Dlaczego znów nie pojechałem na Rajd Barbórka?

Dlaczego znów nie pojechałem na Rajd Barbórka?

Dlaczego znów nie pojechałem na Rajd Barbórka?

189 interakcji
Dlaczego znów nie pojechałem na Rajd Barbórka?

Za nami kolejna edycja Rajdu Barbórka – przez jednych uważanego za najbardziej prestiżową imprezę rajdową w naszym kraju, przez drugich za najdroższy KJS w Polsce… czy tam nawet i w Europie. Pomimo swojego placykowego charakteru rajd ma potencjał na przyciągnięcie tysięcy kibiców. Dlaczego więc tych tysięcy kibiców wciąż tam nie ma?

Wyjazd na Rajd Barbórka w punktu widzenia kibica – spróbujmy przeanalizować to zagadnienie. Z jednej strony zawsze są wielkie chęci. Po pierwsze na miejscu pojawia się przecież wielu wspaniałych zawodników, w tym zaproszeni zagraniczni goście, jak Mikko Hirvonen w tym roku. Zawsze fajnie po prostu patrzeć na najlepszych w swoim fachu. Obserwować ich w parku serwisowym, porównywać ich jazdę z innymi. Gwiazdy przyciągają, zawsze tak było i zawsze będzie.

fot. Marcin Rybak

Kolejna zaleta? Kryterium Asów na ulicy Karowej. Bądź co bądź jest to najsłynniejszy odcinek specjalny w naszym kraju. Bardzo widowiskowy, techniczny. Mamy fajne trybuny, beczkę, nawroty. Można siedzieć czy stać w jednym miejscu i mamy kilka godzin akcji. Pokazy, samochody historyczne, współczesne. Jedni bokiem, drudzy linią. Wizyta na Karowej to bez wątpienia łakomy kąsek dla kibica.

fot. Jakub Rozmus

Co jeszcze przyciąga? Impreza rozgrywa się w stolicy, a zawsze miło odwiedzić Warszawę. Do tego dołożona została też ceremonia startu w centrum. Może i jest to najdroższy KJS w naszym kraju, ale Barbórka ma swój klimat. Jedni go uwielbiają, drudzy wręcz nienawidzą. W tym momencie możemy powoli przejść do tego, co w Barbórce odstrasza.

fot. Kaja Wróblewska

Dlaczego pomimo wielkiego potencjału na Barbórce nie ma tłumów? No cóż. Najłatwiej przytoczyć znane powiedzenie – jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Mówcie sobie co chcecie, ale bilety są po prostu cholernie drogie. Opłaty czekają na nas wszędzie, parkingi, nawet wejście na Bemowo. Nie oszukujmy się, przecież tam nawet zbyt wiele nie widać. Układ trasy jest taki, że można stanąć w jednym miejscu i teoretycznie widać cały oes, ale samochód w 95% próby jest gdzieś daleko i widzimy jak kręci się na horyzoncie za kolejnymi oponami.

fot. Marcin Rybak

To nie jest tak, że jesteśmy przeciwni biletowaniu odcinków specjalnych. OK, przecież można dać taki bilet Bemowo itd. Nawet sprzedawać całe karnety. Ale na miłość boską, istnieje gdzieś przecież granica ceny takiego karnetu. Przecież ten rajd miał w tym roku nieco ponad 22 kilometry oesowe, z czego ponad 4 i tak zostały odwołane. Ten rachunek jest najzwyczajniej w świecie nieopłacalny. Idąc tym tokiem myślenia za karnet na rundę WRC powinniśmy płacić jakieś dwa i pół tysiąca złotych…

fot. Kaja Wróblewska

Wydaje się, że organizator i tak mógłby zachęcić kibiców do pozostawienia swoich pieniędzy na miejscu. A jakby tak… wpuścić ludzi na miejsce za darmo? Po prostu, nie biletować rajdu. Nie mówimy o Karowej, bo to jednak odpowiedni prestiż, ale sam rajd. Nie biletować, ale w zamian przygotować coś dla fanów na miejscu.

fot. Kaja Wróblewska

Co przygotować? Odpowiednią strefę gastronomiczną. W grudniu na Barbórce zawsze jest zimno… to zima, więc jak wiadomo, musi być zimno. Co w takiej strefie? Kawa, herbata , inne napoje, piwo, grzane wino, przekąski, kiełbaski z grilla, kaszanka, karkówka, czipsy. Oprócz tego jakieś sklepiki z pamiątkami, ubraniami, czapkami. Takie rzeczy kibica zawsze cieszą.

fot. Marcin Rybak

W tym roku na Bemowie akcja trwała od 8.00 do 16.00. W takim czasie będąc ze znajomymi każdy w strefie gastronomicznej i na pamiątkach spokojnie mógłby zostawić dwa razy więcej pieniędzy, niż wtedy, kiedy się wściekał wydając chore sumy na bilety. Dlaczego nikt nie chce wyjść do kibica? Może po prostu Rajd Barbórka to nie jest impreza dla kibiców, a dla zawodników, ich sponsorów, specjalnie zaproszonych gości itp.? A przecież potencjał jest ogromny. Więc dlaczego tych ludzi dalej tam nie ma, a dla wielu Barbórka to przedmiot żartów?

fot. Jakub Rozmus

Dziwnie patrzyło się w tym roku również na Karową. OK, w wielu miejscach przy trasie było naprawdę sporo kibiców, ale na trybunach już nie było tak wesoło. Jedna z nich… łagodnie mówiąc nie była wypełniona po brzegi. Dlaczego? Niech każdy na to pytanie odpowie sobie sam.

fot. Kaja Wróblewska

Barbórka to impreza z wielkim potencjałem na przyciągnięcie kibica. Powtarzamy to po raz kolejny, bo ciężko nam zrozumieć dlaczego ten potencjał nie został jeszcze wykorzystany. Do Warszawy każdego roku mogłyby zjeżdżać rzesze kibiców z całego kraju, aby rzeczywiście było to jedno wielkie święto. Na razie na miejscu pojawiają się ci najwytrwalsi, którzy nie mogą odpuścić sobie Barbórki i Karowej.

Przeczytaj również