Powraca odwieczny temat. Czy w Polsce brakuje torów wyścigowych? Nie ma gdzie się wyszaleć?

Temat torów wyścigowych i tego, że jest ich za mało, powraca jak bumerang. Powraca za każdym razem, kiedy na naszych drogach dojdzie do jakiegoś wypadku. Kiedy jakiś nieodpowiedzialny kierowca spowoduje wypadek. Zabierze z tego świata niewinne osoby razem ze sobą. I wszyscy wtedy krzyczą. Za mało jest torów! Nie ma się gdzie wyszaleć! Nie ma gdzie trenować! Czy to rzeczywiście jest punkt zaczepienia i odpowiedź na wszystkie problemy? Nie sądzę.

wypadek wypadki samochód umiejętności potrafisz
Podaj dalej

Temat torów wyścigowych przykryje wszystko?

Schemat w tego typu sytuacjach jest zazwyczaj podobny. Dochodzi do jakiegoś wypadku. Dochodzi do niego dlatego, że kierowca jechał zdecydowanie za szybko. Media niezwykle ochoczo w takich sytuacjach używają słowa „rajd” albo „wyścig”, bo tak im pasuje. Krzywdzą przy okazji te dwie dyscypliny sportu i działają na ich niekorzyść, ale mają to gdzieś. To nic, że przez takie akcje te prawdziwe „rajdy” i „wyścigi” są później kojarzone z piratami drogowymi i pijanymi kierowcami, którzy na drogach zabijają nie tylko siebie, ale i innych.

tory wyścigowe temat tor wyścigowy wypadek wypadki jazda po mieście prędkość
Freepik,/ xb1000

Mniejsza z tym. Później w studiach we wszystkich telewizjach i radiostacjach pojawia się 17 tysięcy ekspertów i każdy przedstawia coraz to mądrzejszą i bardziej inteligentną tezę. On wie lepiej i bardziej co się stało i dlaczego. Z każdym dniem dostajemy coraz więcej szczegółów… aż w końcu pojawiają się kolejne autorytety. Koniec końców wszystko staje na jednym. Kolejne mądre osoby przekonują, że wina w tym, że w naszym kraju nie ma torów wyścigowych. Że ludzie nie mają gdzie trenować, nie mają gdzie się wyszaleć i muszą to robić na drogach. Rozwiązanie problemu gotowe.

Z tym, że to przecież tak nie wygląda. Jedno z drugim nie ma albo kompletnie niczego wspólnego, albo ma niezwykle mało. Umówmy się – są miejsca w naszym kraju, gdzie rzeczywiście można się wyżyć. Gdzie można pojechać nawet swoim zwykłym, seryjnym samochodem na zawody i pojechać po prostu najszybciej, jak potrafimy. Są amatorskie rajdy samochodowe, są imprezy organizowane na różnych torach – bo tak, takie tory istnieją! Mamy różnego rodzaju track-daye itd. Jeśli ktoś chce, to naprawdę, uwierzcie mi, znajdzie miejsce, w którym będzie mógł bardzo szybko jeździć i robić to w sposób bezpieczny, na zabezpieczonym, przystosowanym do tego obiekcie.

Problemem nie są tory, tylko mentalność…

W Niemczech – dla przykładu – torów wyścigowych jest całe mnóstwo. I tych największych, które gościły Formułę 1 i tych mniejszych, i tych kompletnie małych. I co? W Niemczech nie zdarzają się wypadki na drogach, w których giną ludzie? Zgodnie z danymi „statista.com” w 2022 roku w Niemczech na drogach zginęło prawie 2800 osób. Więcej, niż w 2021 roku. W Polsce dla porównania zginęło bez mała 1900 osób. Zdecydowanie mniej, niż w 2021 roku. Jeśli ktoś chciałby tłumaczyć to wszystko tym, czy są tory wyścigowe, czy nie, to mógłby dojść do mylnego wniosku, że w naszym kraju taka infrastruktura obiektów jest większa. Co jest oczywiście kompletną bzdurą.

tory wyścigowe temat tor wyścigowy wypadek wypadki jazda po mieście prędkość
fot. freepik

Tu nie chodzi o to, że XYZ chce pojechać na tor i jeździć bardzo szybko w bezpieczny, kontrolowany sposób. Chodzi o to, że XYZ chce się przed kimś popisać. Że w jego grupie znajomych jest ogromna „zajawka” nocnym „upalaniem”. Oni nie chcą robić tego w sposób legalny, na torach. Oni chcą poczuć adrenalinę, robić coś nielegalnego. Coś, co w ich rozumieniu jest „cool”. Te osoby mają gdzieś tory wyścigowe i amatorskie imprezy. Oni chcą to robić w mieście. Popisać się. Chcą dreszczyku emocji i aprobaty znajomych. Problemem nie są tory, tylko mentalność.

I żaden nowy tor tego nie zmieni. Zresztą – czego niektórzy tutaj oczekują? Że wjazd na taki tor będzie za darmo? I kto waszym zdaniem będzie go utrzymywał? Szczególnie, że według niektórych taki tor powinien być w każdym miasteczku. Kto za to wszystko ma niby zapłacić? Jeśli ktoś zbuduje tor, to oczywistym będzie fakt, że za wjazd na niego trzeba będzie zapłacić. I podejrzewam, że to nie byłyby małe pieniądze. I wtedy XYZ znowu powie – „pier*olę te ich tory. Jeszcze trzeba płacić. W nocy wyjeżdżamy na miasto z kumplami i nie dość, że jest lepiej, to jeszcze jest za darmo”.

Czy coś da się z tym zrobić?

Ktoś powie, że się tutaj produkuję, a sam nie przedstawiam żadnego pomysłu na poprawę sytuacji. Owszem – nie przedstawiam go, bo nie mam takiego pomysłu. Nie mam pojęcia jak skutecznie dojść do świadomości kogoś, kto robi takie rzeczy. To nie jest coś, co można uregulować jakimś przepisami, albo zakazami. Natomiast na miłość boską – dajmy sobie spokój z tą ciągłą argumentacją, że stało się, bo nie ma torów, gdzie by mogli się wyszaleć. Tory i różne imprezy są i odbywają się cyklicznie, tylko ci, którzy nocą szaleją po miastach, nie są nimi zainteresowani.

Przeczytaj również