Optymalna wersja schodzi jak świeże bułeczki
Aktualnie mocno rozchwytywanym samochodem jest Ford Mustang Mach-E. W styczniu ten elektryczny SUV był m.in. najlepiej sprzedającym się autem na prąd w Polsce. Jednak jeszcze większy szał na niego panuje w USA, gdzie kierowcy uderzają do dealerów Forda drzwiami i oknami. Nie trudno przewidzieć, że z takim zainteresowaniem zapasy szybko się kończą.
W obliczu trwającego kryzysu z dostawami półprzewodników, możliwości produkcyjne wszędzie są ograniczone. W przypadku Forda Mustanga Mach-E, kierowcy w USA rzucili się zwłaszcza na wersje wyposażenia Premium i California Route 1. Są to warianty ze średniej półki, ale ich zostało już naprawdę niewiele.
Albo w biedzie albo na bogato
W efekcie amerykańscy dealerzy Forda są w stanie zapewnić już tylko najtańszą wersję wyposażenia Select oraz najdroższą GT oraz GT Perforamnce Edition. Rozstrzał cenowy jest dość duży, bowiem najuboższa wersja kosztuje 43 895 dolarów (ok. 197 tys. zł). Z kolei najdroższe warianty GT to koszt aż 61 995 dol. (ok. 278 tys. zł) i 67 995 dol. (ok. 305 tys. zł) za GT Performance Edition.
Nie będzie to łatwy czas dla spragnionych nowego Forda Mustanga Mach-E. Sytuowane po środku wersje były dla większości optymalne, bowiem miały na wyposażeniu wiele nowoczesnych funkcji w rozsądnej cenie. W przypadku elektryka kierowcy oczekują wręcz innowacji, dlatego najtańsze wyposażenie nigdy nie cieszy się wielką popularnością. Z kolei sportowe odmiany są dla bogatych. Dodatkowo liczba nowoczesnych funkcji jest tak dużo, że w praktyce z większości z nich i tak się nie korzysta.
Źródło: Motor1