Według pierwotnych planów od 2022 roku na odcinkach auta klasy WRC (Rally1) mają być wyposażone w napęd hybrydowy. Na początek stycznia były zaplanowane pierwsze testy nowych pojazdów, ale ze względu na opóźnienia w dostawach podzespołów przesunięto je na luty.
– To skomplikowana sytuacja dla FIA. Wydaje się, że wszystko zostało odłożone na zbyt późno i teraz musimy wszystko zorganizować w krótkim czasie. Nie wydaje mi się, by był to najsprytniejszy sposób. Nie zapominajmy, że nie chodzi jedynie o hybrydę, którą musimy sprawdzić, ale także o podwozie rurowe – mówił Tanak dla DirtFisha.
Czytaj też: Elektryczna rewolucja w rajdach. R5 będą hybrydami
– W tych samochodach wszystko będzie nowe. Silnik spalinowy będzie podobny, ale jeśli chodzi o powozie i inne elementy, to nie będziemy mieli nic z poprzednich modeli. Zaczynamy od czystej kartki. Wciąż mamy jednak wiele zadań do wykonania w krótkim czasie. FIA musi dokładnie wiedzieć, jak będzie wyglądał następny rok – dodał.
Co na to FIA?
Do sytuacji odniósł się Yves Matton. Francuz, obecnie odpowiedzialny za rajdy samochodowe ze strony FIA, w przeszłości był m.in. szefem rajdowego zespołu Citroena.
– Z tego, co wiem z mojego doświadczenia, rok na testowanie samochodu jest w porządku. Wiemy, że inżynierowie zawsze będą narzekać. Będą mówić, że osiemnaście miesięcy to idealny czas, a 24 byłyby nawet lepsze – komentował.
Poza hybrydami w najmocniejszej klasie, w 2023 roku FIA planuje wprowadzić również hybrydowe auta klasy R5 (Rally2).