Już w maju ubiegłego roku fabryczna ekipa Peugeota, która jest obecnie najmocniejszym graczem na offroadowym rynku zaznaczyła, że po 40. edycji Rajdu Dakar zakończy swój dotychczasowy program.
W dwóch poprzednich latach za kierownicą buggy francuskiego producenta najszybszy był rekordzista pod względem zwycięstw w tej imprezie, Stephane Peterhansel.
Za każdym razem do pewnego czasu po piętach deptał mu jego zespołowy kolega Sebastien Loeb. Dla Alzatczyka zwycięstwo w południowoamerykańskim klasyku, którego tegorocznym partnerem strategicznym jest firma olejowa Motul, byłoby brakującym klejnotem w motorsportowej koronie.
Loeb zdaje sobie sprawę, że ze względu na zakończenie programu cross-country przez Peugeota, w tym roku ma ostatnią szasnę na sukces w Dakarze. Niestety to zadanie będzie trudne do wykonania. – Dla mnie sprawa jest jasna. Albo wygram w tym roku, albo nigdy – podkreśla 9-krotny rajdowy mistrz świata. – To ostatnia szansa. Nie będzie to łatwe ze względu na trasę tegorocznego rajdu. Jest sporo odcinków przebiegających po pustyniach. To dobre z punktu widzenia odbioru imprezy przez publiczność, jednak dla mnie będzie to stanowiło dodatkowe utrudnienie. Nie mam bowiem aż tak dużego doświadczenia na wydmach – zakończył 43-letni Francuz.
Loeb nie traci jednak nadziei na końcowy sukces i wierzy, że po wypadku w 2016 roku i awarii swojego Peugeota 3008 DKR przed rokiem, i tym razem będzie jednym z faworytów do wygranej. Zwłaszcza, że tegoroczna wersja terenówki w jego opinii jest bardziej stabilna i przyjemna w prowadzeniu. Ma również lepsze zawieszenie, dzięki któremu zawodnik ma większą pewność siebie i może skupić się na szybszej jeździe.
Po zakończeniu tegorocznego Rajdu Dakar Sebastien Loeb skupi się na Rallycrossowych Mistrzostwach Świata, a także wystartuje w trzech rundach WRC.
Tagi: Rajd Dakar, Motul, ReadyForDakar, Sebastien Loeb