Kierowca ORLEN Team został dziś sklasyfikowany w drugiej dziesiątce, ale utrzymał piąta pozycję w klasyfikacji generalnej. Uszkodzone koła sprawiły, że połowę etapu Polak przejechał bardzo ostrożnie, a co za tym idzie wolniej.
– Trzeci etap miał 400 kilometrów, a my mieliśmy problemy z oponami już na dwusetnym. Mieliśmy trzy przebite opony. Przez to nie mogliśmy jechać szybko. Przy kolejnym uszkodzonym kole nie dotarlibyśmy do mety. To było trudne dla nas. Musieliśmy jechać szybko, by jak najmniej stracić i jednocześnie uważać na ogumienie. Straciliśmy trochę czasu – mówił Przygoński.
– Zabłądziliśmy też w tym samym miejscu, co Carlos Sainz. Cieszymy się jednak z mety. To pozytyw dzisiejszego dnia. Auto też było dobre. Musimy nieco zmienić system nawigowania, by jechać szybciej – dodał.
– Odcinek przebiegał po piasku i pojawiło się kilka interesujących wydm, ale nie było ich wiele. Były też kamienie, na których musimy bardzo uważać. Auta z napędem 4×4 mają cieńsze opony niż pojazdy buggy i łatwiej uszkodzić ogumienie – zakończył.