Tym samym BMW nie ogłosiło jeszcze daty całkowitego zakończenia produkcji silników spalinowych. Co więcej – nawet nie planuje tego zrobić w ciągu najbliższych kilku lat. Wręcz przeciwnie, oprócz nowych samochodów elektrycznych, BMW zachowa także platformy dla pojazdów z silnikiem spalinowym. Dotyczy to pojazdów z napędem FWD i RWD. Taką Informację dla portalu Autocar potwierdził szef produktu firmy samochodowej, Bernd Körber.
Dzięki temu BMW będzie mogło dostosować się do sytuacji rynkowej. „Obecnie liczy się dla nas nasza własna strategia. Zawsze było dla nas jasne, że rozwój będzie bardzo zmienny, ponieważ zależy od przepisów i potrzeb klientów” – wyjaśnił Körber.
„W najbliższej przyszłości postawiliśmy na elastyczne podejście technologiczne, dlatego zaplanowaliśmy produkcję wszystkich układów napędowych na jednej linii produkcyjnej” – dodał Körber. Jeśli sytuacja rynkowa zmieni się w jedną stronę (samochody elektryczne) lub w drugą (silniki spalinowe), BMW łatwiej dostosuje się do tej sytuacji.
W tym miejscu warto podkreślić, że sytuacja zmienia się naprawdę dynamicznie. Jeszcze dwa lata temu szacunki dotyczące samochodów elektrycznych były bardzo optymistyczne. Dziś – zdaniem Jochena Gollera, szefa sprzedaży BMW – są zbyt pesymistyczne.
Podobnego zdania jest prezes japońskiego giganta motoryzacyjnego Toyota Motor. Akio Toyoda stwierdził ostatnio, że pojazdy elektryczne zasilane akumulatorami osiągną co najwyżej 30 proc. udziału w rynku. To stoi w sprzeczności z innymi prognozami, że do 2040 r. pojazdy elektryczne będą stanowić 75 proc. sprzedaży nowych samochodów i 44 proc. pojazdów osobowych na drogach. A to oznacza jedno – rynek samochodowy w Europie zmierza w stronę elektromobilności, ale dalej bardzo powoli.