Samochód używany jest aktualnie w wielu przypadkach droższy, od jego nowego odpowiednika. To znaczy ludzie rzucają się na auta używane i kupują je drożej, niż mieliby kupić nowy model, nowy rocznik. Na pierwszy rzut oka cała sprawa wydaje się niezrozumiała i wręcz kuriozalna. Jak jest w rzeczywistości?
Problem jest zasadniczy – nowych samochodów… nie ma! Od miesięcy mówi się o kryzysie na rynku półprzewodników. Później pojawiły się też problemy z innymi częściami, transporty są potwornie opóźnione. W efekcie wiele fabryk stanęło i nie produkują nowych samochodów. Mówi się, że składając w tym momencie zamówienie w salonie, swój nowy samochód dostaniemy może… za rok?
Nic więc dziwnego w tym, że ludzie się rzucili na samochody używane. Ba, nic dziwnego w tym, że te samochody używane zaczynają drożeć i to w zastraszającym tempie. Takie jest prawo rynku – dziwnym by było, żeby przy takim zainteresowaniu ceny nagle nie wzrosły. Zatem sytuacja staje się patowa. A to dopiero początek.
Tylko samochody używane
Mam pewną opinię. Moim zdaniem, eko-nagonka się nie zatrzyma, wkrótce ludzie będą kupowali wyłącznie samochody używane. Mówi się o tym, że to koniec prawdziwej motoryzacji. Że teraz – w najlepszym przypadku – wychodzą ostatnie „normalne” modele. Potworny downsizing, coraz więcej elektroniki, coraz bardziej rygorystyczne normy emisji spalin. To wszystko sprawia, że samochody spalinowe są w pewnym sensie zarzynane.
W ogóle bym się nie zdziwił, jakby w nadchodzących latach ludzie skupiali się wyłącznie na autach używanych… i to tych starszych. Wynalazki mogą nie znaleźć uznania…