W teorii wszystko jest wspaniale, ponieważ mamy możliwość korzystania z samochodu wtedy, gdy potrzebujemy. Przez to sprzęt jest wykorzystywany efektywniej, gdyż porusza się przez większość czasu. Według zwolenników ekonomii współdzielenia największym wyzwaniem jest to, że pojazdy przez większość dnia zalegają na parkingach bezużyteczne.
Wyzwaniem może być kultura
W Polsce i w Europie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że mamy określone rzeczy na własność. Co prawda na Zachodzie popularność zyskuje wynajem mieszkań i domów, jednak nad Wisłą cenimy sobie prawo własności. Z drugiej strony do sprzętu firmowego, państwowego lub nawet prywatnego mamy zdecydowanie mniejszy szacunek. Ludzie potrafią zniszczyć bardzo proste przedmioty, a co dopiero skomplikowane narzędzie, jakim jest samochód. Podjazd pod najwyższe krawężniki, wjazd w dziury w jezdni i ryzykowne manewry, to widać na drogach wśród użytkowników pojazdów służbowych i tych, które pochodzą z wypożyczalni. Jeśli podejście do tego wątku pozostanie na tym samym poziomie car-sharing upadnie.
Car-sharing w Polsce jest znany, ale…
Co ciekawe z idei ekonomii współdzielenia chcą korzystać przede wszystkim firmy. Są one gotowe wynajmować sprzęt budowlany, który jest im potrzebny przy danych pracach. Dużym zainteresowaniem cieszy się również wynajem pojazdów dostawczych, czy ciężarówek. Aktualnie prywatni klienci stanowią mniejszość takich transakcji.
Bardzo możliwe, że wraz z wizją ograniczenia transportu prywatnego oraz ilości pojazdów na tysiąc mieszkańców, niejako zostaniemy przymuszeni do zaakceptowania idei ekonomii współdzielenia, aby mieć możliwość jakiegokolwiek funkcjonowania.