Ferrari pod kloszem Alesiego
Francuz startował w barwach ekipy z Maranello w latach dziewięćdziesiątych. Na łamach Corriere della Sera przyznał, że nie jest już jedną z osób, które wzywają do usunięcia ze stanowiska szefa zespołu: Mattię Binotto. Włoska ekipa rozpoczęła sezon bardzo dobrze, ale pasmo awarii i błędów strategicznych sprawiło, że w drugiej części roku Red Bull zdecydowanie oddalił się od rywali.
– Szczerze wierzyłem, że Leclerc po szalonych kwalifikacjach może wygrać w Monzy. Tak się nie stało, ale mam kilka dobrych myśli, które chciałbym przekazać Binotto. Podziwiam jego uczciwość, ponieważ jak prawdziwy przywódca zawsze chroni swoich ludzi. To zawsze właściwa postawa – mówił Alesi.
– Na przykład nikt nie zna nazwiska projektanta, który wybrał niewłaściwą drogę w Mercedesie. Podobnie, w Ferrari osoby działające pod presją muszą być chronione – dodał.
Alesi popiera Binotto
– Jako fan zespołu jestem przekonany, że Binotto może szukać wzmocnień na przyszłość. Bardziej agresywne podejście może być pomocne w kwestii strategii oraz pod względem szybszego zrozumienia ustawiań. Wydaje się, że to coś, co Red Bull robi lepiej.
– Z drugiej strony jestem przekonany, że tegoroczne problemy z niezawodnością zostaną rozwiązane. Ferrari będzie mogło ścigać się z solidną jednostką napędową. Jest wiele rzeczy do ulepszenia, ale brakuje tylko kilku poprawek – zakończył.
W klasyfikacji kierowców Charles Leclerc musi bardziej oglądać się za siebie niż koncentrować na Maxie Verstappenie. Kierowca z Monako traci do lidera 116 punktów. Trzeci Sergio Perez traci do rywala tylko dziewięć punktów. Szesnaście punktów mniej od zawodnika Ferrari ma George Russell. Drugi z kierowców włoskiej marki: Carlos Sainz jest piąty, szesnaście punktów za Brytyjczykiem z Mercedesa.
W klasyfikacji konstruktorów Ferrari traci 139 punktów do Red Bulla i ma 35 punktów zapasu nad Mercedesem.