Okazuje się, że granica pomiędzy motorsportem a zawodowym handlem samochodami jest naprawdę cienka. Obrazuje to sprawa polskiego kierowcy rajdowego, która toczyła się w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Lublinie. Cała sytuacja jest niejednoznaczna i trudna w ocenie.
Skarbówka upomniała się o swoje
Ponieważ sąd nie ujawnia tożsamości głównego bohatera opisywanej sytuacji, przyjmijmy na potrzeby tej relacji, że kierowca miał na imię Waldek.
Waldek sprzedawał samochody sprowadzone głównie ze Szwajcarii. Pewnego dnia urząd skarbowy przeprowadził u niego kontrolę podatkową i ustalił, że w latach 2010-2014 dokonał sprzedaży ośmiu samochodów:
- 3 listopada 2010 r. za kwotę 10.000,00 zł sprzedał samochód, który został nabyty 1 marca 2010 r. za cenę 500 CHF (1.358,45 zł);
- 21 kwietnia 2011 r. za kwotę 109.000,00 zł sprzedał samochód, który został nabyty 20 września 2010 r. (pojazd powypadkowy) za cenę 6.200 CHF (18.347,04 zł);
- 2 września 2011 r. za kwotę 145.000,00 zł sprzedał samochód, który został nabyty 8 lutego 2011 r. (uszkodzony silnik) za cenę 7.400 CHF (21.987,62 zł);
- 13 czerwca 2012 r. za kwotę 14.000,00 zł sprzedał samochód, który został nabyty 19 maja 2011 r. (pojazd powypadkowy) za cenę 800 CHF ( 2.498,16 zł);
- 29 lipca 2012 r. za kwotę 63.000,00 zł sprzedał samochód, który został nabyty 14 czerwca 2011 r. za cenę 2.500 USD (6.856,50 zł);
- 19 sierpnia 2013 r. za kwotę 10.000,00 zł, sprzedał samochód, który został nabyty 12 czerwca 2013 r. (pojazd powypadkowy) za cenę 700 CHF (2.421,37 zł);
- 26 października 2013 r. za kwotę 7.800,00 zł sprzedał samochód, który został nabyty 25 kwietnia 2013 r. za cenę 1.500 CHF (5.052,30 zł);
- 13 stycznia 2014 r. za kwotę 7.000,00 zł sprzedał samochód, który został nabyty 9 października 2013 r. (pojazd powypadkowy) za cenę 600 CHF (2.046,60 zł).
W ocenie urzędu chronologia czynności kupna-sprzedaży poszczególnych pojazdów wskazuje, że Waldek wykonywał je w sposób częstotliwy, zorganizowany, profesjonalny, ciągły, we własnym imieniu i na własny rachunek, a zatem prowadził działalność gospodarczą.
Samochody kupował, reperował i sprzedawał za dobre pieniądze
Organ podatkowy uzasadniał, że okres pomiędzy nabyciem a sprzedażą poszczególnych samochodów był krótki, biorąc pod uwagę, że kupowane auta na ogół były uszkodzone, powypadkowe oraz wymagały nakładu pracy i czasu, aby doprowadzić je do takiego stanu technicznego, w którym ich sprzedaż przyniosłaby zyski.
– Samochody oferowane przez podatnika miały ceny z reguły kilkakrotnie wyższe przy sprzedaży, w stosunku do ceny zakupu, co oznacza, że nie zostały kupione do osobistego użytku właściciela, ale w celu ich dalszej odsprzedaży z zyskiem, a podatnik występował w charakterze handlowca, a nie pasjonata motoryzacji – stwierdził urząd.
Niby nie pasjonat, ale jednak rajdowiec
Podejrzliwi urzędnicy zwrócili się z pytaniami o Waldka do Automobilklubu. Ten potwierdził, że w latach 2010-2013 Waldek faktycznie był członkiem tego klubu i brał udział w rajdach, natomiast identyfikacja marek oraz numerów rejestracyjnych samochodów wykorzystywanych w rajdach jest możliwa tylko u organizatorów poszczególnych rajdów, którzy dysponują zgłoszeniami zawierającymi dane dotyczące kierowcy, pilota i samochodu.
