Ferrari 499P powalczy w mistrzostwach świata
Nowe Ferrari ma zapewnić włoskiej marce powrót na szczyt wyścigów długodystansowych. Nową konstrukcję zaprezentowano na torze Imola. Nazwa 499P ma odnosić się do pojemności jednego cylindra w trzylitrowym silniku V6, którego pracę ułatwia podwójne turbodoładowanie. „P” oznacza prototyp.
Silnik jest niemal identyczny jak w modelu 296 GT3, ale został zbudowany od podstaw. – To nie jest ten sam silnik. To ta sama konstrukcja, co 296, ale jest to obciążony silnik, co oznacza, że struktura jest zupełnie inna. Wybór V6 był zdecydowanie właściwy biorąc pod uwagę naszą gamę samochodów drogowych. To było naturalne. To nie jest jednak kompromis. V6 jest małe, lekkie i bardzo kompaktowe. Daje to przewagę pod względem możliwości zamontowania go, rozkładu masy i środka ciężkości – tłumaczył Ferdinando Cannizzo, szef działu projektowania i rozwoju w Ferrari Attivita Sportive GT.
Klasyczne barwy
Jeśli Ferrari to musi być czerwone. Nie inaczej jest w tym przypadku. Dodatkowo można dostrzec żółte akcenty, które mają przypominać model 312B, który walczył w długodystansowych mistrzostwach świata w 1972 i 1973 roku.
Jedno z aut będzie wystawiane w przyszłym roku pod szyldem AF Corse i otrzyma numer startowy #50. Ma to uczcić półwiecze od wycofania się marki jako fabryczny zespół z wyścigów długodystansowych. Drugi samochód otrzyma numer #51, symboliczny dla Ferrari w wyścigach GT.
– 499 potwierdza nasze zaangażowanie w wyścigu długodystansowe. To część naszej historii i tradycyjni. Wykorzystujemy tego rodzaju starty do testowania nowych technologii – mówił Antonella Coletta, szef wyścigów samochodowych w Ferrari.
Kto za kierownicę?
Ferrari nie ogłosiło jeszcze kierowców, ale spekuluje się, że będą to zawodnicy z istniejącej puli kierowców GT. – Wybór kierowców będzie należał do rodziny Ferrari. Mamy bardzo konsekwentnych kierowców w klasie GT. W 100% wybór bĘDzie dokonany wewnątrz naszego domu – tłumaczył Cannizzo.
Auto na razie ma zaliczonych ponad dwanaście tysięcy kilometrów testowych. Oczekuje się, że homologacja nastąpi z końcem tego roku, by auto zadebiutowało w otwierającym sezon wyścigu w Sebring.