Przed Igorem Waliłko w ten weekend stało szczególne wyzwanie. Nie dość, że nigdy nie ścigał się na torze w Monako, w dodatku nigdy wcześniej nie jeździł po torze ulicznym. Młodziutki zawodnik OLIMP Racing poradził sobie jednak powyżej oczekiwań.
– Jestem bardzo zadowolony, tak naprawdę wbicie się do czołowej dziesiątki było moim celem i udało się go spełnić – przyznał. – To jest Monte Carlo, więc tak naprawdę niewiele więcej trzeba mówić.
– Niesamowite miejsce, niesamowite odczucia, a miejsce w trakcie weekendu Grand Prix promienieje. Towarzyszy nam wspaniała atmosfera. Jeśli chodzi o sam tor, to zdecydowanie najtrudniejszy obiekt, po jakim miałem przyjemność jeździć – skwitował.
Tor Monte Carlo, jako jeden z niewielu w kalendarzu Porsche Supercup, charakteryzuje się tym, że nie da się na nim przeprowadzić żadnych testów. Większość zawodników w stawce miało jednak doświadczenie na ulicznym torze z poprzednich lat.
– Dla mnie to zupełna nowość. W treningu miałem tylko 30 minut na przygotowanie się na tak wymagającym torze i tyle – opowiada Waliłko. – To, co rzuca się już na pierwszy rzut oka, to fakt, że nawet minimalny błąd od razu eliminuje cię z dalszej jazdy, więc trzeba bardzo uważać. Zdarzyło mi się dwa razy otrzeć o bandę, jednak na szczęście bez większych konsekwencji.
W porównaniu z czwartkowymi treningami, Waliłko podczas piątkowych kwalifikacji prezentował tempo o około 1,5 sekundy lepsze na każdym okrążeniu. – Udało mi się znaleźć miejsce na torze, złożyłem swoje najlepsze okrążenie i w efekcie zakwalifikowałem się na 10. miejscu. Wiadomo, że mogło być lepiej, choć i tak jestem zadowolony. Zdecydowana większość kierowców przede mną jeździła już po tym wymagającym torze.
Igor przyznał też, że każde pokonane okrążenie i każdy spędzony na torze dzień jest bezcenny jeśli chodzi o wiedzę na temat tego szczególnego obiektu. – Nawet pięć przejechanych okrążeń więcej według mnie daje już dużo więcej możliwości. W wyścigu trzeba przycisnąć, choć najważniejsze będzie właśnie zebranie tego doświadczenia.