Ten artykuł powstał w ramach płatnej współpracy z ORLEN.
Robert Kubica znów w Hypercarze Ferrari
Raport po upływie 7 godzin rywalizacji
Jeśli mówilibyśmy o jakiejkolwiek innej rundzie sezonu WEC, Robert Kubica wraz z ekipą Ferrari 499P z numerem 83 już cieszyłby się ze zwycięstwa, albo to zwycięstwo miałby na wyciągnięcie ręki. Pozostałe rundy mistrzostw świata trwają bowiem od 6 do 8 godzin. Tutaj mamy jednak do czynienia z jedynym w swoim rodzaju, wyjątkowym wyścigiem 24 godziny Le Mans. Za nami 7 godzin rywalizacji i w gruncie rzeczy można powiedzieć, że to wszystko dopiero się zaczyna. Zwłaszcza w kontekście tego, że przed nami długa i trudna noc na Circuit de la Sarthe.
Przy okazji poprzedniego raportu z Le Mans – tego po 3 godzinach rywalizacji – wspominaliśmy, że Robert Kubica wraz z ekipą #83 prowadzą w wyścigu. Polak miał za sobą fantastyczny, 2-godzinny stint i trójka wspierana przez ORLEN miała coraz bardziej komfortową przewagę. Co wydarzyło się w kolejnych czterech godzinach? 2 godziny i 12 minut za kierownicą #83 spędził następnie Robert Shwartzman, zaś 1 godzinę 24 minuty pojechał Yifei Ye. Po zmianie Chińczyka za kierownicę powrócił Robert Kubica.
Deszcz i widmo kary…
Nad Circuit de la Sarthe znów pojawiły się deszczowe chmury. Po raz kolejny zespoły musiały podjąć decyzję – zmieniać opony na deszczowe, czy pozostać na slickach? Opady miały być krótkotrwałe i nie miały występować nad całym torem. O ile przy pierwszej tego typu sytuacji Ferrari 499P pozostało na oponach na suchą nawierzchnię… tak tym razem założono deszczówki. I to był strzał w dziesiątkę. Opady były zdecydowanie bardziej intensywne i zespół Roberta Kubicy zaczął zdecydowanie zyskiwać. Kiedy już opady ustały i tor wysechł, natychmiast założono slicki.
Przewaga #83 cały czas rosła. Robert Kubica wykonywał kapitalną pracę… aż do pechowego momentu w okolicach godziny 22:35. Niestety, doszło wówczas do kontaktu Hypercara prowadzonego przez Polaka z fabrycznym BMW z numerem 15. W jego wyniku Dries Vanthoor wylądował na bandzie okalającej tor. W tym momencie sędziowie wciąż analizują tę sytuację. Nie jest jasnym, kto zostanie za ten incydent ukarany i jaki będzie wymiar tej kary. Co więcej, wypadek sprawił, że na torze po raz pierwszy pojawił się safety car. Służby porządkowe naprawiają barierę. A to sprawia, że cała przewaga, którą Kubica wypracował, została już jednak zniwelowana do zera.
Najtrudniejszy okres
Teraz na zawodników czeka najtrudniejszy okres wyścigu, czyli noc. Razem z widocznością spadała będzie również koncentracja. Kierowcy startujący w Le Mans zawsze powtarzają jedno. Noc jest najtrudniejsza i trzeba zrobić wszystko, aby bez szwanku dotrwać do świtu. Jedni pojadą, drudzy pójdą spać. Ogromne emocje, niepewna pogoda… przed nami najtrudniejsze godziny wyścigu 24 godziny Le Mans. Jaki krajobraz przywita nas rano?