Polacy jesienią często popełniają ten błąd. Można za to słono zapłacić. Nawet robiąc to na prywatnej posesji!

Ten błąd popełniamy bardzo często. Nie myślimy o jego konsekwencjach – być może nie wiemy nawet, że jest to zachowanie niedozwolone. Natomiast może zrodzić to problemy różnej natury. Wydaje nam się, że na prywatnej posesji możemy robić wszystko, co nam się tylko podoba. W kilku aspektach dokładnie tak jest, natomiast nie zawsze. W większości przypadków musimy się podporządkować przepisom.

wybory koalicja obywatelska trzecia droga
Podaj dalej

Dlaczego Polacy popełniają ten błąd?

Bardzo często wydaje nam się, że na prywatnej posesji możemy robić co nam się tylko podoba. Nic bardziej mylnego. Owszem, są takie kwestie, przy których jesteśmy nietykalni. Na prywatnej posesji nie obowiązują nas chociażby przepisy ruchu drogowego, bo przecież to nie jest droga publiczna. Nikt nie ukaże nas za jazdę po własnym podwórku bez uprawnień. Chociaż to dziwny przykład, to na prywatnej posesji nic nie grozi nam też za jazdę pod wpływem alkoholu. Przepisy tam nie obowiązują, ponieważ nie jest to ruch drogowy.

jesień trawa gałęzie liście błąd spalanie ognisko
fot. Pixabay / Alexa

Natomiast są to generalnie rzecz ujmując wyjątki, które potwierdzają regułę. Nawet na prywatnej posesji trzeba przestrzegać innych przepisów. Chociażby tych antysmogowych, to znaczy, że nie wolno spalać w piecu śmieci. Nie wolno spalać też… liści, ani gałęzi. I nikogo nie będzie interesowało to, dlaczego to robisz i to, że jesteś na prywatnej posesji. Takie śmierdzące na kilka ulic ogniska płonących liści i gałęzi są po prostu niezgodne z prawem i można za to słono zapłacić. To częsty błąd.

Jesienią liście, czy gałęzie, to jednak pewien problem. Nie chodzi o to, że źle wyglądają. Kiedy liście spadną, tworzą dosyć fajny, ładny klimat. Ale później zaczynają gnić. Pozostawienie trawnika w takim stanie na zimę może przysporzyć nam nie lada problemów. Przygotowując trawnik na zimę powinniśmy zadbać o to, aby przyciąć trawę na odpowiedniej wysokości. Następnie należy go oczyścić z zaległej trawy, liści i gałęzi. Jeśli to pozostawimy, to wszystko zgnije i wyrządzi szkody naszemu trawnikowi, który wiosną długo będzie musiał dochodzić do siebie.

No dobrze, co dalej?

Natomiast co wtedy, kiedy już posprzątamy ten trawnik? Kiedy będziemy mieli już uprzątnięte gałęzie i liście w jednym miejscu? Dla wielu osób odpowiedź jest oczywista – zanieść to na palenisko… i po prostu podpalić. Spalić takie odpady i więcej się tym nie przejmować. Nie każdy wie, ale jest to błąd i grożą za to poważne konsekwencje. Istnieją przepisy, które wprost zakazują spalania skoszonej trawy, liści oraz pociętych gałęzi – możemy przeczytać na portalu „meblobranie.pl”. Takie są fakty…

Narażamy się również na konsekwencje wynikające z kodeksu wykroczeń oraz kodeksu cywilnego. Chodzi o to, że smród unoszący się ze spalania takich śmieci jest uporczywy dla naszych sąsiadów i powoduje zanieczyszczenie ich posesji. Jeśli sąsiadowi takie zachowanie się nie spodoba, może przyjść i nas upomnieć. Jeśli takie upomnienie nie poskutkuje, może on zadzwonić na policję. Wtedy mamy nie lada problemy i grozi nam mandat w większości przypadków nie mniejszy, niż 500 zł.

Co zrobić z takimi śmieciami?

Rozwiązań jest kilka. Albo oddamy takie odpady komuś, kto zajmie się ich usunięciem w legalnych warunkach, albo możemy stworzyć kompostownik. To w dużej mierze rozwiązuje problem śmieci zalegających na naszym trawniku jesienią. Oczywiście w dalszym ciągu będą tacy, którzy po prostu te śmieci spalą… bo „dlaczego nie”? Pewnie pomyślą sobie, że przez takie krótkie ognisko nikt na nikogo nie będzie donosił. Szczególnie w imię dobrych relacji sąsiedzkich. No cóż – różnie to się może skończyć…

Przeczytaj również