Do kuriozalnej sytuacji doszło już na pierwszych kilometrach odcinka wokół Pisco, gdzie załogi Boris Garafulic/Filipe Palmeiro i Yazeed Al-Rajhi/Timo Gottschalk zderzyły się ze sobą. Szczęśliwie, nikt nie ucierpiał w tym incydencie i wszystko wskazuje na to, że ci kierowcy Mini pojawią się na starcie trzeciego etapu.
Dużo mniej szczęścia miał Bryce Menzies. Debiutujący w Dakarze Amerykanin po świetnym 4. czasie w sobotnim prologu całkowicie rozbił swoje Buggy.
– Ze mną wszystko w porządku – komentuje Menzies. – Bardziej martwiłem się o swojego pilota, który złamał sobie kostkę. Zaczęliśmy dzień w bardzo trudnych warunkach, a Pete (Mortensen) prosił o podwójną koncentrację.
– W miejscu, gdzie doszło do feralnego wypadku, myślałem, że podbój będzie zdecydowanie lżejszy. Uderzyliśmy w niego, wybiło tył naszego samochodu i przekoziołkowaliśmy około sześć, siedem razy. Nie tak chciałem zakończyć swój pierwszy start w Dakarze.
– Przykro mi z powodu całego zespołu, ponieważ pracowali bardzo mocno aby przygotować samochód i zawsze mocno mnie wspierali. Pozostało mi teraz pracować nad powrotem w przyszłym roku – zakończył Menzies, z którym niemiecki X-raid wiązał spore nadzieje.
W czołowej dziesiątce uplasowały się jednak trzy inne załogi MINI. Orllando Terranova ukończył 2. etap Dakaru, którego partnerem strategicznym jest olejowa firma Motul, na wysokiej 5. pozycji, natomiast najwyżej sklasyfikowanym kierowcą w nowym Buggy był Mikko Hirvonen (7. miejsce).
– To był dla nas trudny początek rajdu, jednak jestem zadowolony. Nie podejmowałem żadnego szalonego ryzyka, ponieważ jedziemy nowym samochodem i po drodze mieliśmy wydmy piaskowe przeróżnego rodzaju. Samochód spisywał się bardzo dobrze. Ominęliśmy jednak jeden punkt kontrolny, przez co straciliśmy trzy lub cztery minuty na powrót na trasę. Poza tym, było nieźle – komentuje Hirvonen.
Mniej optymizmu na mecie wczorajszego etapu wykazywał doświadczony Nani Roma: – Spodziewaliśmy się, że będzie ciężko, jednak nie aż tak. Jechałem bardzo szybko i w pewnym momencie prawie straciliśmy przednią maskę. Musiałem się zatrzymać i to naprawić. To część tej gry – trzeba być ostrożnym i mieć oczy dokoła głowy. Szkoda, że już po kilku kilometrach Bryce miał wypadek. Jest trudno, ale takie są rajdy!
Na 16. miejscu wczorajszy etap ukończyli Kuba Przygoński i Tom Colsoul. – Dzisiejszy odcinek zaliczamy do mało udanych, Tom cały odcinek miał chorobę lokomocyjną. Niestety wymiotował prawie przez cały odcinek w samochodzie. Przez to mieliśmy zły rytm i nie dało się szybko jechać. Najważniejsze na dziś żeby Tom odzyskał siły – relacjonował z Peru Przygoński.
Tagi: Rajd Dakar, Dakar 2018, ThisIsDakar, OriginalByMotul, MotulEpicStory