Praga i legendarny stadion Marketa. To arena zmagań w trzeciej rundzie cyklu Speedway Grand Prix. Bartosz Zmarzlik odnajdzie tempo po tym, jak w Warszawie nie znalazł się w wielkim finale? Wydaje się, że Polakom pasuje czeska Praga, więc kto wie – może nawet powinniśmy się przyszykować na biało-czerwone podium? Byłoby wspaniale – oczywiście – ale do tego bardzo, bardzo długa droga.
Do tej pory na praskiej Markecie cykl Speedway Grand Prix gościł aż 27 razy. Nie ma na świecie obiektu, na którym SGP odbyłoby się w historii więcej razy. Po raz pierwszy impreza odbyła się w 1997 roku. Wygrał wtedy Greg Hancock, drugi był Billy Hamill, trzeci Tomasz Gollob. Gollob wygrał w 1999 roku, ale powtórzył swój wyczyn dopiero 11 lat później. Najwięcej zwycięstw na Markecie – bo po trzy – mają Nicki Pedersen, Tai Woffinden i Jason Crump.
Ostatnie lata to jednak polska dominacja. W 2019 roku wygrał Janusz Kołodziej, a trzeci był Patryk Dudek. W 2020 – pandemicznym sezonie – na Markecie odbyły się dwie rundy. Obie wygrał… Bartosz Zmarzlik, odczarowując dla siebie Pragę. Dwie rundy odbyły się również w ubiegłym roku. Jedną z nich wygrał Maciej Janowski, drugą Artiom Łaguta, ale Janowski był na drugim miejscu. Polacy czują się w Pradze świetnie.
Kto zawładnie praską Marketą?
O godzinie 13:00 odbędzie się sesja kwalifikacyjna. Na bazie jej wyników zawodnicy wybiorą sobie pozycje startowe na późniejsze zawody, które wystartują o godzinie 19:00. Pole startowe teoretycznie ma znaczenie – zawodnikom zazwyczaj zależy na tym, aby dwa razy pojechać od krawężnika, czyli z pola czerwonego. To pole zazwyczaj dostarcza najwięcej punktów i najłatwiej z niego wystartować. Chociaż… akurat w pierwszej rundzie najlepsze było pole niebieskie, a w drugiej żółte. To pokazuje, że tak naprawdę nie ma to większego znaczenia – zależy od dnia i od tego, jak zostanie przygotowany tor.
Po dwóch rundach sezonu w klasyfikacji przechodniej mistrzostw świata prowadzi Zmarzlik, który ma 32 punkty. 2 oczka za zawodnikiem ORLEN Team są Leon Madsen i Mikkel Michelsen, zaś zaledwie punkcik za Duńczykami jest drugi z naszych – Maciej Janowski. Czterech zawodników, którzy skonstruowali ścisłą czołówkę mistrzostw świata po imprezach w chorwackim Gorican i w Warszawie.
Oprócz tej czwórki w gronie faworytów należy wymienić jeszcze chociażby Fredrika Lindgrena. A Max Fricke? Australijczyk nieoczekiwanie wygrał w Warszawie, ale jak każdy wie – to tor specyficzny, jednodniowy. W Chorwacji Fricke zdobył ledwie 2 punkty, czyli mówiąc wprost – był przedostatni. Nie sądzę, aby w Pradze Max był konkurencyjny. Ewentualnego zwycięzcy upatruję mimo wszystko w trójce Zmarzlik – Madsen – Janowski.