Kalle Rovanpera wynegocjował rok temu, że w 2024 r. zaliczy tylko połowę sezonu WRC. Z racji tego, że w kalendarzu tegorocznych mistrzostw świata jest 13 rund, oznaczało to program 6-7 rajdów. Pierwotnie zamykający sezon Rajd Japonii (21-24 listopada) był w harmonogramie dwukrotnego mistrza globu. Jednak ustalony plan zaburzyła… Polska.
W jaki sposób polska runda WRC namieszała w tej sytuacji?
Tegoroczny ORLEN Rajd Polski był rundą WRC i podczas zapoznania z trasą wypadek miał Sebastien Ogier. Toyota w trybie awaryjnym ściągnęła do Mikołajek Rovanperę. Ten nie tylko zdołał zapoznać się z trasą, ale i wygrać w Polsce. Szef ekipy Toyoty, Jari-Matti Latvala miał nadzieję, że namówi go do ósmego rajdu w tym roku. Odpowiedź 24-latka była jednak nie taka, jakiej by oczekiwał.
– Tak, zapytałem Kallego, czy dołączyłby [na Rajd Japonii], ale Kale odparł „chłopcy, postarajcie się sami to ogarnąć”, zatem tym razem tam nie pojedzie – wyznał Jari-Matti Latvala w rozmowie z fińskim rallit.fi. – Nie będzie go w Japonii, tak to teraz wygląda. Niestety, jego sezon, można by rzec, zakończył się. Przejechał siedem rajdów, co stanowi [umówioną] połowę sezonu – wyjaśnił 39-letni szef rajdowego programu Toyota Gazoo Racing.
Dlaczego Toyota tak bardzo potrzebowała Rovanpery w Japonii?
Toyocie zależy na jak najmocniejszym wyniku w Rajdzie Japonii. Ekipa operująca na co dzień w fińskim Jyvaskyla nadal ma szansę na mistrzostwo świata producentów. Do prowadzącego w punktacji Hyundaia traci 15 punktów. Jest to do odrobienia w przypadku maksymalnej zdobyczy punktowej przez dwie załogi Toyoty. W obecnej sytuacji będzie spoczywać to na barkach tercetu: Sebastien Ogier, Elfyn Evans, Takamoto Katsuta. Jeśli Toyota nie wyprzedzi Hyundaia, będzie to pierwszy sezon bez triumfu w jakiejkolwiek klasyfikacji od 2017 r., gdy wrócili do WRC.