Mieli sporo szczęścia
Według relacji kierowcy wszystko zaczęło się od zabrudzonej kamieniami drogi. Jeden z nich miał mocno uderzyć w podwozie samochodu, co w efekcie doprowadziło do wybuchu pożaru. Chwilę później kierowca zatrzymał pojazd i wszyscy trzej pasażerowie bezpiecznie wysiedli. Mieli jednak wiele szczęścia – tuż po opuszczeniu Tesli samochód był już słupem ognia.
Według straży pożarnej Morris Township – pierwsze dwie jednostki wlały do samochodu 4000 galonów (15 141 litrów) wody, ale okazało się, że to było niewystarczające aby stłumić pożar.
Dwie godziny ciągłego lania wody
Wezwano więc dodatkowe cysterny z trzech innych miast i dopiero to przyniosło pożądany efekt. W sumie do ugaszenia samochodu potrzeba było łącznie 12 000 galonów (45 425 litrów) wody. To znacznie więcej niż potrzeba chociażby do ugaszenia samochodu z silnikiem benzynowym lub Diesla. Jak twierdzą strażacy, auto wyposażone w jednostkę konwencjonalną można ugasić zużywając „zaledwie” 500 galonów, czyli 1893 litry wody.
„Ze względu na akumulator litowo-jonowy zainstalowany w pojeździe, ugaszenie tego pożaru wymagało dodatkowych cystern. Wszystko dlatego, że samochód po pierwszym ugaszeniu zapalił się ponownie. I tak w kółko. W sumie załogom gaszenie zajęło dwie godziny, w trakcie których Tesla była cały czas polewana wodą. To było konieczne, ponieważ akumulator cały czas zapalał się na nowo.” – napisano na Facebooku Morris Township Volunteer Fire Company #1.