Z raportu IBRM Samar wiemy, że w przypadku samochodów sprowadzanych wciąż dominują auta – uogólniając – kompaktowe. W minionym roku do najpopularniejszych modeli należały Opel Astra, Audi A4, Volkswagen Golf czy BMW serii 3. W poszukiwaniu SUV-a trzeba było przekopać się na liście aż do 14. miejsca. Widnieje tam jedyny SUV, obecny w TOP15 importu z wynikiem 8 532 przerejestrowanych egzemplarzy. To mniej niż w 2021 r., ale rynek samochodów sprowadzanych szybko się kurczy.
Który SUV jest najczęściej sprowadzany?
Tym rodzynkiem, a zarazem bardzo popularną opcją jest Nissan Qashqai. Japoński SUV przed laty był kupowany w Niemczech z bardzo dobrym wyposażeniem. Dach panoramiczny, nawigacja, ksenony, dwustrefowa klima, wyszukane alufelgi, kamery. To tylko jedne z wielu elementów ciekawego wyposażenia tych aut. Dodając do tego niemiecką dbałość o właściwy serwis, Polacy mają pewność, że to auta zadbane i dobre.
Niemcy zaś żegnają się z nimi bez żalu. Można wręcz powiedzieć, że chętnie wystawiają Qashqaie poniżej realnej wartości. Powód jest prosty – tam coraz trudniej będzie spieniężyć auto ze względnie dużą (jak to w spalinowym SUV-ie) emisją spalin. Z tego względu do naszego kraju stale kursują autolawety z kolejnymi Nissanami. Egzemplarze, które nie wymagają żadnego wkładu finansowego to często kwestia ok. 29 tys. zł. Stawki powyżej 30 tys. zł to często perełki w full opcji.
Bez tankowania przez ponad 1600 km
Nissan Qashqai pierwszej generacji imponuje także ekonomią. Mimo dużych gabarytów 1,6-litrowy turbo diesel z napędem na jedną oś potrafi spalać średnio tylko 4,5 l na 100 km. Spalanie w trasie to zaledwie 3,9 l/100 km, co daje teoretyczny zasięg 1 667 km! Jednak także benzyniaki potrafią być w tej konstrukcji ekonomiczne. Tak bowiem wypada określić średnie spalanie 6,2 l/100 km w przypadku benzyny 1.6 ze skrzynią manualną. Dodatkowym atutem jest też to, że wiele dobrych ofert dotyczy egzemplarzy po lifcie, który model przeszedł w 2009 r.