Polacy ukończyli jeden z najtrudniejszych rajdów na świecie. Czasami meta jest ważniejsza, niż triumf

18 grudnia Polacy zameldowali się na mecie East African Safari Classic Rally. Jest to bez cienia wątpliwości jeden z najtrudniejszych rajdów samochodowych na świecie. W pewnym sensie może być on porównywany do Rajdu Dakar, chociaż jest krótszy – zarówno pod względem długości odcinków specjalnych, jak i długości całego rajdu. Natomiast jego charakterystyka też jest inna i być może nawet bardziej skomplikowana.

rajd safari
Podaj dalej

Polacy na mecie East African Safari Classic Rally

East African Safari Classic Rally to wyjątkowa impreza. W pewnym sensie można by ją porównać do Rajdu Dakar poprzez jej maratoński charakter. Natomiast nie byłoby to do końca miarodajne. Impreza w Kenii nawiązuje do tego, jak rajdy samochodowe wyglądały kiedyś. Startują w niej historyczne samochody rajdowe, a nie terenowe. Etapy podzielone są na odcinki specjalne. Fakt faktem, że East African Safari Classic Rally trwa dziewięć dni a zawodnicy rywalizują łącznie na ponad 1568 kilometrach odcinków specjalnych.

rajd safari
fot. NAC Rally Team

Każdego dnia na zawodników czekały dwa, lub trzy odcinki specjalne. Chociaż wyrażenie odcinek specjalny zazwyczaj kojarzy się nam z czymś zupełnie innym. Z trasą o długości 10, 20, maksymalnie 30 kilometrów. Tutaj bardzo często długość odcinków specjalnych przekraczała 60, czy 70 kilometrów. Próba Sokoke – Samburu liczyła 120 kilometrów rywalizacji, Teita Farm – Taita Sanctuary138… Jej przejechanie zajęło najlepszej załodze 1 godzinę i 18 minut. W pełnej prędkości!

Sukcesem jest meta!

Ostatecznie wygrała włoska załoga Eugenio Amos i Paolo Ceci. Drugie miejsce zajęli Baldev Chager i Gareth Dawe, zaś trzecie Kris Rosenberger i Nicola Januschke-Bleicher. Druga załoga straciła do zwycięzców prawie 11 minut, zaś trzecia ponad 29 minut. Właśnie tego typu jest to rajd. Czwarte miejsce zajęli Bonamy Grimes i Martin Rowe ze stratą ponad 50 minut. Wszystkie cztery wymienione wyżej załogi korzystały z Porsche 911. Piąte miejsce w Datsunie 280Z zajęli Ian Duncan i Jaspal Matharu ze stratą prawie półtora godziny.

W tego typu rajdach meta często ma większą wartość, niż walka o konkretne lokaty. I metę udało się osiągnąć dwóm polskim załogom. Paweł Molgo i Maciej Marton startujący Porsche 911 zajęli 19. miejsce. Jakub Grochola i Michał Jucewicz startujący Oplem Mantą 400 zajęli z kolei miejsce 49. Warto dodać, że załoga Molgo / Marton złapała 2 godziny kary. Gdyby odjąć od ich wyniku ten czas, Polacy uplasowaliby się w pierwszej dziesiątce tego niezwykle trudnego, wymagającego rajdu.

Nigdy więcej?

Paweł Molgo:Dałem z siebie wszystko, a rajd kończyłem już na absolutnych oparach! Nigdy, w całej mojej rajdowej karierze, nie dostałem tak mocno w kość jak tutaj. Samochód również przeszedł gehennę, a nasz końcowy sukces – bo za taki uznaję osiągnięcie mety, w dodatku w czołowej dwudziestce zawodników – nie byłby możliwy, gdyby nie ciężka i ofiarna praca całego zespołu serwisowego Moonsport, dyrygowanego przez mojego nieocenionego pilota Maćka Martona.

rajd safari
fot. NAC Rally Team

Paweł Molgo:Chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony i przy okazji czerpać z tego jak najwięcej przyjemności. Mimo trudnych warunków jechało nam się koncertowo, momentami z prędkością 170 km/h. Na kolejnym oesie dopadł mnie kryzys, chwilami myślałem, że zemdleję (w małej kabinie naszego Porsche przypominającej puszkę bez klimatyzacji i z minimalną wentylacją nie było czym oddychać) i choć jechaliśmy szybko, cały czas zadawałem Maćkowi pytanie: „ile jeszcze do mety”. Wreszcie stanęliśmy na starcie ostatniego odcinka. Na świętowanie nie było jednak miejsca, bo z nieba lunęło i choć zrobiło się chłodniej, kolejne 46 kilometrów pokonaliśmy w strugach deszczu, tańcząc na błocie i obijając się na dziurach. Do mety dotarliśmy potwornie wykończeni, a w głowie kołatała mi się myśl „nigdy więcej”!

Przeczytaj również