Rośnie liczba pijanych kierowców. Spada liczba ofiar śmiertelnych
„Przekraczanie dozwolonej prędkości jest jednym z największych problemów, jeśli chodzi o bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Wyniki większości badań naukowych są zgodne – jazda z nadmierną prędkością oznacza wyższe prawdopodobieństwo wypadku drogowego, wpływa także na skalę skutków takiego zdarzenia. W Polsce niedostosowanie prędkości jest przyczyną około 20,7% wypadków oraz w ich konsekwencji 26,5% ofiar śmiertelnych” – tłumaczy Przemysław Gąsiorowski z autobaza.pl cytowany przez Moto Fakty.
W związku z nowelizacją ustawy za złamanie ograniczenia prędkości grozi mandat karny w wysokości nawet 2500 złotych oraz 15 punktów karnych. Mimo tego wielu kierowców nadal popełnia wykroczenia.
„Mimo surowych mandatów kierowcy wciąż traktują przepisy po macoszemu. W samej Warszawie widać, że po krótkim okresie szoku wywołanego rygorystycznymi karami, kierowcy wrócili do starych nawyków i nie respektują ani ograniczeń prędkości, ani pierwszeństwa pieszych na pasach. Pośrednią przyczyną takiego stanu rzeczy jest zbyt mała liczba kontroli drogowych, które nie egzekwują przestrzeganie nowych przepisów” – tłumaczy Gąsiorowski w dalszej fazie wypowiedzi.
Pijani kierowcy w dalszym ciągu są sporą plagą na naszych drogach
Mimo tego pijanych kierowców nie brakuje. Nietrzeźwe osoby siadające za kółkiem to odwieczny problem naszego kraju i z roku na rok takich osób cały czas przybywa, mimo surowych mandatów.
„Liczba pijanych kierowców wciąż zadziwia. Mimo coraz większej świadomości społecznej, poszanowania dla ludzkiego życia i dostępu do informacji medycznych, alkohol wciąż traktowany jest z przymrużeniem oka, a nawet jest powszechne przyzwolenie na tak poważne wykroczenia, jak jazda pod wpływem. Nawet nagłaśniane drastyczne w skutkach przypadki prowadzenia auta przez pijanych kierowców nie działają na wyobraźnię niektórych z nich. Jest duże prawdopodobieństwo, że ostatnie zmiany w Kodeksie Karnym i wprowadzenie konfiskaty pojazdów za jazdę po alkoholu coś zmieni, ale rodzą one z kolei innego rodzaju problemy” – komentuje ekspert.