Oprócz jednego wyjątku, Waldek nie przedstawił żadnych dowodów, że zakupione samochody wykorzystywał dla celów osobistych, związanych z udziałem w rajdach, pomimo możliwości uzyskania takich informacji od organizatorów rajdów. Wskazywał natomiast, że informacje o jego udziale w rajdach znaleźć można w Internecie.
Rajdy rajdami, ale prawo mówi wyraźnie…
Następnie organ pierwszej instancji wskazał, że zgodnie z ustawą o podatku dochodowym od osób fizycznych, przychód uzyskany z prowadzonej działalności podlega opodatkowaniu.
Wskazał również, że Waldek nie przestrzegał zasady dokumentowania zdarzeń gospodarczych.
W całym postępowaniu Waldka reprezentował profesjonalny pełnomocnik, który w odwołaniu od decyzji organu pierwszej instancji zarzucił naruszenie przepisów postępowania podatkowego, poprzez błędne i bezpodstawne przyjęcie, że Waldek – w rozumieniu prawa – prowadził działalność gospodarczą.
Pełnomocnik: samochody rajdowe szybko się zużywają
Pełnomocnik podkreślił, że Waldek od lat pasjonował się motoryzacją oraz rajdami i wyścigami samochodowymi. Jest licencjonowanym zawodnikiem rajdowym i wyścigowym, a od 2008 r. bierze czynny udział w zawodach sportowych.
– Rotacja zakupionych i sprzedanych samochodów związana była z ich zużyciem, intensywną eksploatacją, a w momencie zakupu nie występował zamiar odsprzedaży – tłumaczył pełnomocnik.
Dodał, że przygotowanie samochodów do sportu wyczynowego wymagało dużych nakładów finansowych, których klient nie potrafi udokumentować, ponieważ nigdzie nie ma obowiązku posiadania i przechowywania takich dokumentów. Tym samym dochód ze sprzedaży w żaden sposób nie odzwierciedla kosztów związanych z przystosowaniem i przygotowaniem samochodów do rajdów i wyścigów.
To był zwykły auto-handel. Sąd nie dał wiary tłumaczeniom
Sąd zwrócił uwagę, że Waldek kupił wszystkie osiem samochodów od jednego podmiotu, co świadczy o tym, że zakupy były z góry przemyślane. Dodał, że krótkie odstępy czasu pomiędzy datą zbycia wcześniej zakupionego samochodu, a datą nabycia kolejnego i jego odprzedaży oraz powtarzalność i częstotliwość dokonywanych transakcji nie mają z reguły miejsca w przypadku zakupu samochodów dla celów osobistych.
W uzasadnieniu decyzji podkreślono, że pojazdy zostały sprzedane z zamiarem osiągnięcia zysku, więc w celach zarobkowych.
– Powołane przez podatnika okoliczności związane z ponadnormatywnym zużyciem i intensywną eksploatacją pojazdów nie zasługują na uwzględnienie, ponieważ każdy z samochodów został sprzedany za kwotę często kilkakrotnie przewyższającą cenę zakupu, a skarżący nie wykazał, że faktycznie ponosił nakłady na naprawę, bądź przeróbki samochodów – stwierdził wojewódzki sąd w Lublinie.
Co więcej, w przedmiotowym okresie Waldek nie uzyskiwał żadnych przychodów ze stosunku pracy, umów o dzieło, zlecenia czy jakichkolwiek innych tytułów prawnych, zatem sąd uznał, że kupno i sprzedaż samochodów, przy braku innych źródeł, stanowiły źródło jego utrzymania.
Kierowca: o moich osiągnięciach można przeczytać w Internecie
Sąd postanowił wezwać kierowcę do przedłożenia dowodów, które potwierdzałyby jego argumentację, że samochody służyły do rajdów i testów (poproszono o listę imprez – rajdów, testów, treningów – w których Waldek rzekomo brał udział).
Ale w odpowiedzi na to wezwanie Waldek przedłożył jedynie swoją „Międzynarodową Licencję Kierowcy/Zawodnika FIA” i podtrzymał dotychczasowe stanowisko.
