Disney pozwał do sądu myjnię samochodową. Gwiezdny przekręt

Kontrolowana przez Walt Disney Company, spółka Lucasfilm pozwała o naruszenie praw autorskich myjnię samochodową. Tego rodzaju firmy raczej rzadko wchodzą w konflikt z gigantami filmowymi. Jednak w tym przypadku właściciel pozwolił sobie na dość swobodne wykorzystanie motywów znanych z uniwersum „Gwiezdnych wojen”.

Disney pozwał myjnię samochodową
Podaj dalej

Gwiezdne mycie bez licencji

Świat „Star Wars” to jedna z najcenniejszych marek showbusinessu. Obecnie właścicielem praw do uniwersum stworzonego przez George’a Lucasa jest Disney. Koncern kupił Lucasfilm w 2012 r. i od tego czasu wytwórnia pieczołowicie pilnuje wykorzystywania jakiegokolwiek elementu „Gwiezdnych wojen”. Każdy produkt nawiązujący do tego świata musi mieć licencję, o którą nie jest tak łatwo nie tylko z powodów finansowych.

Ostatnio na radarach prawników Disneya niespodziewanie pojawiła się myjnia samochodowa z Chile. Niewielka firma nazwała swój punkt Star Wash, co można luźno przetłumaczyć jako „Gwiezdne mycie”. Być może byłoby to do przełknięcia, gdyby nie fakt, że firma wkręciła się w gwiezdny klimat naprawdę głęboko. Nazwa firmy pisana jest bowiem oficjalną czcionką jak oryginalny tytuł „Star Wars”. Z kolei jak pokazuje Instagram myjni, pracownicy przebierają się za bohaterów z filmów i seriali dostępnych na Disney+.

Czy Disney przesadza w tym konkretnym przypadku?

Co ciekawe, właściciel myjni z obrzeży Santiago (stolica Chile) nie czuje się do końca winny. Matias Jara nie wycofał się z pomysłu nawet, gdy Lucasfilm zaskarżył próbę rejestracji nazwy Star Wash w chilijskim urzędzie patentowym. Przedsiębiorca twierdzi, że nazwa wystarczająco różni się od oryginału. Podkreśla jednocześnie, że w jego opinii prawa autorskie nie obejmują myjni samochodowych w taki sam sposób jak książek, figurek, ubrań czy napojów. „Nie robimy filmów, nie sprzedajemy ich produktów ani nic w tym stylu” – stwierdził właściciel.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Star Wash (@starwashchile)

To nie do końca prawda, patrząc na wspomniany profil na Instagramie. Widać na nim kultowe postacie jak Dartha Vadera czy Mandalorianina, którzy myją samochody. Chcąc nie chcąc, jest to promocja z wykorzystaniem wizerunku bohaterów gwiezdnej sagi. Z tego względu trudno spodziewać się, aby mała firma była w stanie wybronić się w procesie z Disneyem. Właściciel myjni nie ukrywa, że już same koszty związane z wyjaśnianiem sprawy mają finansowy wpływ na kondycję firmy.

Czy myjnia samochodowa może przetrwać tę batalię?

Ciekawostką jest fakt, że nazwa Star Wash nie została wymyślona przez właściciela myjni, a jego córkę. Ta zaproponowała ją po wizycie w amerykańskim parku Disneya. Niestety ta wydawałoby się piękna historia może nie być okolicznością łagodzącą w tej sprawie. To do dorosła osoba bierze odpowiedzialność za właściwą interpretację przepisów. Niemniej w tej walce Dawida z Goliatem jest jakaś nadzieja dla małej myjni. Możliwe, że taki gigant jak Disney nie będzie chciał miażdżyć lokalnej firmy i zgodzi się na jakąś ugodę. Jednak najpierw to miłośnik „Star Wars” będzie musiał przestać udawać, że nie naruszył praw autorskich.

Przeczytaj również