, niemiecki Federalny Urząd ds. Ruchu Drogowego (KBA) prowadzi dochodzenie ws. „podejrzanego oprogramowania”, które Mercedes-Benz miał wykorzystać w kompaktowych modelach z małolitrażowymi silnikami Diesla od Renault.
Według ustaleń dziennika „Handelsblatt” chodzi o samochody z jednostkami francuskiego producenta, które trafiały do Mercedesów klasy A oraz B (konkretnych modeli/roczników nie ujawniono). Francuzi zaprzeczają na łamach „Autonews Europe” o jakimkolwiek udziale w ewentualnym procederze fałszowania danych o emisji spalin. Oprogramowaniem silników finalnie zajmował się już osobiście koncern Daimlera. Niemiecki producent nie komentuje sprawy, ale nie wyklucza akcji serwisowej, którą może nakazać KBA.
We wrześniu niemiecka prokuratura ukarała Daimlera karą w wysokości 1 miliarda dolarów (prawie 3,9 mld zł) za oszustwa w testach emisji spalin, dzięki specjalnemu oprogramowaniu. Przeciwko koncernowi toczy się także śledztwo w USA, gdzie przed laty rozpętała się słynna afera dieselgate Volkswagena.
Niedawno prezes Mercedesa, Ola Källenius ogłosił likwidację 1100 miejsc pracy na stanowiskach menedżerskich. To efekt szukania oszczędności, które mogą mieć nawet wpływ na przyszły program w Formule 1. Mistrzowie świata F1 nie sugerują odejścia, ale nie gwarantują też 100-procentowego pozostania w królowej sportów motorowych (dla porównania VW zamierza całkowite wycofanie ze spalinowego motorsportu – przyp. red.).