Habaj znalazł przepis na Azory. Wycisnął go jak cytrynę

Rozmawiając z Łukaszem Habajem przed startem Rajdu Azorów dowiedzieliśmy się jaki jest plan kierowcy na pierwszą rundę ERC. Jak się dziś okazało, lepiej tego planu zrealizować się nie dało, a Habaj znalazł złoty środek na imprezę z bazą w Ponta Delgada.

Habaj znalazł przepis na Azory. Wycisnął go jak cytrynę
Podaj dalej

Mój cel to pierwsza piątka i taki właśnie chciałbym osiągnąć tam wynik. Rajd Azorów to bardzo trudna impreza – mówił nam Łukasz. Jakie były założenia? – To jest jeden z tych rajdów, w którym nie można na maksa naciskać od samego początku, bo bardzo łatwo popełnić błąd. Patrząc na listę zgłoszeń, mogę właśnie celować w pierwszą piątkę – zapowiadał Habaj.

Polak wiedział, że nie można naciskać od początku. Jakie to może dać efekty? – Azory są specyficzne, jeśli na poszczególnych odcinkach specjalnych będę się kręcił w okolicach pierwszej piątki, to wynik w klasyfikacji generalnej na koniec rajdu może być nawet lepszy. Zawsze na Azorach kilka załóg ma problemy i w trakcie rywalizacji odpadają nawet faworyci. Jeśli będziemy mieli dobre, równe tempo, to możemy powalczyć nawet o lepszy wynik niż top pięć.

Habaj po doświadczeniach z ubiegłego sezonu znał już charakterystykę Rajdu Azorów. Wiedział jak jechać, kiedy oszczędzać samochód, a kiedy przyśpieszać i wywierać presję na rywalach. W całej tej układance był jeszcze jeden klocek, a więc odcinek Sete Cidades.

Polak zawsze miał problemy na próbie wulkanicznej. – Sam oes jest bardzo trudny i mam z nim problem, nie znalazłem jeszcze na niego sposobu. W ostatnich dwóch latach zawsze popełniałem tam jakieś błędy – mówił Habaj. Tym razem nasz kierowca poskromił giganta… i to jak! Na pierwszym przejeździe Sete Cidades Łukasz przegrał tylko z Aleksiejem Łukjaniukiem i awansował w klasyfikacji generalnej o dwie pozycje, a po południu znów był w czołówce.

Czy świetne tempo na Sete Cidades dodało Habajowi pewności siebie? Niewykluczone. Wiedział, że w końcu może zaufać swojemu samochodowi. Na pierwsze miejsce Polak przeskoczył po błędach Aleksieja Łukjaniuka, ale powtórzmy najświętszą rajdową prawdę – zwycięzcy są na mecie. Wygrywa ten, który potrafi się dostosować do trudnych warunków rajdu, do wszystkich okoliczności, ten, który w najkrótszym czasie pokona trasę, nie ten kto wygra najwięcej oesów.

Cały wywiad z Łukaszem Habajem znajdziecie w Magazynie Rajdowym WRC numer 211, który od piątku znajduje się w kioskach i sklepach w całej Polsce.

Przeczytaj również