Nie żyje legenda WRC. Jedyny naoczny świadek kulis wielkiego świata rajdów. Martin Holmes (1940-2020)

W czwartek, 11 czerwca 2020 r. po wieloletniej walce z rakiem zmarł Martin Holmes, uczestnik 520 rund WRC. Nie jako zawodnik, a dziennikarz, który jako jedyny naocznie widział jak rodziły się i zmieniały Rajdowe Mistrzostwa Świata.

Nie żyje legenda WRC. Jedyny naoczny świadek kulis wielkiego świata rajdów. Martin Holmes (1940-2020)
Podaj dalej

25 kwietnia celebrował przeżycie 80 wiosen. Nigdy jednak nie stracił młodzieńczej pasji do rajdów. – Chcę świętować moje 80-te urodziny, ale nawet bardziej wolałbym zacząć wszystko od nowa. Znów być w tym miejscu, gdzie dziś są młodzi – napisał Holmes w dniu swojego święta na łamach australijskiego portalu „Rallysport Magazine”. To tam jeszcze 1 czerwca opublikował swój ostatni artykuł.

Pilotował Polaka

Martin Holmes w młodości
Martin Holmes w młodości

Holmes urodził się we wsi Ashtead, w hrabstwie Surrey. Pasja do rajdów eksplodowała w wieku 19 lat, gdy jako student prawa na Southampton University wziął udział w rajdzie. Zanim został dziennikarzem poznał dyscyplinę od środka jako pilot. Zasiadał na prawym fotelu takich gwiazd jak Timo Mäkinen (niespokrewniony z Tommim, pierwszy „latający Fin”), Jean Ragnotti (słynny król ośki) czy Ove Andersson (twórce struktur fabrycznego teamu Toyoty).

Na liście jego kierowców jest nawet jeden start z Markiem Gierowskim (zwycięzca jednego oesu w WRC) w Rally Costa Brava 1975, a także występ w Rajdzie Polski 1979 (runda ERC) u boku Billy’ego Colemana. Dwukrotnie pojawiał się także w Międzynarodowym Rajdzie Warszawskim „Polskiego Fiata” z Finem Juhanim Kynsilehto. Karierę pilota zaczął wygaszać wraz z powstaniem Rajdowych Mistrzostw Świata dla kierowców, ostatni event zaliczając w 1981 r.

Gdy o internecie nikt nie słyszał

Martin Holmes jako reporter
fot. archiwum Martina Holmesa

Poświęcił się dziennikarstwu rajdowemu, stając się głównym i najrzetelniejszym oknem na świat w czasach przed epoką internetu. Jego dziedzictwo to nie tylko niezliczone relacje czy zdjęcia, ale także seria książek „World of Rallying”, które przyniosły mu dużą sławę w środowisku. Jego wnikliwe relacje, dokładne analizy oraz bogate statystyki były podstawą dla zainteresowania się rajdami przez miliony osób z całego świata.

Przez kilkadziesiąt lat był nie opuścił żadnego rajdu mistrzostw świata nawet w najdalszych zakątkach globu. Łącznie wizytował na 520 rundach WRC, ostatnio na Rajdzie Niemiec 2019. Swoją osobowością łatwo nawiązywał relacje z ważnymi postaciami tego sportu. Dzięki temu był w stanie wydobyć od nich więcej. Zawsze interesowały go szczegóły techniczne oraz nowinki. Choć z bliska widział kulisy grupy B, nie żył przeszłością. Z taką samą pasją analizował świat nowych WRC.

Warsztatem dziennikarskim wygrywał z social mediami

Martin Holmes w pracy
Martin Holmes pasjonował się technicznymi aspektami WRC

Mimo rozwoju mediów, coraz szybszego dostępu do informacji, Martin Holmes pozostawał znakomitym źródłem niepodrabialnych newsów. Często jako pierwszy wiedział, kto użyje jakiego podwozia, jak i ile jokerów homologacyjnych wykorzystał. Zawdzięczał to swojemu wybitnemu warsztatowi. Zaobserwowałem to osobiście podczas Rajdu Wielkiej Brytanii w 2018 r. Gdy kierowców otaczał wianuszek reporterów, on wcale się nie przepychał. Cierpliwie czekał na swoją kolej i rozmawiał z gwiazdami sam na sam.

Nikt mu nie odmawiał. Znał go każdy kierowca, każdej generacji. Z wieloma po prostu się przyjaźnił, dzięki czemu rozmowy stawały się luźniejsze. Inny znany brytyjski dziennikarz rajdowy, David Evans przytoczył zresztą zabawną historię z jednej z konferencji prasowych. Gdy Holmes dopytywał Carlosa Sainza o to kiedy wybiera się na emeryturę, Hiszpan zadał mu to samo pytanie w odniesieniu do jego dżinsów. Takie sytuacje spajały park serwisowy i całe środowisko rajdów.

Życiodajne WRC?

Martin Holmes i Colin McRae
fot. Maurice Selden

Do końca swoich dni żył w Woking, mieście związanym z motorsportem (m.in. siedziba McLarena). W 2017 r. pożegnał swoją żonę. Jego krew płynie w żyłach jego syna oraz trzech wnuczek. Dzięki swojej pasji i wybitnym osiągnięciom dziennikarskim zapewnił sobie jednak rajdową nieśmiertelność. O jego twórczość nie sposób się nie oprzeć, chcąc dogłębnie poznać pasjonującą historię rajdów.

Co ciekawe, gdy z powodu pandemii koronawirusa w Rajdowych Mistrzostwach Świata na chwilę zgasło światło, Martin Holmes odszedł z tego świata. Kto wie, czy to właśnie nie WRC i płonąca pasja do tej serii nie utrzymywała go przy życiu, które z pewnością było ekscytującą przygodą, jakiej nikt inny nie miał szansy doświadczyć.

Przeczytaj również