Samochody i ich kierowcy mają przed sobą bardzo trudny czas. Paradoksalnie wydaje się, że ludzie w starszych pojazdach są nieco na wygranej pozycji. Większa łatwość montażu instalacji LPG, mniejsza liczba czujników, które mogą się zepsuć lub wymagać uwagi oraz wyższe prawdopodobieństwo samodzielnej naprawy – to są wymierne oszczędności. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku pisaliśmy o korzyściach i zagrożeniach dla czujników TPMS. Dzisiaj nadszedł czas na nieco bardziej krytyczne spojrzenie, ponieważ zmieniły się okoliczności.
Troska o nasze bezpieczeństwo zaczyna być problemem?
W czasach kryzysu ekonomicznego ludzie mają tendencje do zmiany swojej krzywej oczekiwań na zdecydowanie mniej stromą. Szybko adoptujemy się do nowej sytuacji i rozumiemy, że większość rzeczy, jakie dotychczas mamy w życiu staje się mniej istotna. Dawniej do podobnego wniosku dochodzili producenci samochodów. Zupełnie inne samochody powstawały bezpośrednio po II wojnie światowej w porównaniu do tych, które gościły na europejskich i światowych drogach piętnaście, dwadzieścia lat po zakończeniu wojny. Wtedy nastał czas prosperity, dopiero czasy kryzysu paliwowego zmniejszyły rozmach projektowanych samochodów.
Dzisiaj troska o nasze bezpieczeństwo staje się poważnym ograniczeniem, ponieważ ludzie odpowiedzialni za produkcję samochodów muszą dostosować je do obowiązujących przepisów. W ich skład wchodzi szereg czujników, które nie mogą być dostarczone, ponieważ mamy kryzys z półprzewodnikami. Dodatkowo zamożność niektórych ludzi nieco spadła, a nowsze samochody zostały, a wraz z nimi koszty utrzymania.
Logiczne myślenie może zastąpić TPMS? Nie do końca!
Czujniki w oponach są standardem w motoryzacji od 2014 roku. Systematyczny pomiar poziomu ciśnienia powietrza w ogumieniu w założeniu ma zmniejszyć liczbę wypadków, ponieważ zbyt małe ciśnienie w kole wydłuża drogę hamowania i ma wpływ na stabilność prowadzenia. Poza tym zwiększone opory toczenia wiążą się z wyższym zużyciem paliwa. Brak nowych czujników TPMS oznacza błędy pokazywane przez komputer, które trzeba kasować. A wystarczyłoby logiczne myślenie, gdzie co drugie tankowanie auta sprawdzamy poziom barów w kołach.