Jeremy Clarkson uważa, że Greta Thunberg to idiotka. Nie cierpi jej bardziej niż rowerzystów

Legendarny prezenter Top Gear, obecnie tworzący The Grand Tour – Jeremy Clarkson udzielił śmiałej wypowiedzi dla „The Sun”, dosadnie krytykując działalność 16-letniej aktywistki klimatycznej, Grety Thunberg.

Jeremy Clarkson uważa, że Greta Thunberg to idiotka. Nie cierpi jej bardziej niż rowerzystów
Podaj dalej

59-letni dziennikarz uważa, że Szwedka jest pośrednio odpowiedzialna za umieranie wielkich wystaw i salonów samochodowych. Te często spotykają się ze zmasowanymi protestami ekologów (na zdjęciu poniżej akcja Greenpeace podczas IAA we Frankfurcie), dążących do rezygnacji z silników spalinowych. Jak sam powiedział, Greta Thunberg wyprzedziła nawet rowerzystów na szczycie jego listy rzeczy, których nienawidzi.

Brytyjczyk dostrzega przy tym coraz mniejsze zainteresowanie motoryzacją wśród młodzieży. – Wszyscy, których znam poniżej 25 roku życia, nie interesują się samochodami – zauważa Jeremy Clarkson. – Greta Thunberg zabiła pokazy samochodowe. [Młodzież] uczy się w szkole, nawet zanim powiedzą „mama i tata”, że samochody są złe. To siedzi w ich głowach – dodaje. Wtóruje mu w tym współprowadzący The Grand Tour, Richard Hammond. – Nienawidzę tego mówić, ale myślę, że Jeremy ma rację – stwierdza żartobliwie 49-latek. – Młodych ludzi nie obchodzą samochody. Ile dzieci dorasta dziś z plakatami aut na ścianach sypialni?

Kultowe trio Jeremy Clarkson/Richard Hammond/James May zgodnie przyznaje, że dostrzega problem zmian wywołanych ociepleniem klimatu. Zwłaszcza po nagraniu nowego sezonu The Grand Tour, którego pierwszy special pt. „Seamen” zadebiutuje 13 grudnia na Amazon Prime Video (zwiastun poniżej). Zobaczymy w nim jak „święta trójca” wybiera się w 800-kilometrową podróż łodziami po rzece Mekong z Kambodży do Wietnamu. Dziennikarze odkrywają, że system rzeczny jest częściowo wyschnięty, na co wpływ ma m.in. brak opadów w porze uznawanej dotąd za deszczową.

Clarkson przyznał, że to otworzyło im wszystkim oczy, ale zaznacza przy tym, że robiąc show dla „petrolhead’ów” od zawsze musieli bagatelizować tematykę globalnego ocieplenia, ponieważ w przeciwnym razie byliby „Lewisami Hamiltonami” (mistrz świata F1 jest krytykowany za wpis na Instagramie, w którym wyraża troskę o zmiany klimatu, jednocześnie ścigając się w serii spalającej tony benzyny – przyp. red.). 59-latek jest jednak zdania, że działania Grety Thunberg i tak są bezsensowne.

Jeremy Clarkson dla „The Sun”: Po raz pierwszy globalne ocieplenie zmiażdżyło nam gardła [odnosząc się do wizyty w Azji]. Nie byliśmy [tam] idiotyczni, to zdecydowanie coś poważnego. Można zmienić zdanie [po czymś takim]. Tylko idiota nie zmienia zdania w obliczu niepodważalnych dowodów. Pytanie brzmi: co z tym zrobić? To bardziej interesująca debata, niż to co się dzieje. Ona [Greta] jest idiotką, krążąc i twierdząc, że wszyscy zginiemy. To niczego nie rozwiąże moja droga. Teraz mógłbym rozpocząć taki strajk, pożyczyć 50-metrowy jacht z karbonu z zapasowym silnikiem Diesla [uszczypliwe nawiązanie do przepłynięcia Atlantyku przez Thunberg – przyp. red.], popłynąć do Ameryki i wrzeszczeć na prezydenta Trumpa. Mógłbym to zrobić, ale nic by to nie dało. Zamiast tego czas porozmawiać z naukowcami.

Przeczytaj również