WRC2, za obecnym fabrycznym kierowcą M-Sportu: Teemu Suninenem. W 2019 roku Łukasz Pieniążek jadąc samotnie w WRC2 Pro dotarł do mety i ma w swoim CV wygraną rundę mistrzostw świata w swojej klasie.

Kajetan Kajetanowicz i Leszek Kuzaj mogą pochwalić się czwartymi rezultatami w swoich klasach. W 2006 roku Kuzaj był tuż za podium w PWRC, a w zeszłym roku Kajetanowicz został sklasyfikowany za czołową trójką w WRC3.

Jedynym oesowym triumfem w klasyfikacji generalnej w rajdzie rangi mistrzostw świata może poszczycić się Robert Kubica. Obecny kierowca ORLEN Team był najlepszy na ulicznym oesie w Leon. Niestety Polakowi w klasyfikacji generalnej nie udało się odnosić większych sukcesów. Po wypadku w pierwszym starcie, w drugim, gdy wygrał wspomniany oes, był osiemnasty.

Momenty, które przeszły do historii

Kilkanaście edycji rajdu sprawiło, że wiele niezapomnianych momentów z mistrzostw świata pochodzi właśnie z Rajdu Meksyku. Z pewnością wielu z kibiców pamięta jazdę na dojazdówce Sebastiena Loeba na trzech kołach. Wystający z okna auta Daniel Elena, który dociążał auto nie dał się nie zauważyć, co przyczyniło się do policyjnej kontroli. Na szczęście Francuzów stróże prawa byli na tyle wyrozumiali i zafascynowani rajdem, że w policyjnym kordonie pomogli załodze dotrzeć na serwis.

W 2015 roku chwile grozy przeżył Ott Tanak wraz ze swoim pilotem. Estończyk za szybko pokonał jeden z zakrętów i na jego nieszczęście krawędź drogi zmieniła się z przepaść, która wiodła do zbiornika wodnego. Zawodnicy zdołali opuścić pojazd na czas i całą sytuację obrócili w żart. Co więcej zatopioną Fiestę udało się wyłowić i przygotować do rywalizacji na kolejnych odcinkach dzięki systemowi Rally2.

Czy Kris Meeke ma nerwy ze stali? Z pewnością tak. W 2017 roku będąc na czele rajdu wypadł z trasy pod koniec zamykającego rywalizację Power Stage. Brytyjczyk lawirował miedzy zaparkowanymi na łące samochodami, ale udało mu się na tyle szybko powrócić na drogę, że odniósł wypracowany na całym rajdzie triumf.

Przeczytaj również