Alfa Romeo F1 Team ORLEN wraca z pustymi rękami

Alfa Romeo F1 Team ORLEN zdecydowanie liczyła na dużo więcej podczas Grand Prix Francji. Niedzielny wyścig nie poszedł po myśli włoskiej ekipy i zespół wraca z toru Paul Ricard z pustymi rękami.

Alfa Romeo F1 Team ORLEN wraca z pustymi rękami
Podaj dalej

Alfa Romeo liczyła na więcej

Byliśmy pewni przed wyścigiem, że możemy zyskać kilka pozycji i wywalczyć punkty. Niestety tak się nie stało. Valtteri zaliczył trudny start i kilka razy musiał reagować na zamieszanie przed nim. Po pierwszym okrążeniu oba nasze auta były pod koniec stawki. Z tego miejsca zawsze ciężko jest wskoczyć do czołowej dziesiątki – komentował Fred Vasseur, szef Alfa Romeo F1 Team ORLEN.

Mieliśmy przyzwoite tempo. Pokazał to Zhou po swoim pit stopie, gdy wyjechał na tor i nikogo nie miał przed sobą. Nie wystarczyło to jednak, by odrobić straty. Ostatecznie jeden samochód znalazł się poza punktami, a drugi musieliśmy wycofać z powodu problemu z jednostką napędową. Nie jest to wynik na który liczyliśmy. Mamy szansę, by szybko odbić się na Węgrzech. Przeanalizujemy, co się stało. Zwłaszcza że spodziewamy się podobnej pogody w następny weekend – dodał.

Czytaj też: Leclerc w bandzie! GP Francji dla Verstappena!

Bottas liczy na poprawki

To był naprawdę długi wyścig. Wylałem sporo potu i nic nie dostałem! Oczywiście z każdego wyścigu można czegoś się nauczyć. Coś wyniesiemy z tego weekendu. Po starcie straciłem sporo miejsc, co bardzo utrudniło zadanie. Nasze tempo wyścigowe nie było takie dobre, jak się spodziewaliśmy, mimo że samochód znacznie poprawił się na średnich oponach. Mamy nadzieję, że niektóre poprawki, które otrzymamy w Budapeszcie pomogą nam. Wiemy, że zespół ciężko pracował. Chcąc utrzymać się w walce z samochodami, które są przed nami, musimy znaleźć dodatkowe osiągi. Jestem przekonany, że możemy to zrobić jako zespół – komentował Valtteri Bottas.

Od 10-15 okrążenia pojawił się problemy z jednostką napędową. Próbowałem coś zmienić, ale ostatecznie przekreśliło to mój wyścig. Był to problem techniczny i sprawdzimy go przed Budapesztem. Nic nie poszło po naszej myśli i cały czas zmagaliśmy się z czymś – relacjonował Zhou.

Jeśli chodzi o kontakt z Mickiem, broniłem wewnętrznej w zakręcie numer 11. Próbował wyjść na zewnątrz, ale dojechaliśmy do punkty, gdzie zakręt był dla mnie za ciasny. Trudno nam obojgu ocenić, kto zawinił. Na pewno zniszczyło to mój wyścig. Niestety takie sytuacje się zdarzają. Musimy iść do przodu. Zdecydowanie nie był to dzień do zapamiętania. Kolejny wyścig jeden po drugim oznacza zupełnie nowy weekend, w którym możemy ponownie stanąć do rywalizacji i wrócić na nasze miejsce – zakończył.

Przeczytaj również