Jeden samochód elektryczny wystarczył, żeby zatonął cały statek z tysiącami nowiutkich aut. Trwa batalia sądowa o odszkodowanie

Jedno auto elektryczne może przysporzyć koncernowi Volkswagena większych strat niż mogło się wydawać. Chodzi o sprawę z 2022 r., gdy podczas rejsu prawdopodobnie doszło do samozapłonu baterii elektrycznego Porsche. W efekcie pożaru uszkodzeniu uległo tysiące nowych aut koncernu Volkswagena, a statek je przewożący zatonął. Teraz m.in. przewoźnik domaga się odszkodowania za stracony transportowiec.

Porsche Taycan 2021 / samochód elektryczny
Podaj dalej

Do zderzenia doszło 2 lata temu, gdy w pobliżu archipelagu Azorów wybuchł pożar na transportowcu „Felicity Ace”. Ogień był tak potężny, że zdołano jedynie ewakuować załogę, a statek pozostawiono w swobodnym dryfowaniu. W wyniku uszkodzeń „Felicity Ace” zatonął w Oceanie Atlantyckim, co oznaczało kolosalne straty dla koncernu Volkswagena. Na pokładzie znajdowało się 3 965 pojazdów grupy, w tym luksusowe Bentleye czy Lamborghini. Szacunkowo na dnie oceanu spoczęło 155 mln dolarów.

Auto elektryczne przyczyną pożaru?

Teraz Automotive News Europe donosi, że koncern Volkswagena musi zmierzyć się z kilkoma procesami sądowymi. O odszkodowanie starają się bowiem niektórzy poszkodowani. Sprawę wniósł m.in. operator statku pływającego pod panamską banderą, Mitsui OSK Lines. Osobne pismo do sądu miał złożyć też ubezpieczyciel „Felicity Ace”, czyli niemiecki Allianz.

Lamborghini Aventador Ultimae
Na pokładzie transportowca były m.in. limitowane Lamborghini Aventador LP780-4 Ultimae z okazji zakończenia produkcji kultowego modelu. // fot. Lamborghini

Pozwy wniesiono już rok temu m.in. w Stuttgarcie i Brunszwiku, ale sprawy zawieszono. Stało się tak z powodu mediacji Volkswagena, który chce podpisać porozumienie z powodami. Do rozmów ma dojść jeszcze w marcu. Poszkodowani domagają się pieniędzy za to, że Volkswagen nie poinformował przewoźnika o niebezpieczeństwie i środkach ostrożności związanych z transportem aut elektrycznych. Zdaniem powodów, do pożaru doprowadził samozapłon baterii litowo-jonowej elektrycznego Porsche. Volkswagen potwierdził, że takie pozwy faktycznie wniesiono, ale odmówił komentarza w tej sprawie.

Co znajdowało się na Felicity Ace?

Transportowiec wypłynął w rejs 10 lutego 2022 r. z niemieckiego portu Emden. Zmierzał do USA, a konkretnie do Davisville w stanie Rhode Island. Z blisko 4 000 samochodów największą liczebność utraconych samochodów na „Felicity Ace” stanowiły modele Audi. Przewożono ich tam blisko 2 000, a dokładnie 1 944 szt. Było też sporo Porsche, bo aż 1 117 egzemplarzy. Do Ameryki płynęło też 561 Volkswagenów, 189 Bentleyów i 85 Lamborghini. W przypadku tej ostatniej marki supersamochodów strata była wyjątkowo bolesna. Zatonęły bowiem modele Aventador LP 780-4 Ultimae, czyli kończące produkcję ikony supercarów. Koncern Volkswagena nigdy więcej nie zezwolił na wznowienie produkcji Aventadora.

Klientami „Felicity Ace” nie był wyłącznie koncern Volkswagena. Znajdowało się tam również trochę samochodów osobowych i ciężarowych różnych marek, zarówno firm, jak i osób fizycznych. Do Stanów Zjednoczonych przewożono też niemałą liczbę traktorów. Prawdopodobnie właściciele  tych maszyn też znajdują się w gronie osób pozywających niemiecki koncern do odpowiedzialności za straty.

Przeczytaj również