Dobra jazda Colombo i pech Deletraza
Po Robercie Kubicy za kierownicą Oreci LMP2 pojawił się Lorenzo Colombo. Najmniej doświadczony w zespole kierowca spisał się z bardzo dobrej strony i walczył w czołówce stawki LMP2. Po przejechaniu 27 okrążeń oddał kierownicę Louisowi Deletrazowi.
Szwajcar kontynuował pracę, którą wykonał Włoch i zaciekle walczył o miejsce na podium. Niestety na szóstym okrążeniu najechał na resztki innego auta i uszkodził prawą tylną oponę. Konieczny był nieplanowany pit stop oraz zmiana taktyki. Na szczęście nie doszło do większych uszkodzeń auta. Deletraz szybko wziął się za odrabianie strat i po wypadnięciu poza czołową dziesiątkę, po pięciu godzinach jazd powrócił na ósme miejsce, czwarte w stawce LMP2. Do wirtualnego podium strata wynosiła pół minuty.
Czytaj też: Mikołaj Marczyk wytrzymał presję. Rywal wypadł z trasy
Toyota robi swoje
Na czele wyścigu znajdowały się dwie Toyoty, które prezentowały bardzo równe tempo. Po przejechaniu 81 okrążeń japońskie konstrukcje dzieliły zaledwie trzy sekundy. Trzeci Glickenhaus tracił już ponad minutę, a drugie auto amerykańskiego zespołu ponad dwie i pół minuty.
Na piątym miejscu po problemach Alpine, które dwukrotnie było spychane do garażu, zajmowali liderzy LMP2: ekipa JOTA z numerem 38. Drugi Team Penske tracił do rywali ponad minutę, a czołową trójkę klasy uzupełniali kierowcy Team WRT. Pół minuty do rywali tracił wspomniany Louis Deletraz, ale ekipa Prema ORLEN Team miała o jeden pit stop więcej od bezpośrednich rywali. Sześć sekund za plecami Szwajcara podążał Oliver Rasmussen z drugiego auta JOTA. Szybsze z aut polskiego zespołu: Inter Europol Competition było sklasyfikowane na jedenastym miejscu, siódmym w stawce LMP2.
W LMGTE Pro na czele znajdowały się dwie Corvetty. W stawce LMGTE Am Porsche zespołu Weathertech Racing było lepsze od Aston Martina ekipy Nortwest AMR.