Ten artykuł powstał w ramach płatnej współpracy z ORLEN.
Lider F1 pokazał swoją moc
Harmonogram weekendu sprinterskiego w F1 skonstruowany jest w taki sposób, że niemal wszystkie sesje są niezwykle istotne. Kiedy kończy się pierwszy i zarazem jedyny trening, nie ma już mowy o oszczędzaniu i sprawdzaniu bolidów. Właśnie taki harmonogram sprawia, że sobota na torze to już niesamowite emocje. Dokładnie tak było dziś na Red Bull Ringu. Tuż po godzinie 12:00 wystartował bowiem wyścig sprinterski na dystansie 23 okrążeń. Kolejny raz okazało się, że austriacki obiekt jest wręcz stworzony do kapitalnego ścigania. Również w Formule 1, co przecież w ostatnich latach wcale nie jest aż takie oczywiste.
Pierwszych kilka okrążeń stało pod znakiem świetnej walki Maxa Verstappena i dwójki kierowców McLarena. Cała trójka co rusz „wymieniała się ciosami”. Przede wszystkim dostaliśmy obraz równych bolidów i niemal równych kierowców. Nikt nie odjeżdżał, nikt nie miał tutaj wyraźnej przewagi. Ba – Lando Norris wyprzedził Maxa Verstappena, natomiast Holender po chwili kontratakował. W to wszystko wmieszał się Oscar Piastri, który wyprzedził Norrisa i zaczął zabierać się za Verstappena. Absolutnie fantastyczna walka na Red Bull Ringu.
Co się dzieje z Astonem Martinem?
Ostatecznie Max Verstappen wygrał wyścig sprinterski w Austrii, natomiast z całą pewnością nie był to obraz wielkiej dominacji Holendra. McLaren osiągami już zrównał się z Red Bullem. W dodatku ma dwóch równych, bardzo szybkich kierowców, czego nie można powiedzieć o Red Bullu. Drugi w południe był ostatecznie Piastri, a trzeci Norris. I w zasadzie ta trójka zdystansowała całą resztę. To niezwykle obiecujące w kontekście niedzielnego wyścigu o Grand Prix Austrii. Natomiast zanim niedzielny wyścig… zawodnicy musieli zmierzyć się ze sobą w głównych kwalifikacjach.
Na pierwszym etapie czasówki z rywalizacją pożegnała się dwójka Williamsa, czyli Alex Albon z Loganem Sargeantem, dwójka Saubera, czyli Valtteri Bottas i Guanyu Zhou oraz… Lance Stroll. Cudem do Q2 awansował w ogóle Fernando Alonso. Czyżby Aston Martin rzeczywiście był w Austrii dopiero ósmą siłą w stawce i tempem pokonywał wyłącznie Williamsa i Saubera? Zdumiewające wnioski, natomiast rzeczywiście, im dalej w las, tym Aston jest coraz wolniejszy. Z każdym wyścigiem – można mieć takie wrażenie – jest coraz gorzej.
Absolutna deklasacja
W drugim segmencie kwalifikacji z rywalizacji odpadli obaj kierowcy zespołu Visa Cash App RB wspieranego przez ORLEN. Tym razem lepszym wynikiem popisał się Daniel Ricciardo, który jutro wystartuje z szóstej linii do wyścigu. O punkty tym razem może być trudno, natomiast w wyścigu sprinterskim Tsunoda i Ricciardo mieli dobre tempo, więc być może uda im się odrobić kilka pozycji i zakręcić w okolicy pierwszej dziesiątki. W Q2 odpadli też Pierre Gasly, Kevin Magnussen i Fernando Alonso, który był ostatni w tej sesji.
O losach pole position zadecydowało oczywiście Q3, czyli finałowy, trzeci segment kwalifikacji. Po raz czwarty z rzędu czasówkę przed Grand Prix Austrii wygrał Max Verstappen. Holender wykręcił absolutnie atomowy czas i nikt nie był w stanie się do niego zbliżyć. W pierwszym rzędzie obok niego ustawi się jutro Lando Norris, zaś w drugim pojawią się George Russell i Carlos Sainz. Warto zwrócić uwagę, że na pierwszych czterech pozycjach mamy przedstawicieli czterech różnych zespołów. Taka F1 bardzo nam się podoba. Wyścig o Grand Prix Austrii rozpocznie się jutro o godzinie 15:00.
Zdjęcie wyróżniające: Chris Graythen | Getty Images | Red Bull Content Pool