Samochody były rejestrowane w Polsce
Sąd uznał, że rejestracja pojazdów przez Waldka na własne nazwisko, podobnie jak fakt ubezpieczenia pojazdów, nie jest okolicznością przesądzającą o ich nabyciu wyłącznie na potrzeby osobiste.
Charakterystyczne w działaniu Waldka było to, że okres od kupna do rejestracji pojazdu był zwykle bardzo długi (nawet do roku), a sprzedaż następowała bardzo szybko po rejestracji samochodów (nawet po dwóch tygodniach, a najwyżej po około dwóch miesiącach).
Tylko jeden z samochodów nie został zarejestrowany – ponad 20-letni pojazd, który został zakupiony jako klasyk (zabytek) do startów w wyścigach samochodów zabytkowych. Ostatecznie Waldek jednak nie wziął udziału w tego typu wyścigach.
Sąd dodał, że nie sposób uwierzyć, aby cena wyeksploatowanego samochodu rajdowego mogła stanowić wielokrotność ceny takiego pojazdu, który nie doświadczył wykorzystania w motorsporcie.
Sąd: niektóre samochody nawet nie nadawały się do rajdów
Dalej sąd strwierdził, że niektóre z nabywanych rzez Waldka pojazdów, ze względu na swoje cechy konstrukcyjne, nie były predystynowane do udziału w rajdach, chyba, że dedykowanych wyłącznie takim pojazdom. Uczestnictwa w takich rajdach kierowca jednak nie wykazał.
– W takiej sytuacji uchylanie się przez podatnika od przedstawienia organom podatkowym tychże okoliczności oraz wskazania dowodów, na podstawie których można by je ustalić i odsyłanie organów do danych zawartych w sieci Internet, których prawdziwość niekiedy trudno zweryfikować, bez wskazania adresów stron internetowych, a nawet bez wskazania konkretnie jakich okoliczności (udziału w jakich rajdach czy innych imprezach) organ miałby poszukiwać prowadzić może do konkluzji, iż takich dowodów nie ma – zaznaczył sędzia.
Sąd w Lublinie oddalił skargę, nie negując przy tym, że Waldek faktycznie brał udział w sporcie samochodowym, ale akurat nie tymi samochodami.
Kierowca zakwestionował wyrok sądu
Waldek zakwestionował wyrok WSA w całości wnosząc o uchylenie go i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.
Sprawa trafiła więc do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale nie dało to wiele, bo ten oddalił skargę kasacyjną, uznając wcześniejszy wyrok sądu w Lublinie.
Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z dnia 30 maja 2019 r. podzielił stanowisko sądu wojewódzkiego, że działalność podejmowana przez kierowcę powinna być uznana za działalność gospodarczą. Ale przy okazji sąd zwrócił uwagę, że polskie prawo w tym zakresie pozostawia sporo do życzenia:
– Zaznaczyć jednak należy, że między czynnościami dokonywanymi w ramach zarządu majątkiem osobistym, a działalnością gospodarczą istnieje płynna granica. Sygnalizowane w judykaturze problemy związane ze stosowaniem przepisów (…) biorą się z tego, że z ich treści trudno wyinterpretować w sposób jednoznaczny, gdzie przebiega granica między tym, co stanowi obrót nieprofesjonalny, a tym co należy rozpoznawać, jako czynności związane z prowadzeniem (…) działalności gospodarczej – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.
Waldek będzie musiał dopełnić zobowiązania podatkowego za sprzedaż samochodów, a także zwrócić koszty postępowania sądowego.
Czego uczy nas ta historia?
Cała sytuacja wydaje się naprawdę ciekawa i niejednoznaczna. A gdyby kierowca faktycznie przedstawił listę rajdów, w których brał udział, wyrok sądu byłby inny? Gdzie jest granica pomiędzy swobodnym obrotem samochodami a profesjonalnym auto-handlem? Niezależnie gdzie w tym przypadku leży prawda, pamiętajcie zawsze o jednym: fiskus nie śpi!
https://wrc.net.pl/wideorejestratory-moga-pomoc-w-sadzie-ale-moga-byc-tez-mieczem-obosiecznym
Tekst na podstawie orzeczeń Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie (sygnatura: ISA/Lu 887/16) i Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygnatura: IIFSK 2083/17).
Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście są poglądowe.