Lider klasyfikacji kierowców Rajdowych Mistrzostw Europy wybrał się na drugą rundę włoskiego czempionatu w ramach testów przed Rajdem Wysp Kanaryjskich (2-4 maja). Był to pierwszy nie-szutrowy występ kierowcy z Mikołowa za kierownicą Skody Fabii R5 ze stajni Sports Racing Technologies.
Łukasz Habaj: Bardzo trudny rajd sobie wybraliśmy na pierwszy raz w tym samochodzie po asfalcie. Warunki były bardzo trudne ze względu na zmienną pogodę. Tutaj wyszedł też trochę brak znajomości lokalnego klimatu i specyfiki tych dróg. To nas trochę pokonało pierwszego dnia, gdy na pierwszą pętlę pojechaliśmy z kompletnie nietrafionymi nastawami i oponami. W praktyce przeprowadzaliśmy bardzo szeroko zakrojone testy w warunkach bojowych i na pewno dużo rzeczy się dowiedziałem. Także jestem mądrzejszy i mam nadzieję, że to zaprocentuje na Kanarach!
Mimo że trasa Rallye Sanremo nie odpowiadała do końca charakterystyce, jaką spotka na drugiej rundzie ERC, to mistrz Polski z 2015 r. nie żałuje udziału w legendarnej imprezie (przez wiele lat w WRC – przyp. red.). Niespełna 44-latek miał okazję do sprawdzenia działania ustawień w przekroju wielu warunków pogodowych.
Łukasz Habaj: Dobrze, że przyjechaliśmy, bo dużo rzeczy się dowiedziałem. Rajd jest ogólnie bardzo fajny, ale trudny. Na ostatnim oesie, który miał 34 km, mieliśmy 10 km suchego, 10 km ulewy, 5 km mgły takiej, że nie było nic widać i kolejne 5 km po prostu mokrego asfaltu. Także taki miks pogodowy, jakiego chyba nigdy nie wiedziałem, więc mieliśmy szansę dużo przetestować. Jechałem też na nowych oponach Pirelli, które akurat działały bardzo dobrze. Musimy jednak dopracować dużo rzeczy, jeśli chodzi o setup.
Łzy Breena po wygranej w Rajdzie Sanremo. Habaj trenował przed Kanarami