Francuz po wyleczeniu poparzonych rąk zasiadł za kierownicą samochodu zespołu Dale Coyne Racing with Rick Ware Racing w serii IndyCar. Francuz w tym roku powalczy w amerykańskiej serii.
Zobacz też: Potężny wypadek Grosjeana. Auto stanęło w płomieniach [VIDEO]
Były kierowca Haasa bardzo dobrze rozpoczął jazdy i po przejechaniu dziesięciu okrążeń znajdował się na ósmym miejscu w stawce. Po zapoznaniu się z samochodem oraz procedurami Grosejan próbował przyspieszyć tempo i rozbił się w trzeciej godzinie testów. Debiutujący w serii kierowca na piętnastym okrążeniu obrócił się na wyjściu z pierwszego zakrętu toru Barber Motorsports Park. Auto tyłem uderzyło w opony. Kierowcy nic się nie stało.
Uszkodzenia okazały się na tyle małe, że Grosjean zdołał jeszcze tego samego dnia wrócić na tor. Francuz przejechał łacznie 83 okrążenia, ale uzyskał ostatni czas. Do najlepszego Rinusa van Kalmthouta stracił 0,960 sekundy.
Let's go 💯💯💯@DaleCoyneRacing @IndyCar pic.twitter.com/EyZnQ6voRF
— Romain Grosjean (@RGrosjean) February 23, 2021
Grosjean nie żałuje
– Dobrze było wrócić do samochody wyścigowego. Czułem się jak w domu. Oczywiście to nowe auto i musiałem dostosować się do nowej pozycji za kierownicą. Szybko przyzwyczaiłem się i odkryłem radość z braku wspomagania kierownicy. Nie żałuję żadnej godziny spędzonej na siłowni, ale na wszelki wypadek jeszcze poćwiczę – mówił Grosjean.
– Przez cały dzień pracowaliśmy nad różnymi rzeczami. Zawsze starasz się znaleźć limit. Zrobiłem to rano w zakręcie numer 1. Nie byłem z tego zadowolony, ale zrozumiałem coś, co mogłem robić w F1, ale nie da się w IndyCar. To było dobre doświadczenie – dodał opisując kraksę.
– Gdy zmieniliśmy amortyzatory i inne podzespoły wiele się nauczyłem. Wiedziałem, co robi samochód w danej części zakrętu. Pracowaliśmy nad tym, by to poczuć. Poznałem też pracę z moim inżynierem i wzajemnie rozumieliśmy się. Ogólnie dzień był całkiem niezły – zakończył.