Miesiąc rajdowych pogrzebów. Odeszli już Holmes, Żyszkowski, Turski. Niech ten czerwiec już się skończy

Czerwiec jeszcze się nie skończył, a kibice rajdów samochodowych mogą już zakwalifikować go do jednych z najczarniejszych miesięcy w ostatnich latach. W przeciągu nieco ponad tygodnia odeszły aż 3 ikony tego sportu.

Martin Holmes, Ryszard Żyszkowski, Marcin Turski
Podaj dalej

Ten miesiąc miał być w końcu świętem. W tym tygodniu do Mikołajek powinna zjeżdżać czołówka Rajdowych Mistrzostw Europy. Niestety tegoroczny Rajd Polski nie odbędzie się, ale nawet gdyby doszedł do skutku, to dla polskich kibiców miałby nieco bardziej ponurą atmosferę.

Martin Holmes (1940-2020)

Martin Holmes
Martin Holmes

Zaczęło się w czwartek, 11 czerwca 2020 r. Odszedł Martin Holmes, legenda WRC. Brytyjski dziennikarz, który jako jedyny na świecie był obecny na 520 rundach Rajdowych Mistrzostw Świata. Swoją wieloletnią pracą zapewnił kibicom z całego globu możliwość pokochania tego sportu. Zaczął robić to zanim nastała era słynnej grupy B, obserwował z bliska kulisy transformacji na grupę A, a potem kolejne ewolucje WRC. Jego praca pozwoliła nie tylko zrozumieć rajdy, ale i wzbudzić do nich pasję.

Więcej o Martinie Holmesie pisaliśmy tutaj.

Ryszard Żyszkowski (1941-2020)

Piloci są nieco w cieniu kierowców, ale mistrzostwo osiąga się tylko z wybitnymi nawigatorami. Do takich należy zaliczyć zmarłego w niedzielę, 21 czerwca 2020 r. Ryszarda Żyszkowskiego, który zresztą zaczynał jako kierowca. W latach 70′ sięgał po mistrzostwo Polski w klasach zarówno w rajdach, jak i wyścigach. Jednak największą sławę przyniosła mu rola pilota największych gwiazd ówczesnych polskich rajdów.

Z jego usług i wyjątkowych umiejętności korzystali m.in. Maciej Stawowiak, Sobiesław Zasada, Andrzej Jaroszewicz i wreszcie nieodżałowany Marian Bublewicz. To właśnie on siedział z nim w Fordzie Sierra RS Cosworth 4×4 w pamiętnym Zimowym Rajdzie Dolnośląskim (1993 r.), gdy uwielbiany w Polsce „Bubel” zginął w wyniku odniesionych obrażeń po uderzeniu w drzewo. Sam i ze wszystkimi tuzami historii polskich rajdów dwudziestokrotnie odbierał laury za mistrzostwo Polski.

Marcin Turski (1973-2020)

Pod koniec maja miałem przyjemność wspomnieć też o niezwykłym geście rajdowego środowiska, które w 3 dni zebrało ponad 100 tys. złotych na rzecz walki z chorobą Marcina Turskiego. Niestety w poniedziałek, 22 czerwca 2020 r. jeden z najbardziej lubianych kierowców przełomu XX i XXI wieku przegrał walkę z rakiem jelita grubego. Za 2 dni kończy się wspomniana zrzutka. Zebrano 98 proc. potrzebnej kwoty (150 tys. zł). Dziś rano obiegła nas wiadomość, że tych środków niestety nie uda się spożytkować na uratowanie jego życia.

46-latek z Warszawy zostanie zapamiętany jako jeden z bohaterów złotej ery polskich rajdów. Mowa o czasach, gdy na trasach RSMP spotykano auta WRC, a załogi wspierane były przez marki tytoniowe i alkoholowe. Wygrywał wspominane z łezką w oku puchary Cinquecento Sporting i Peugeota. W 2002 r. wygrał też słynne Kryterium Asów na ulicy Karowej, rozgrywane po Rajdzie Barbórka. Jechał wtedy Subaru Imprezą S4 WRC, którym Colin McRae 5 lat wcześniej wygrał Rajd Safari.

Redakcja WRC Motorsport&Beyond pragnie wyrazić głębokie wyrazy współczucia dla rodzin rajdowych bohaterów oraz wszystkich kibiców, którym los przytoczonych postaci nie był obojętny.

Przeczytaj również