Takich samochód chcemy i nie chcemy
Patrząc realnie pogarszająca się sytuacja z wiekiem samochodów w Polsce powinna zapalić lamkę rządowi. Bo auta te to tak naprawdę w znacznej części ”złomy”, które mają przed sobą ostatnią prostą. To oczywiście minus dla samych kierowców. Ale dla nas wszystkich minusem jest to, że pojazdy te nie spełniają praktycznie żadnych norm Euro. Bądź inaczej – spełniają takie, które uważane są za bardzo złe.
Tym samym mamy do czynienia z taką ”niezręczną sytuacją”. Chcemy samochody, chcemy nimi jeździć i się wygodnie przemieszczać, a z drugiej strony nas na nie nie stać. Pieniędzy wystarcza tylko na stare, wyjeżdżone samochody głównie z Niemiec, które u nas cieszą oko i portfel. Posiadanie staje się ważniejsze, niż to co tak naprawdę posiadamy.
Cieszyć taka sytuacja może tylko jedną grupę – warsztaty i mechaników. Bo to gwarancja dla nich, że pojazdy będą się psuły, będzie klient i będzie zarobek. A często okazuje się, że z czasem więcej trzeba wydać na naprawę danego samochodu, niż się za niego zapłaciło. Choć z drugiej strony, teraz ceny samochodów są tak wysokie, że i poprzeczka pod tym względem została wyżej zawieszona.
Podatek uratowałby sytuację
Rząd mógłby zareagować i zmienić zasady sprowadzania samochodów. Zależnie od wieku, normy Euro, etc, dana osoba płaciłaby należy podatek. Tyle tylko, że byłoby to kolejne obciążenie kierowców i kolejne zniechęcenie do posiadania auta. A tak to każdy pojazd to i tak zarobek – w podatku z tankowania, czy potencjalnego mandatu.
Krótko mówiąc, jak nie zapłaci w takiej formie to w innej. A w takiej formie jak obecnie, to po prostu rząd i tak więcej zarobi. Polska po prostu potrzebuje kierowców, samochodów i tankowania – to ostatnie pozwala na największe zyski. Cała reszta to nic innego jak tylko otoczka, do tego co jest efektem finalnym.