Mercedes nadal walczy
O tym, że Mercedes nie może pogodzić się z porażką pisaliśmy tutaj. Niemiecka marka szuka wszelkich możliwości, by tytuł przyznać Lewisowi Hamiltonowi. Wzbudza to negatywne emocje ze strony Red Bulla, a Helmut Marko poinformował, że jeśli apelacja niemieckiej ekipy zostanie rozpatrzona pozytywnie, Red Bull opuści stawkę.
– Opóźnianie decyzji nie jest godne finału mistrzostw świata. Składając protesty i sprzeciwy, przemawia to za tym, że prezentują postawę niegodnego przegranego. Przełamaliśmy ich siedmioletnią dominację z młodym kierowcą i zmotywowaną ekipą. Obrzydliwe było to, co zrobili po wyścigu. Było jasne, że protesty nie zadziałają. Są dla mnie złym przegranym – mówił Marko dla Motorsport.com.
Red Bull odjedzie w chwale?
Mercedes mimo odrzucenia obu protestów zapowiedział złożenie apelacji. Również ten fakt skomentował Marko, który zapowiedział, że Red Bull opuści Formułę 1 jeśli decyzja będzie przychylna niemieckiemu producentowi.
– Nie obchodzi nas, co robią. Jesteśmy moralnymi zwycięzcami, niezależnie od tego, czy wywalczymy to w ten lub inny sposób. Zastanawiam się jednak nad naszym zaangażowaniem w Formułę 1, jeśli nie będzie miało to odpowiedniego wpływu na przyszłe mistrzostwa. Cały system wymaga ponownego przemyślenia. Stałość jest jego częścią. Nie możemy interpretować decyzji raz w taki, a za drugim razem w inny sposób – komentował Marko.
Desperacja Mercedesa
Szef Red Bull Racing: Christian Horner, przyznał po protestach Mercedesa, że niemiecka ekipa szukała desperackich kroków, by to Lewis Hamilton został mistrzem świata.
– Nigdy nie chcieliśmy stawać przed sędziami. Oczywiście było wiele dyskusji przed wyścigiem, ale jak się okazało, po wyścigu było zupełnie inaczej. Nie ścigamy się jednak razem z adwokatami. Szkoda, że tak się skończyło, ale sędziowie podjęli właściwą decyzję – mówił Horner.
Horner zdradził również, że przed wyścigiem w zespoły rozmawiały z Michaelem Masim, który poinformował, że zrobi wszystko, by sezon nie zakończył się za samochodem bezpieczeństwa.