Czy rallycross ktoś traktuje jeszcze poważnie? To jakiś żart? Mistrzostwa nie mają nawet kalendarza

Rallycross to wspaniała dyscyplina sportu. Od kiedy się w niej zagłębiłem, bardzo często śledziłem różne cykle i oglądałem relacje. Rallycrossowe Mistrzostwa Świata, czyli World RX, były dla mnie najlepszym synonimem dobrego motorsportu. Żywych emocji, ścigania koło w koło w piekielnie mocnych samochodach na zmiennej nawierzchni. Poślizgów, wyprzedzania, po prostu walki. Ale to, co dzieje się tam teraz, jest bardzo smutne.

rallycross world rx
Podaj dalej

Rallycross aktualnie… nie zachęca

Pisałem o tym już wielokrotnie. Rallycross to dla mnie jedna z najlepszych form motorsportu, jaką kiedykolwiek wymyślił człowiek. Potężne samochody, ciekawe tory, zmienna nawierzchnia, walka koło w koło – dobrze się to ogląda. To takie wyścigi rajdowe w dosłownym tego słowa znaczeniu. Połączenie świata wyścigów i świata rajdów. A World RX, czyli Rallycrossowe Mistrzostwa Świata, były swego czasu – w mojej opinii – ciekawsze, niż Rajdowe Mistrzostwa Świata oraz Formuła 1.

rallycross world rx
fot. Red Bull Content Pool

Natomiast aktualne World RX to zaledwie cień tego, z czym mieliśmy do czynienia jeszcze kilka lat temu. Promotor cyklu podjął mnóstwo bardzo złych decyzji. Tak złych, że od cyklu odwróciły się najpierw zespoły fabryczne, później kibice, a na końcu sami zawodnicy. Oczywiście nie wszyscy, ale duża część z nich postanowiła, że są w życiu o wiele ciekawsze rzeczy do roboty, niż starty w umierającym cyklu. W cyklu, który toczy jakaś trudna do zidentyfikowania choroba. Gdzie nagle wszystko jest zupełnie nie tak, jak być powinno.

Ratunek, a raczej… wątpliwa jego próba

W 2022 roku w World RX zadebiutowały elektryczne samochody królewskiej kategorii. Sezon zaczął się dopiero w sierpniu. W sezonie 2023 wszystko miało powoli wracać do normy, ale… elektryczna Lancia zespołu Special One spłonęła i pojawił się problem. Auta RX1e zamknięto pod kluczem, odwołano trzy rundy a w kolejnych czterech zawodnicy startowali autami niższej kategorii. Wszystko jest zupełnie nie tak, jak powinno. Mam wrażenie, że rallycross zamiast się odradzać, wciąż umiera.

I bardzo tego żałuję. Nie jestem fanem tej wszechobecnej elektryfikacji, ale uwielbiam rallycross. Postanowiłem, że dam World RX jeszcze jedną szansę i byłem zachwycony ściganiem na początku sezonu 2023 – naprawdę! Znowu się w to wkręciłem i wtedy znowu wszystko się zepsuło. Co będzie dalej? Nie mam pojęcia. Najgorsze jest to, że pojęcia nie mają chyba nawet osoby odpowiedzialne za ten cykl. Mamy bowiem styczeń, najważniejsze serie motorsportowe będą powoli ruszały, a Rallycrossowe Mistrzostwa Świata nie podały jeszcze nawet kalendarza!

Czy leci z nami pilot?

Piszę tutaj z punktu widzenia przeciętnego kibica – po prostu nie podoba mi się to, jak to aktualnie wygląda. Coraz trudniej jest mi traktować te mistrzostwa poważnie. Kalendarze cykli na nowy sezon ogłasza się zazwyczaj jeszcze w tym starym. Formuła 1 podała swój w lipcu. Później dołączały kolejne. Nawet polskie cykle mistrzowskie podały kalendarz już w grudniu. Wyobrażacie sobie, że – no nie wiem – nadal nie wiadomo, kiedy odbędzie się wyścig 24 godziny Le Mans? Trudno jest mi tutaj znaleźć przykłady, bo to w pewnym sensie jest abstrakcyjna sytuacja.

rallycross world rx
fot. Red Bull Content Pool

Oczywiście z rallycrossem jest trochę inaczej. Organizator teoretycznie może sobie podać ten kalendarz w styczniu, lutym a nawet w marcu, jeśli mistrzostwa wystartują w lipcu, albo sierpniu. I to też jest kompletnie niezrozumiałe. Jak poważnie traktować cykl mistrzostw świata, w którym rywalizacja trwa trzy miesiące? A przecież da się to zrobić dobrze. World RX startowało kiedyś w kwietniu – czy to w Abu Zabi, czy w Barcelonie. Potem była Portugalia i cykl jakoś się rozkręcał, aż po listopad, z rundami np. w Republice Południowej Afryki. A teraz? Teraz to wszystko jakby… trochę straciło sens.

Przeczytaj również