Były mistrz WRC wyjawił prawdę o Afryce. Każdy wieczór oznaczał ból całego ciała

Rajdowe Mistrzostwa Świata (WRC) w miniony weekend gościły w Afryce. Fani z całego globu mogli śledzić legendarny Rajd Safari, którego fauna i flora są czymś niepodrabialnym. O ile zmagania w Kenii wygodnie ogląda się z boku, o tyle dla organizmów załóg to wręcz bolesne doświadczenie. O tym jak to wygląda naprawdę opowiedział fabryczny kierowca Hyundaia, Ott Tanak.

Ott Tanak / Rajd Safari 2024 / WRC
Podaj dalej

Nienajlepszy start sezonu WRC

Estończyk jest byłym mistrzem świata z 2019 r., gdy startował jeszcze w barwach Toyoty. Od tamtego czasu nie udaje mu się powtórzyć sukcesu, choć zawsze stawiany jest w gronie faworytów. Ten sezon nie zaczął się dla niego zbyt dobrze, bowiem w żadnej z trzech rund nie stanął na podium. W Monte Carlo i Szwecji mała liczba punktów wynikała z jego błędów. W Kenii zarzutów do siebie samego mieć już nie mógł.

Ott Tanak / Martin Jarveoja / Hyundai i20 N Rally1 / Rajd Safari 2024 / WRC
Tegoroczny Rajd Safari nie był tak ekstremalny jak poprzednie, co nie oznacza, że było łatwo. // fot. Hyundai Motorsport

Zakończony w wielkanocny weekend Rajd Safari okazał się pechowy już w piątek. Na środek szóstego odcinka specjalnego inna załoga wyniosła ogromny głaz, którego Ott Tanak nie był w stanie ominąć. Hyundai i20 N Rally1 po kolizji z kamieniem nie nadawał się do dalszej jazdy tamtego dnia.

Najłagodniejsze Safari, ale i tak dało w kość

Choć trasa Rajdu Safari to kompletny wyryp, to 36-letni kierowca uważa, że i tak nie była zła. „Powiedziałbym, że to było zdecydowanie najłagodniejsze [Safari], jakie jechaliśmy” – powiedział Ott Tanak, cytowany przez rallit.fi. „Nasze pierwsze w 2021 r. było tragiczne przez fesh-fesh (uciążliwy rodzaj pyłu w wyniku erozji skał – przyp. red.). W 2022 też było ekstremalnie, a w zeszłym roku mieliśmy sporo kamienistego podłoża. Jednak w tym roku tak naprawdę nie było źle” – ocenił.

Ott Tanak / Martin Jarveoja / Hyundai i20 N Rally1 / Rajd Safari 2024 / WRC
Przejechanie Rajdu Safari to duży cios nie tylko dla auta, ale i dla organizmu. // fot. Hyundai Motorsport

Nie oznacza to jednak, że trasy były równe jak stół. Wręcz przeciwnie, bo masa dziur i kolein stanowiły wyzwanie dla samochodów oraz załóg. Tym, co nieco łagodziło ciągłe uderzenia podłogą lub redukowało wibracje od dziur było błoto i kałuże. Jednak przejazd po takiej trasie, choć na pewno efektowny dla widza, jest cierpieniem dla załogi. Estończyk nie ukrywał, że nieźle nim wytrzęsło.

„W tym rajdzie nie możesz się nacieszyć [jazdą]” – wyznał Ott Tanak. „Ciągle towarzyszy ci ból głowy i jest to bolesne dla organizmu. Jest dziurowo, a każdego wieczoru boli całe ciało” – stwierdził.

Przeczytaj również