Volkswagen z problemami na swoim największym rynku

Volkswagen Group od miesięcy ma liczne problemy. Firma musi poradzić sobie z widmem bankructwa, zamykania fabryk, czy zwalniania tysięcy pracowników. Wynika to z różnych czynników, choć wydaje się, że jednym z najważniejszych było postawienie wszystkiego na jedną kartę w postaci samochodów elektrycznych.
Dużym problemem jest również to, że Volkswagen w ostatnich latach nie odnosi sukcesów w Chinach. Tam elektryki mają nieco inną pozycję niż w Europie, a to wciąż największy rynek dla niemieckiej firmy. Skoro więc modele z rodziny ID nie sprzedawały się rewelacyjnie w Europie, producent upatrywał swoich szans w Chinach. Ale i tam nie odniosły one sukcesu. Chińczycy wolą wybierać modele swoich rodzimych marek.
Volkswagen w Chinach już od pewnego czasu rozwija swoją submarkę o nazwie Jetta. Ma ona korzystać z technologii nieco starszych modeli, po to, aby móc sprzedawać samochody za grosze. Powstają one przy współpracy z koncernem FAW-VW. Najnowszy model marki nazywa się VA7 i jest większy od Skody Octavii IV generacji.

Przestronne wnętrze i kosmicznie niska cena
Nowy VA7 ma naprawdę przestronne wnętrze i bagażnik. Jetta ma z przodu kolumny MacPhersona i zawieszenie wielowahaczowe z tyłu. Ma też hamulce tarczowe na wszystkich osiach. Jedynym silnikiem w ofercie będzie najprawdopodobniej benzynowe 1.4 TSI o mocy 150 koni mechanicznych z automatem DSG.
Jeśli myślicie, że za tę cenę Volkswagen daje absolutnie podstawowe wyposażenie, to również jesteście w błędzie. Klienci dostaną wszystkie najważniejsze systemy, czujniki parkowania, kamerę cofania, cruise control, skórzaną tapicerkę, czy ekran o przekątnej 10,1 cala. Podobne samochody Grupy Volkswagen w Europie kosztują obecnie około 160/170 tysięcy złotych.
Ale Jetta VA7 od początku miała być tania. I faktycznie jest. Sprzedaż w Chinach rozpoczęła się od 53 890 złotych. W takich pieniądzach u nas nie kupimy nawet Skody Fabii w absolutnej podstawie. A nawet bardziej wypasione konfiguracje Jetty będą kosztowały w Chinach maksymalnie 70 000 złotych. Taki samochód w Europie byłby momentalnym hitem sprzedażowym. Jednakże, wydaje się, że nie mamy co liczyć na jego pojawienie się na Starym Kontynencie.
