Już dzisiaj, równo o godzinie 9:01 rozpocznie się odcinek testowy Rajdu Chorwacji. Próba Okić będzie miała nieco ponad 3,5 km. To właśnie wtedy Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk oficjalnie zadebiutują w WRC. OK – może nie oficjalnie. Oficjalnie będzie troszkę później, na ceremonii startu imprezy. Tak czy inaczej, to jest dzień spełnienia ich marzeń, ich debiutu, na który czekali bardzo długi czas.
Wydaje mi się, że ERC przygotowało Polaków do starć na najwyższym poziomie. Nie piszę tu nawet o samych wynikach, bo to ma – jakkolwiek by na to nie patrzeć – mniejsze znaczenie w tym momencie. Jasne – te wyniki były dobre, były nawet tytuły, jak mistrzostwo Europy juniorów. Ale w tym momencie nie ma to już większego znaczenia. Bardzo podobała mi się jedna wypowiedź Marczyka odnośnie tego, dlaczego nie został w ERC aby walczyć o mistrzostwo w klasyfikacji generalnej…
Zawodnik ORLEN Team bez zawahania odpowiedział, że mógł zostać i walczyć, ale po co? Podzielam takie zdanie i w 100% się z nim zgadzam. W życiu kierowcy rajdowego nie chodzi koniec końców o to, aby zostać mistrzem Europy. Chociaż nawiasem mówiąc przy tegorocznej obsadzie Miko i Szymon byliby tam głównymi faworytami. Natomiast to nie jest istotne. Istotnym jest, aby jak najszybciej trafić do WRC. Uczyć się rajdów mistrzostw świata, uczyć się tych tras, nabierać doświadczenia. To WRC jest cyklem docelowym, mistrzostwo Europy w teorii nie ma dużego znaczenia. To mistrzostwa świata są miejscem, w którym najlepsi chcą i muszą błyszczeć.
ERC jako przedszkole?
Sam tak się zastanawiałem, czy ERC to przedszkole, czy może jednak rajdowa szkoła podstawowa? Zawodnicy trafiają tam z krajowych mistrzostw, które często skupiają się wyłącznie na jednej nawierzchni i większość rajdów jest identyczna. Ale OK – powiedzmy, że w mistrzostwach kraju można nauczyć się absolutnych podstaw – to jest takie przedszkole. ERC to już szkoła podstawowa. Nie siedzimy i nie bawimy się zabawkami, tylko pojawiają się pierwsze zróżnicowane przedmioty, a zamiast uśmiechniętych albo smutnych słoneczek dostajemy prawdziwe oceny.
ERC pod kątem wyszkolenia zawodnika jest cyklem doskonałym. Weźmy pod uwagę tylko zeszły sezon, w którym udział brali Marczyk i Gospodarczyk. Zaczęło się od Rajdu Polski i Rajdu Lipawy. Obie bardzo szybkie imprezy. Mikołajki z trasami nieco bardziej rozkopanymi, z koleinami, Lipawa zaś z bardziej utwardzonymi i szerokimi. To taki naturalny wstęp i rozwój w kierunku Rajdu Finlandii, Rajdu Estonii, czy nawet zimowego Rajdu Szwecji. To bardzo podobna charakterystyka oesów, podobny sposób prowadzenia samochodu.
Potem były Rajd Rzymu i Rajd Barum. Dwie rundy asfaltowe. Rzym to taka mieszanka – ma partie pięknie wyprofilowanych zakrętów, takich w sam raz na linię wyścigową, a ma też sekcje typowo rajdowe, przez las, dziurawe. Barumka to prawdopodobnie najbardziej wymagające asfaltowe oesy na świecie. Tutaj nie trzeba naprawdę dodawać więcej. Myślę, że właśnie taki Rzym i Barum to świetnie przygotowanie pod kątem startów chociażby w Rajdzie Chorwacji, Rajdzie Monte Carlo, czy Rajdzie Ypres.
Nieustanna nauka…
Ale to nadal nic. 5. i 6. runda sezonu ERC 2021 to były kolejno Rajd Azorów i Rajd Fafe. O ile na początku szutry były szybkie, tak te portugalskie są bardziej „kopne”, miękkie, tworzą się tam koleiny. Przede wszystkim są to trasy o wiele wolniejsze i bardziej techniczne, często błotniste, po opadach deszczu. To szkoła pod kątem takich imprez WRC, jak chociażby Rajd Portugalii, Rajd Sardynii, a może i nawet Rajd Akropolu – chociaż ten jest nieco bardziej dziurawy i kamienisty. Natomiast sam Rajd Fafe przecież prowadził oesami Rajdu Portugalii – te same próby, te same zakręty.
Wreszcie, sezon Rajdowych Mistrzostw Europy zakończył się Rajdem Węgier oraz Rajdem Wysp Kanaryjskich. Węgry to typowy asfaltowy rajd, może nawet nieco podobnych do tych polskich imprez. Kanary to z całą pewnością trening wyścigowej linii i jazdy jak po sznurku. Takich umiejętności też potrzeba, bo na tym w dużej mierze polega np. Rajd Katalonii w WRC. Węgry to z kolei ponownie dobry trening chociażby przed Rajdem Chorwacji.
Tak oto przeszliśmy sobie cały sezon ERC i okazuje się, że w teorii zawodnik ma tam wybitną szkołę przed całym sezonem WRC. Wymieniłem przed momentem pełny kalendarz europejskich rund. Oczywiście pozostają jeszcze Kenia, Australia i Japonia, ale tam siłą rzeczy nikt, albo prawie nikt z WRC nie ma doświadczenia. A już niemal na pewno nie mają go bezpośredni rywale Marczyka startujący w WRC 2 Open, czy WRC 2 Junior.
Oczywiście koniec końców to tylko trening. To takie przedrajdowe testy. W ERC wyłącznie trenujesz i starasz się poznać różny charakter różnych oesów. To na pewno pomoże w późniejszych startach w WRC, ale nigdy nie zastąpi realnych startów i doświadczenia właśnie na tych trasach WRC. Dlatego ERC to wyłącznie stan przejściowy, z którego jak najszybciej trzeba wychodzić do mistrzostw świata. To tam trzeba zbierać doświadczenie i cenne punkty.