Wolff i Mercedes mają dość
Największym problemem niemieckiej marki jest efekt dobijania, który bardzo mocno wpływa na osiągi. Jednocześnie mocno oddziałuje na kondycję zawodników. Przed Grand Prix Kanady wiele mówiło się o tym, że na starcie nie stanie Lewis Hamilton. Brytyjczyk miał być mocno obolały i posiniaczony po rywalizacji w Azerbejdżanie.
Efekt dobijania miał zostać omówiony w Kanadzie przez szefów ekip oraz FIA, które chce ograniczyć szkodliwy efekt nowymi regulacjami. Podczas rozmów miało dojść do kłótni między szefem Red Bulla: Christianem Hornerem i wspomnianym Wolffem. Tajemniczy informator zdradził, że Austriak wpadł w „tryb Abu Zabi”. Poglądy Hornera publicznie po wyścigu w Kanadzie powtórzył również dr Helmut Marko.
– Hamilton szybko wysiadł z auta. Wygląda na to, że gdy jest na podium, jest to dużo łatwiejsze dla jego pleców – zaznaczał Marko.
– Jeden zespół: Mercedes, ma największe problemy i FIA reaguje w połowie sezonu. Fakt, że ludzi próbują narzucić FIA uprawnienia, które determinują ustawienia aut, z pewnością nie został przemyślany. Zmiany zasad w połowie sezonu nie są sprawiedliwe, zwłaszcza gdy jeden zespół chybił celu – dodał Horner.
Ferrari rozdzieliło rywali
Informator opisujący konflikt zdradził, że uspokoić Christiana Hornera i Toto Wolffa próbował Mattia Binotto: szef Ferrari. Niektórzy zaczęli zastanawiać się też, czy reakcja Wolffa nie była przesadzona ze względu na obecność kamer Netflixa.
– Ta sytuacja najwyraźniej zaszła za daleko. Kierowcy ekip próbujący grać w polityczne gierki nie są szczerzy. Mercedes nie jest jedynym zespołem, który cierpi przez to. Ale z manipulacjami i szeptami za plecami jest ciężko – komentował Wolff.
Marko zaprzeczył, by Red Bull patrzył tylko w krótkoterminowej perspektywie i ryzykował zdrowiem zawodników dla osiągnięcia mistrzostw w tym sezonie: – Nasi kierowcy są jednym z największych atutów jakie mamy. Upewniamy się, że są w doskonałej kondycji fizycznej.