Chaotyczne poszukiwanie nowej drogi dla WRC
Dyskusja o tym, jak powinny wyglądać przyszłe regulacje WRC toczy się od już od dawna. Jednak presja czasu na uzdrowienie mistrzostw świata sprawia, że w działania włodarzy sportu wkrada się chaos. W FIA powołano specjalną komisję, która ma dźwignąć WRC na poziom zainteresowań znany sprzed ok. 25 lat. Na razie przełożyło się to na wprowadzenie kontrowersyjnego (przez swoją zawiłość) systemu punktowego i zapowiedź rezygnacji z hybryd.
To pierwsze rozwiązanie krytykują nie tylko kibice, ale i kierowcy, dla których nowy system umniejsza wagę zwycięstwa. Natomiast zespoły fabryczne oprotestowały likwidację jednostek hybrydowych w samochodach Rally1 już od 2025 r. Ekipy poniosły duże koszty na ich rozwój. Natomiast prace nad samochodami bez tych układów, z innymi pakietem aero wymagają testów, na które nie ma już czasu przed startem nowego sezonu.
Jednocześnie na stole wiele razy pojawiała się propozycja, aby rozsądne cenowo samochody Rally2 uczynić topową kategorią w światowym czempionacie. Pomysł popiera wielu kibiców, ale FIA nie jest o tym przekonana. Wszystko dlatego, że producenci sami niechętnie chcą się na to zgodzić. Nie chodzi tylko o to, że są to konstrukcje czysto spalinowe, co dla koncernów jest kłopotliwe wizerunkowo. Ekipy fabryczne oczekują jednocześnie dominacji, a ta z racji łatwej dostępności do aut Rally2, byłaby zagrożona w niektórych eventach.
Carlos Sainz przypomina, co stało za sukcesem w latach 90′
Jednak zdaniem dwukrotnego mistrza WRC, Carlosa Sainza (zdobywał tytuł w 1990 i 1992 r. z Toyotą) to właśnie jest niezbędna rzecz, której potrzebuje dziś WRC. Hiszpan jeździł w złote erze, zaliczając 196 rund mistrzostw świata. Choć nie wskazuje, że WRC powinno polegać na autach Rally2, to chodzi o to, aby topowa kategoria była dostępna także w krajowych cyklach. Warto przypomnieć, że na przełomie wieków samochody A-grupowe i WRC można było podziwiać także na odcinkach Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski.
„Dla mnie najlepiej w WRC było, gdy mieliśmy Grupę A (lata 1987-1996 – przyp. red.)” – wspomina Carlos Sainz w rozmowie z serwisem DirtFish. „W tamtym czasie we wszystkich krajowych mistrzostwach używano tych samych aut, co w WRC. Przybywaliśmy do różnych krajów, a lokalni mogli wywierać presję na zespoły fabryczne i sprawiać niespodzianki. To był dobry moment, gdy mnóstwo aut z krajowych mistrzostw dołączało do WRC. Można było zobaczyć młodych ludzi wskakujących w te samochody dość wcześnie, pokazujących się z dobrej strony w porównaniu z topowymi zawodnikami. Dla mnie to dobra formuła, aby mieć dostępny ten sam samochód [w krajowych mistrzostwach], co w WRC. Gdy jechało się do Wielkiej Brytanii był wtedy Mark Higgins czy Gwyndaf Evans, a potem do Włoch, gdzie czekał Franco Cunico, następnie do Francji, gdzie było jeszcze więcej aut na tym samym poziomie” – tłumaczy słynny El Matador.