Chciał zamienić Diesla na elektryka. "Ukryte" koszty tej operacji wyniosły 86 tys. zł (a gdzie tam samochód)!

Pewien mężczyzna chciał zamienić swój samochód z silnikiem typu Diesel na elektryka. Pomyślicie, że to pewnie nic nadzwyczajnego. I w sumie by tak było, gdyby nie wszystkie poboczne koszty, które ostatecznie zniechęciły nauczyciela do zamiany. Dziś znów dojeżdża do szkoły swoim samochodem z silnikiem Diesla. 

kia-wallbox-ladowanie-diesel
Podaj dalej

Chciał tylko zamienić Diesel na elektryka…

kia-wallbox-ladowanie-diesel
fot. KIA

O tym, jak bardzo „użyteczne” i przyjazne są samochody elektryczne, przekonał się pewien niemiecki nauczyciel – Holger Macht. Do pracy musi codziennie dojeżdżać około 100 kilometrów, co nie jest do końca małym dystansem. Do tej pory robił to 20-letnią Skodą Octavią TDI. Diesel spisywał się idealnie, a jego podróż zajmowała kilkadziesiąt minut. 

Jego samochód wyzionął jednak ducha, więc mężczyzna zmuszony był przesiąść się na transport publiczny. Droga w jedną stronę zajmowała mu jednak już 1 godzinę i 40 minut. Ponad 3 godziny dziennie spędzone w autobusach to jednak nie do końca komfortowa sytuacja, więc nauczyciel zaczął szukać innego rozwiązania.

Nie chciał przeprowadzać się jednak, bowiem czuje osobisty związek z Monachium. Uważa też, że nauczyciel nie powinien mieszkać w tej samej miejscowości, co jego uczniowie. Świadom ograniczeń, jakie w najbliższym czasie nałożone będą na silniki typu Diesel, postanowił kupić elektryka. Ale aby móc swobodnie korzystać z samochodu, potrzebował własnej ładowarki w garażu podziemnym. 

Tankowanie byłoby prostsze

kia-wallbox-ladowanie-diesel
fot. KIA

– Nie mogę jechać 100 kilometrów do Bad Tolz bez ładowania samochodu. Jednocześnie nie wiem, gdzie mógłbym ładować go każdego wieczoru lub rano – powiedział, odnosząc się do znacznego obłożenia publicznych stacji ładowania. 

Dlatego też mężczyzna 3 sierpnia 2021 roku wysłał zapytanie do firmy Gewofag, która wybudowała jego osiedle, czy może wyposażyć swoją przestrzeń garażową w wallbox. O ile w pierwszej odpowiedzi wydawało się, że nie będzie problemu, o tyle w drugim okazało się, że elektryk musi dokonać przeglądu. Ten przybył na miejsce we wrześniu 2021 roku, stwierdzając, że nie ma problemu z wyciągnięciem kabla z gniazdka oddalonego o 5 metrów. W tym samym czasie zostałby również zainstalowany licznik energii, który mierzyłby zużycie prądu nauczyciela. 

Sprawa utknęła jednak w martwym punkcie, więc na początku października nauczyciel zapytał właściciela kompleksu, o co chodzi. W odpowiedzi dostał zimny prysznic – według firmy Gewofag kabel musiałby być pociągnięty z jego mieszkania, aby prawidłowo naliczyć prąd. Na domiar złego, w tym czasie Niemcy zrezygnowali z dotacji do wallboxów (900 euro), na które liczył nauczyciel. 

Koszty całej operacji go przerosły

kia-wallbox-ladowanie-diesel
fot. KIA

Mężczyzna jest aktywny w polityce lokalnej, więc spróbował wykorzystać swoje znajomości. I rzeczywiście, na początku sprawy się ruszyły, bo firma zapewniła go, że przeprowadzi drugą kontrolę. Powinno być dobrze, ale jeszcze w marcu tego roku nie otrzymał jednoznacznej odpowiedzi. Zamiast tego zapewniono go, że nie ma się czym martwić. 

W maju dowiedział się, że kabel faktycznie trzeba będzie doprowadzić z jego mieszkania. Koszty takiej operacji obliczono na… 16 tysięcy euro (76 tys. zł). Ponadto, musiałby zapłacić dodatkowo 2 tysiące euro (9 tys. zł) za wallboxa. Wychodzi więc na to, że za same przygotowania do zakupu elektryka musiałby wydać grubo ponad 80 tysięcy złotych. Nie musimy dodawać, że facet dojeżdża dziś do pracy kolejnym samochodem z silnikiem typu Diesel. 

Przeczytaj również